Nissan na przestrzeni lat potrafił zachwycać nas swoimi modelami. Każdy kojarzy chyba takie legendy, jak Skyline, GT-R, czy 350Z. Jest też przecież cała grupa Nismo. Auta sportowe to jedno. A co z pozostałymi? Navara, Pathfinder, Patrol, ale też Juke, Qashqai, Micra, czy Leaf. Japończycy od dekad produkują solidne i wytrzymałe auta, które później zaliczane są do prawdziwych klasyków. Są też jednak modele, które… dzisiaj są zapomniane. Ten do takich należy. Czy słusznie?
Dlaczego ten Nissan przeszedł bez echa?
Na wstępie wymieniłem kilka modeli, dzięki którym Nissan na zawsze przeszedł do legendy. Wśród wielu sportowych modeli Skyline, GT-R, czy 350Z to absolutne ikony. Czy fani marki znajdą jednak małego hatchbacka ze sportowym pazurem? Volkswagen ma Golfa, Hyundai i30, Toyota Yarisa, Ford Fiestę i Focusa, Honda Civica, Seat Leona… a co z Nissanem? Czy japoński producent odpuścił sobie ten segment? Niezupełnie. Odpowiedzią może być tutaj chociażby… Pulsar. Czyli samochód, o którym dzisiaj ludzie chyba już zapomnieli.
W pewnym sensie Pulsar od początku miał trochę pod górkę. Nissan skupiał się bowiem przede wszystkim na większych autach. Koncern chciał zdobywać rynek SUV-ami, vanami i sedanami. Być może w pewnym sensie produkowany w Barcelonie Pulsar miał być sprawdzianem rynku. Tak oto kompaktowy hatchback zaczął zjeżdżać z taśm w 2014 roku. Zainteresowanie było jednak na tyle niewielkie, iż samochód niedługo zaczął być wycofywany ze sprzedaży w kolejnych krajach i ostatecznie zniknął z oferty w 2018 roku.
Ładny i oszczędny. Co poszło nie tak?
Zacznijmy od tego, iż Nissan Pulsar wygląda świetnie. Absolutnie niczym nie odbiega na tle konkurencji. Jest zgrabny, ma sportowy charakter, jest zadziorny. Ba, za sprawą sporego rozstawu osi oferuje dużo miejsca dla pasażerów, co w tym segmencie nie zawsze jest regułą. Samochód był dobrze wyposażony i… no cóż – po prostu tworzył jedną, bardzo interesującą całość. To w żadnym stopniu nie tłumaczy fiaska tego projektu. Być może problemem były kwestie techniczne?
Raczej nie. jeżeli zsumować wszystkie oceny wszystkich wersji silnikowych na portalu „Autocentrum”, wyłania nam się średnia na poziomie 4,5 na 5. Większość użytkowników twierdzi, iż bez zawahania kupiłoby ten samochód ponownie. Pulsar był oferowany zarówno z silnikami benzynowymi, jak i diesla. W przypadku wersji z benzynowym silnikiem 1,6 l kierowca mógł liczyć na wsparcie 190 koni mechanicznych. Rozpędzał się do setki w 7,7 s i rozwijał 217 km/h. Dodajmy do tego spalanie. W najmocniejszej wersji były to okolice 6 litrów. W przypadku słabszych, między 4 a 5 litrów na 100 kilometrów. To wszystko brzmi naprawdę dobrze. Więc w czym problem?
Jeśli nie wiadomo o co chodzi…
Kiedy w 2017 roku pojawiły się informacje o wycofaniu Pulsara ze sprzedaży, eksperci przedstawiali swoje teorie. I najczęściej pojawiała się taka opinia, iż samochód ten był… po prostu za drogi. A Nissan gwałtownie wycofał się z tego segmentu i skupił się na SUV-ach i crossoverach. Jeśli zatem kilka lat temu problemem była wyłącznie cena… może teraz warto zwrócić uwagę na Pulsara, kiedy na rynku wtórnym jest już zdecydowanie tańszy? Chociaż z tym „zdecydowanie” trzeba być ostrożnym. Pulsara z roczników 2015-2016 można dziś kupić za okolice 30 tysięcy złotych. Wydaje się to całkiem rozsądne.
fot. Nissan