Miejska Honda chce zwojować rynek. Przy okazji zasili czajnik

4 dni temu

Czy jesteśmy gotowi na takie samochody? Byliśmy już dekady temu, ale w kontekście konwencjonalnej technologii napędowej. Japończycy próbują jednak zainteresować klientów w nieco inny sposób. Miejska Honda to nowoczesny kei car, który trafi do Europy. Czy osiągnie sukces? Wydaje się, iż ma ku temu predyspozycje.

Drugie podejście

Przypomnijmy, iż ta znana marka już próbowała swoich sił w podstawowych segmentach – z lepszym i gorszym skutkiem. W przypadku modelu Jazz można mówić o sporym sukcesie, dopóki nie zdrożał. Na rynku wtórnym jest jednak pożądany. Miejska Honda ma nieco inną charakterystykę, dlatego trudno stosować bezpośrednie porównanie.

Można jednak znaleźć podobieństwa między nią a Hondą e, która nie cieszyła się dużym wzięciem. Dlaczego? Oprócz atrakcyjnej stylistyki, pojazd nie wyróżniał się niczym, co mogłoby skłonić nabywców do jego wyboru.

Przede wszystkim był za drogi. Do tego, oferował skromny zasięg, choćby jak na samochód elektryczny. To też sprawiało, iż nie miał żadnego sensu – zarówno z perspektywy ekonomicznej, jak i użytkowej.

Azjaci przemyśleli swoją strategię i teraz próbują się przebić do klasy EV zupełnie inną koncepcją, choć również wyposażoną w elektryczny układ napędowy. Nie mają gwarancji sukcesu, ale wydaje się, iż tym razem szanse są większe.

Miejska Honda na prąd ma sens

Zanim od razu konserwatyści postawią na niej krzyżyk, warto zastanowić się nad samym sensem istnienia. Wbrew pozorom, elektryczne auto do poruszania się na krótkich dystansach jest dobrym pomysłem. Miejska Honda jako drugi samochód w rodzinie jest ciekawą propozycją.

Auto do miasta nie potrzebuje dużego zasięgu. To też oznacza, iż nie musi mieć ciężkiej baterii, którą trzeba długo ładować. Do tego, jest beneficjentem ulg parkingowych i może jeździć po buspasach.

Honda N-One z przodu

Ktoś może powiedzieć, iż tak samo było w przypadku modelu „e”, ale tym razem ma być bardziej praktycznie, a przy tym taniej. Wydaje się, iż ten ostatni aspekt może odegrać kluczową rolę dla potencjalnych klientów.

Niezwykle istotny będzie marketing, który odpowiednio przedstawi auto. Jego debiut poprzedził występ konceptu Super EV podczas Festiwalu Prędkości w Goodwood. Czy to jest adekwatna forma promocji? No cóż, oczekiwalibyśmy czegoś bardziej przekonującego, co odpowiada prawdziwemu charakterowi wersji produkcyjnej.

Aglomeracyjne przeznaczenie

Producent z Kraju Kwitnącej Wiśni jeszcze nie zdradził wszystkich szczegółów technicznych, ale bazowe informacje są już znane. Miejska Honda ma 3400 milimetrów długości, co oznacza, iż jest krótsza, niż Kia Picanto – i to o 20 centymetrów.

To pokazuje, jak niewielkimi gabarytami dysponuje ten samochód. Ma świetnie pasować do niewielkich przestrzeni, gdzie brakuje miejsca na zawracanie czy parkowanie. Może więc sprawdzić się w stolicy i dużych aglomeracjach.

Honda N-One, bo tak brzmi jej oficjalna nazwa, ma pojedynczy silnik elektryczny, który w szczycie wytwarza 63 konie mechaniczne. Niewiele, ale nie zapominajmy o rozmiarach i przeznaczeniu tego pudełkowatego pojazdu.

Honda N-One z tyłu

Akumulator trakcyjny o nieznanej pojemności ma oferować do 245 kilometrów na jednym ładowaniu. To wystarczy do codziennej eksploatacji. Co ciekawe, w ofercie znajdzie się wersja N-Van, która ma mieć przeznaczenie komercyjne.

Jeżeli chodzi o ładowanie, to maksymalna moc ma wynosić 50 kW, co przełoży się na uzupełnienie energii do 80 procent w około pół godziny. To oznacza, iż bateria będzie miała około 25-30 kWh pojemności, czyli nie będzie przesadnym obciążeniem.

Miejska Honda ma być praktyczna

Mimo skromnych gabarytów, prezentowany samochód oferuje szereg przydatnych rozwiązań. W kabinie można znaleźć podnoszone siedziska drugiego rzędu. To system Magic Seats znany także z modelu Civic. Umożliwia przewożenie wysokich przedmiotów kabinie (na przykład kwiatów).

Poza tym, drugi rząd składa się w proporcjach 50:50 – na płasko, by zmaksymalizować użyteczność. Miejska Honda ma prostokątną kubaturę wnętrza, by jak najlepiej wykorzystać dostępną przestrzeń – wzorem protoplastów dostępnych wyłącznie w Azji.

Ciekawostkę stanowi także funkcja V2L, która oznacza, iż samochód może pełnić rolę agregatu albo ładowarki. Według producenta, potrafi zasilić laptopy, hulajnogi elektryczne, czajniki czy przenośne oświetlenie.

Sprzedaż N-One na rodzimym rynku rozpocznie się już we wrześniu. Co istotne, w tym samym miesiącu odbędzie się europejska premiera samochodu – na targach w Monachium. Producent nie ujawnił jeszcze, do których państw trafi ten model, ale ma szansę, by pojawić się w Polsce.

Idź do oryginalnego materiału