Jako jeden z pierwszych w Polsce jeździłem nową Corollą Cross. Ta Toyota za chwilę może być hitem

3 godzin temu
Tytuł tego tekstu jest trochę przewrotny, bo nowa Corolla Cross rzeczywiście ma wszystko, żeby przebojem zdobyć nasz rynek. Ale największym problemem Toyoty może być... kłopot bogactwa w ofercie. Klienci przy wyborze stają przed trudnym zadaniem. Czym przekona ich nowy SUV po liftingu? Oto pierwsze wrażenia z jazdy.


Toyota Corolla Cross pojawiła się na rynku w 2022 roku i od tamtej pory można zadawać sobie pytanie: dla kogo jest to auto? W ofercie pozostaje przecież C-HR, który moim zdaniem wygląda trochę ciekawiej. No i nieco większa, kultowa RAV4. Gdzie tu miejsce dla kolejnego samochodu z większym prześwitem?

Odpowiedź po części jest banalna. Corolla Cross to najprostsza stylistycznie propozycja. C-HR przy niej wygląda jak futurystyczny projekt. A my mieliśmy okazję sprawdzić nową Corollę, kiedy w Polsce nie było jeszcze ani jednego zarejestrowanego egzemplarza. Auta przyjechały do nas z Belgii specjalnie na testy.

Można powiedzieć, iż to... prawie nowa Corolla Cross, bo widziałem ten samochód kilka miesięcy temu w Brukseli, kiedy Toyota i Lexus chwaliły się swoimi nowymi propozycjami. To wtedy w naTemat mogliście przeczytać m.in. o odmienionej Toyocie RAV4 czy Lexusie ES.

Co się zmieniło w Corolli Cross? Przede wszystkim przedni grill. Przeprojektowano reflektory, które w wersji Executive (taką testowaliśmy) działają w technologii Matrix LED z adaptacyjnymi światłami drogowymi. Inaczej wyglądają też tylne lampy. Do tego pojawiła się specjalna listwa świetlna.

Z tyłu da się zauważyć głębiej schowaną końcówkę wydechu. W ofercie znajdziecie też inne kolory: Metal Stream, Eclipse Black, Imperial Red oraz Mud Bath. Do tego jeszcze nowe felgi, albo kontrastujące, dwukolorowe warianty malowania nadwozia.

Jeśli myślicie, iż ten samochód wygląda za mało efektownie, by zawiesić na nim wzrok, to moglibyście się zdziwić. W czasie mojego testu jeden pan na parkingu zainteresował się Toyotą, bo zauważył... interesujący przód. To już musiał być prawdziwy koneser marki, co nie zmienia faktu, iż odświeżona Corolla Cross prezentuje się po prostu lepiej.

W środku zmieniła się przede wszystkim konsola centralna, mamy teraz półkę na dwa telefony, a od wersji wyposażenia Style dostaniemy też przesuwany podłokietnik. Inaczej wygląda gałka dźwigni zmiany biegów. Im bogatsza opcja, tym więcej możliwych bajerów. Na przykład srebrne wstawki czy podświetlane elementy.

Z ilością miejsca okazało się przewidywalnie. Z przodu jest świetnie choćby dla wyższych osób, ale przy mocnym odsunięciu foteli, na tylnej kanapie wygodnie będą miały tylko osoby do około 1,70 m wzrostu. To już jednak skrajne ustawienie, bo sprawdziłem, iż da się to zrobić, zachowując sensowne proporcje w pierwszym i drugim rzędzie.

Corolla Cross jest... przyjemnie analogowa. Nie zrobiono z niej dotykowego gadżetu, zresztą kłóciłoby się to z filozofią Toyoty. Duży plus za dołożenie miękkich materiałów, choćby na obiciach drzwi.

We wszystkich odmianach poliftowej wersji jest system multimedialny Toyota Smart Connect z 10,5-calowym ekranem HD, 12,3-calowy cyfrowy zestaw wskaźników oraz bezprzewodowa ładowarka do telefonów.

W naszej wersji z napędem 4x4 bagażnik ma pojemność 390 l. To i tak nieźle, po złożeniu oparcia tylnej kanapy zmieściłem rower szosowy (z wypiętym przednim kołem) i upchnąłem po bokach dwie walizki. Ale specyfika Corolli Cross pozwala myśleć, żeby wybrać tylko napęd na przednią oś. Wtedy dostajemy ponad 470 l przestrzeni.

Z tyłu znajdziecie jeszcze subwoofer. Nagłośnienie od JBL pakiet Executive zawiera już bez dodatkowych opłat.

