Polski rynek aut elektrycznych ledwo dyszy. Jest mniejszy, niż sprzedaż Octavii

11 godzin temu

Konserwatywni fani motoryzacji z pewnością uśmiechną się szyderczo, gdy zobaczą, jakimi liczbami charakteryzuje się polski rynek aut elektrycznych. Jak można się domyślać, nie wygląda to dobrze. Tak naprawdę jest bardzo źle i kilka wskazuje na to, by nagle doszło do powszechnego przekonania dużej grupy klientów.

Producenci mają zagwozdkę, bo aktualnie nie ma dobrego rozwiązania, które poprawi sytuację. Niektórzy sugerują, iż najlepszym pomysłem są dotacje. To jednak krótkowzroczne, ponieważ nie tylko zaburzają rynek, ale też osłabiają wartość takich pojazdów.

Zacznijmy od tego, iż wszelkiego rodzaju zapomogi na taką skalę przyzwyczajają klientów, by nabywać samochody na prąd tylko wtedy, gdy państwo oferuje wsparcie. Niemcy już to odczuli – notując ponad 30 procent spadku po wycofaniu „ekologicznych programów”.

Polski rynek aut elektrycznych prawie nie istnieje

Przejdźmy więc do liczb. Raport udostępniony przez Instytut SAMAR nie pozostawia złudzeń. Zacznijmy jednak od wątku optymistycznego. W grudniu sprzedało się o 1,9 procenta więcej modeli akumulatorowych, niż w analogicznym okresie 2023 roku. Problem w tym, iż to jedynie 1739 egzemplarzy.

Jeżeli chodzi o zestawienie roczne, to jest po prostu słabo. W okresie styczeń-grudzień 2024 zarejestrowano zaledwie 16 563 nowe samochody EV. To oznacza, iż polski rynek aut elektrycznych jest skromniejszy, niż rejestracje spalinowych liderów rynku.

Polski rynek aut elektrycznych jest mniejszy, niż sprzedaż Skody Octavii

Dobrym przykładem jest Skoda Octavia z wynikiem prawie 19 tysięcy sztuk. Warto podkreślić, iż nie był to najpopularniejszy samochód w Polsce. Tę rolę przejęła Toyota Corolla, która była niemal dwukrotnie częściej wybierana (niemal 29 tysięcy egzemplarzy) niż wszystkie modele na prąd razem wzięte.

Politycy mogą zaklinać rzeczywistość i stosować coraz większe obostrzenia prawne eliminujące konstrukcje spalinowe, ale nie przekonają klientów w tak szybkim czasie. To powinien być naturalny proces przejścia – wtedy, gdy polski rynek aut elektrycznych będzie bardziej atrakcyjny.

Ranking aut elektrycznych 2024

Polacy upodobali sobie Teslę, co akurat nie jest zaskoczeniem. To marka, która oferuje wyłącznie pojazdy na prąd i ma ugruntowaną pozycję przy zachowaniu stosunkowo niskich cen. Nic więc dziwnego, iż w rankingu rejestracji w 2024 roku przewodzi Model Y (2272 sztuki).

Drugie miejsce w Polsce zajął Model 3 (2136 sztuk), co tylko podkreśla wizerunek tej amerykańskiej marki. Niektórych może zaskoczyć, iż podium dopełnił model premium. To Volvo EX30, które zostało zarejestrowane 1070 razy.

W pierwszej piątce są kolejne modele bardziej ekskluzywnych marek. To Audi Q4 e-tron (702 sztuki) oraz Mercedes-Benz EQA (471 sztuk). Nieco dalej znalazły się Nissan Leaf (449 sztuk) i Kia EV6 (431 sztuk).

Co ciekawe, na ósmym miejscu znalazło się MG4 z wynikiem 401 egzemplarzy. Podejrzewamy, iż większa podaż zaowocowałaby jeszcze lepszym rezultatem. Dziesiątkę dopełniły BMW Serii 4 (388 sztuk) i Kia Niro (379 sztuk).

Czy polski rynek aut elektrycznych przetrwa?

Nie ma wątpliwości, iż bez względu na popyt, samochody na prąd będą promowane na wszelkie możliwe sposoby – przez zaostrzane normy emisji spalin. Producenci są zmuszeni do ich wprowadzania. Jednocześnie starają się zachować modele hybrydowe w kluczowych segmentach, by zoptymalizować sprzedaż.

Niestety, prawo jest oderwane od oczekiwań rynkowych, co doprowadza do patologicznych ekonomicznie sytuacji. Niektóre marki oferują taką samą liczbę aut elektrycznych, co spalinowych, mimo iż stosunek udziałów sprzedaży nierzadko wynosi 10/90 albo jeszcze więcej na niekorzyść pojazdów akumulatorowych.

Jak już wspomnieliśmy, dotacje mogą pomóc, ale tylko krótkookresowo. W dłuższej perspektywie doprowadzą do kolejnej anomalii, bo klienci nie będą chcieli kupować samochodów elektrycznych bez rządowych dopłat. A one nie będą trwały wiecznie.

Podsumowując, dobry produkt powinien obronić się sam. choćby wolny rynek ma jakieś ramy i granice, ale tak skrajne odbieganie od oczekiwań i popytu może doprowadzić do ogromnych problemów europejskiej motoryzacji. Kto na tym zyska? Tylko chińscy producenci, którzy mogą wytwarzać auta EV łatwiej ze względu na tanią siłę roboczą i dostęp do surowca.

Idź do oryginalnego materiału