Aplikacje takie jak Yanosik czy Waze dla wielu kierowców są stałym elementem każdej podróży. Ostrzegają przed kontrolami prędkości i pomagają uniknąć kosztownych mandatów. Problem pojawia się jednak po przekroczeniu naszej zachodniej granicy - w Niemczech takie narzędzia nie tylko są niemile widziane, ale wręcz uznawane za nielegalne. Tamtejsze przepisy traktują je jak urządzenia zakłócające pomiary prędkości, a za ich używanie grożą naprawdę dotkliwe kary.
REKLAMA
Zobacz wideo Ostrzegaj i bądź ostrzegany! Nie tylko w Yanosiku, ale także w Google Maps
Aplikacje ostrzegające są w Niemczech nielegalne. Za ich używanie grożą surowe kary
Niemcy od lat konsekwentnie zaostrzają przepisy dotyczące możliwości korzystania w trakcie jazdy z urządzeń i aplikacji informujących o miejscach pomiaru prędkości. Tamtejsze prawo drogowe, a dokładanie paragraf 23 ustęp 1b StVO jasno zakazuje używania takich narzędzi - niezależnie od tego, czy są to fizyczne detektory, czy aplikacje w telefonie lub nawigacji. Co ważne, prawo nie rozróżnia, kto faktycznie obsługuje program. jeżeli działa w aucie, odpowiedzialność zawsze spada na kierowcę.
Zobacz też: Nie każda automatyczna skrzynia biegów to skarb. Eksperci wskazują najlepsze modele
Niemieckie sądy wielokrotnie podkreślały, iż już samo "aktywne posiadanie" w samochodzie aplikacji ostrzegającej o fotoradarach oznacza złamanie przepisów. W praktyce wystarczy więc, iż telefon z włączoną funkcją leży na kolanach u pasażera. Taki przypadek najczęściej kończy się mandatem w wysokości 75 euro (około 320 złotych), jednym punktem karnym oraz możliwością zabezpieczenia urządzenia lub usunięcia nielegalnego oprogramowania.
Google się wyłącza, Waze czasem działa, a Polacy zawsze są zaskoczeni. Policja nie zna litości
Polscy kierowcy często dopiero podczas policyjnej kontroli orientują się, iż korzystają z funkcji, które w Niemczech są zabronione. Google Maps po przekroczeniu granicy "milknie" i przestaje wyświetlać informacje na temat rozmieszczenia fotoradarów, ale na przykład Waze wciąż potrafią przed nimi ostrzegać. Co ciekawe, przepisy pozwalają sprawdzić trasę i rozmieszczenie radarów przed wyruszeniem w drogę, ale w czasie jazdy korzystanie z takich danych jest już niedozwolone. Dopuszczalne są jedynie ostrzeżenia nadawane w radiu - traktuje się je jako ogólne informacje, a nie celowane wskazówki. Niemieckie władze podkreślają, iż chodzi o poprawę bezpieczeństwa, a nie o karanie kierowców. Każdy, kto zignoruje regulacje, gwałtownie przekona się, iż warto po prostu zdjąć nogę z gazu.
Źródło: Interia Motoryzacja, Polski Obserwator
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

3 tygodni temu












