Ogłoszenie na OLX wygląda niepozornie, bo wrak niczym specjalnym się nie wyróżnia i nie ma też mowy o historii pojazdu. Biorąc pod uwagę stan karoserii, możemy domyśleć się jednak, iż ktoś mógł w nim zginąć. I tak się niestety niemal na pewno stało.
Wrak policyjnego radiowozu na sprzedaż. "W tej trójce zginął mój znajomy, na służbie"
"BMW 330 2018r salon PL uszkodzony jak na foto z kompletem dokumentów do rejestracji. Więcej informacji tel. *********** Widzę iż jakiś beton mocno żyje przebiegiem :) Chcesz masz mln" – czytamy w oryginalnym opisie oferty. Koszt 7 300 zł.
I faktycznie obecny przebieg auta został zmieniony w ogłoszeniu na milion kilometrów. Wcześniej jednak było wpisane 60 tysięcy. Zweryfikowali to jednak eksperci od Bimmer Check. Wyszło na to, iż samochód ma przejechane 225 tys. km. Dużo, jak na auto z 2018 r., ale nie dużo, jak na radiowóz używany do codziennych patroli.
To, iż jest to radiowóz, można sprawdzić (w ogłoszeniu jest numer VIN), a raczej nie sprawdzić, w bazie CEPIK. Nie są tam bowiem wpisywane policyjne samochody. Ponadto właśnie takim modelem (BMW 330) jeżdżą tajniacy.
Do tego w komentarzu pod poniższym postem możemy przeczytać: "W tej trójce zginął mój znajomy, na służbie. Szkody też bywały w krótkich odstępach czasowych. Pechowy egzemplarz". O co chodzi?
Eksperci dokopali się do liczby siedmiu wcześniejszych szkód, co raczej nie powinno być niespodzianką, skoro auto było używane przez parę lat do np. pościgów. Ósma szkoda miała miejsce w 2023 roku. Wtedy doszło do tragicznego w skutkach wypadku.
"Wszystko wskazuje na to, iż w przypadku tego konkretnego wraku mamy do czynienia z nieoznakowanym radiowozem należącym do grupy Speed, który w 2023 r. uczestniczył w makabrycznym wypadku. Na zjeździe z autostrady A4, pędzący z dużą prędkością radiowóz wbił się pod naczepę TIR-a. Dzień po wypadku jeden z funkcjonariuszy zmarł na skutek odniesionych obrażeń" – podaje portal "Auto Świat".
Od razu też wyjaśnił, po co komuś taki wrak? Jego naprawa jest nieopłacalna, bo przekroczy koszty samego zakupu. Chyba, iż ktoś będzie się bawił w tanie zamienniki i potem sprzeda go jako "niemal nowy". Można go też kupić na części, bo, choć nie widać tego w pierwszej nie chwili, nie wszystko we wraku jest zniszczone (np. prawa strona), a jest w miarę nowe.
Jest też inna nielegalna opcja. Do wraku dostarczany jest komplet dokumentów, które mogą posłużyć do legalizacji innego kradzionego pojazdu. "Prościej niż naprawiać poważnie uszkodzony samochód, jest po prostu 'przeszczepić' jego numer VIN i tabliczki znamionowe do egzemplarza, który... komuś się zawieruszył" – czytamy.
Nie wiadomo, jaki los czeka ten konkretny wrak. Ogłoszenie zostało wystawione 2 stycznia i dalej czeka na nabywcę.