Do testu wpadła nam mocniejsza propozycja – Corolla Cross z dwulitrowym silnikiem i wspomnianym już napędem na cztery koła. Moc całego układu wynosi 180 KM. Do wyboru pozostało odmiana o mocy 140 KM. W obu przypadkach to oczywiście napędy hybrydowe, które pracują ze skrzynią e-CVT.

Po pierwszych kilometrach miałem dwa wnioski. Przede wszystkim w środku zrobiło się o wiele ciszej. Toyota chwaliła się, iż nowa Corolla Cross pod tym względem będzie lepsza i rzeczywiście da się to zauważyć. Szczególnie gdy wyjechałem poza miasto i przyspieszyłem do 100 km/h.

Druga sprawa to odczucia przy rozpędzaniu auta. To było chyba moje największe zaskoczenie, jak dynamiczna może być ta Toyota. Nieco ponad 7,5 sekundy do 100 km/h to przecież świetny wynik. Do tego łatwo wyłapać, iż prąd odgrywa tu bardzo istotną rolę. Nie jest tak, iż w absolutnej ciszy będziecie jeździć tylko podczas ruszania czy na parkingu podziemnym. Prawie na samym prądzie może odbyć się choćby żwawy start.

Ale wciąż lepiej nie przesadzać z dociskaniem pedału gazu do podłogi, bo wiadomo, iż silnik przywita nas wtedy irytującym hałasem. I tak jest już lepiej niż w starszych hybrydach, jednak warto o tym pamiętać. Tylko w sumie... po co dociskać Corollę Cross, skoro tu wszystko jest nastawione na oszczędzanie?

I to nie są puste słowa. W mieście zużycie wahało się podczas mojego testu w granicach 4,5-5 litrów. W trasie przy 120 km/h było 5,5 l, a przy autostradowej prędkości 5,8 l. Tylko raz na chwilę przekroczyłem granicę 6 l, jednak był to efekt chwilowej zabawy przyspieszeniem. Nie trzeba się specjalnie starać, by Toyota była bardzo oszczędna. Świetnie działa rekuperacja, bo wystarczy zdjąć nogę z gazu i auto potrafi dość gwałtownie dohamować, gdy czujniki zauważą pojazd z przodu.

Warto też wspomnieć o elastyczności napędu. Corollą Cross możecie jechać w trybach Eco, Normal, Power, Snow oraz Snow Extra. Ten ostatni to specjalny dodatek dla wersji 4x4. Sterowanie funkcjami jest banalnie proste – wystarczy jeden przycisk obok drążka skrzyni biegów. Może będzie okazja kiedyś sprawdzić to zimą.

Toyota prowadzi się... bardzo poprawnie i nie ma sensu dorabiać tu różnych teorii. Zawieszenie zestrojono w taki sposób, iż jeździ się komfortowo choćby po gorszej nawierzchni. Układ kierowniczy nie jest "żyletką", ale to nie pasowałoby do charakteru auta, więc wszystko w normie. Dla mnie najważniejsze było wyciszenie kokpitu, bo wiem, iż na to skarżyło się wielu użytkowników starszej wersji. Teraz na serio jest dużo lepiej.

Corolla Cross w konfiguracji Executive i z napędem AWD kosztuje około 190 tys. zł. jeżeli wybierzemy napęd na jedną oś, zaoszczędzimy mniej więcej 10 tys. zł. Opcja 140-konna to wydatek co najmniej 140 tys. za najskromniejszą propozycję. Co ciekawe, ta Toyota po raz pierwszy dostępna jest również w usportowionej opcji GR Sport. No i jeszcze odmiana... Tour de Pologne, czyli coś dla koneserów kolarstwa, o której więcej mogliście już przeczytać w naTemat.

Po kilku dniach z Corollą Cross już wiem, iż zniknęły z niej irytujące niedoróbki. Dzięki nowej stylistyce zyskała trochę kolorytu, ale charakter auta pozostał bez zmian. Kłopot bogactwa w ofercie byłby moim głównym problemem, gdybym miał coś wybrać z katalogu Toyoty w tym segmencie. Prywatnie z sentymentu wziąłbym RAV4, chociaż dla wielu klientów to będzie zbyt duże auto. Wtedy w kolejce czeka jeszcze C-HR, ale Corolla Cross to może być nowy hit. Wydaje mi się, iż teraz naprawdę ma szansę przebić się z gąszczu w ofercie producenta.

Idź do oryginalnego materiału