Honda Prelude wraca po 25-letniej nieobecności na rynku. Starsi będą pamiętać poprzednie odsłony, dla młodszych to może być coś kompletnie nowego. Ale Prelude zawsze wzbudzała emocje i dzisiaj może być kuszącą perełką dla pasjonatów. Tak jak choćby Toyota Celica czy Mitsubishi Eclipse.
Ten samochód dla wielu będzie wydawał się... bez sensu. Trafia w motoryzacyjną "dziurę", bo ten segment dzisiaj praktycznie nie istnieje. Jest nieśmiertelna Mazda MX-5, o której mogliście kilka razy przeczytać w naTemat. Ale to i tak inna bajka.
Inżynierowie Hondy w szóstej generacji podobno próbowali uchwycić wdzięk i prostotę nowoczesnych szybowców. I rzeczywiście auto sprawia wrażenie lekkiego i opływowego. Masa własna wynosi niecałe 1,5 t.
Kluczowa jest opadająca linia nadwozia. Mamy niski i ostro zakończony przód, cienkie reflektory LED, czarną, chromowaną kratę i lekko rozszerzające się nadkola. Ten ostatni detal przypomina o sobie za każdym razem, gdy zerkniecie w boczne lusterka.
Opadająca linia wygląda jak inspiracja... z Porsche. Tak się złożyło, iż z Prelude przesiadłem się od razu do 911. I uwierzcie, iż gdy obejrzałem się za siebie, widziałem bardzo podobny schemat.
Wizualnie Honda ma sporo "smaczków". Na przykład te niebieskie zaciski hamulcowe z napisami Prelude i Brembo. W standardzie dostaniecie 19-calowe felgi.
Z tyłu samochodu rozciąga się charakterystyczna listwa i światło LED. Auto ma bardzo kompaktowe proporcje i linię dachu na wysokości niecałych 1,4 m. Inżynierowie zadbali o aerodynamikę – zwróćcie uwagę na otwory wentylacyjne za przednimi kołami. Z kolei chowające się w karoserii klamki to dodatkowy bajer.
Podobnie jak w Hondzie Civic, lusterka boczne zamontowano na przednich drzwiach poniżej szyby zamiast na jej przedniej krawędzi. To z kolei eliminuje martwe punkty.
Klienci mają do wyboru cztery kolory nadwozia, w tym nowy odcień Moonlit White Pearl. Pozostałe dostępne kolory to Meteoroid Grey Metallic, Crystal Black Pearl i Racing Blue Pearl.
W środku Honda Prelude jest dość przewidywalna i nie spodziewajcie się, iż to jakiś rewolucyjny projekt. Mamy cyfrowy zestaw wskaźników z wyświetlaczem o przekątnej 10,2 cala. Konsola środkowa, panele drzwiowe, deska rozdzielcza oraz przełączniki są wykonane z materiałów, które nie skojarzą się z tanim plastikiem.
Jest tylko jeden wyjątek. Kratki nawiewów ze sztucznego i delikatnego tworzywa wyglądają zbyt tandetnie do tego samochodu. To chyba jedyna poważna wpadka, która rzuciła mi się w oczy. Nie czepiam się old schoolowej szaty graficznej w multimediach, bo ona ma swój urok. To może być problem tylko dla rasowego gadżeciarza. Pozostali docenią prostotę i funkcjonalność.
Poniżej zobaczycie, jak wygląda tunel środkowy z przełącznikami automatycznej skrzyni biegów. Brakuje klasycznej dźwigni, ale to już chyba nikogo nie dziwi. Przy okazji widać też stylowe przeszycia, do których użyto kolorowych nici. Do wyboru są dwa warianty kolorystyki wykończenia: biało-niebieska lub czarno-niebieska.
Podczas pierwszych jazd Hondą doceniłem wygodę przednich foteli. Chętnie sprawdziłbym je w trasie przez pół Polski. Warto pamiętać, iż pasażerowie z przodu mogą rozsiąść się bardzo komfortowo, ale tylną kanapę traktowałbym bardziej symbolicznie. Nie zmieszczą się tam wyższe osoby, bo brakuje miejsca nad głową i na nogi.
Za to tylne siedzenia można złożyć na płasko, aby uzyskać przestrzeń o pojemności 663 litrów. I moim zdaniem ma to większy sens, bo wydaje się idealnym rozwiązaniem dla dwojga osób. W wersji 4-osobowej bagażnik ma 264 l.
Napęd w nowej Prelude to w pełni hybrydowy układ. Mamy 2-litrowy silnik benzynowy o mocy 184 KM. Ta jednostka ma udoskonalenia znane z najnowszej generacji Civica, w tym wysokociśnieniowy wielostopniowy układ paliwowy ze wtryskiem bezpośrednim i aktywacją w niskiej temperaturze. Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 8,2 sekundy.
Najnowsza odsłona napędu z możliwością wyboru trybu jazdy i-MMD (intelligent Multi Mode Drive) obejmuje silnik napędowy i generator umieszczone na tej samej osi. To przełożyło się m.in. na moment obrotowy rzędu 315 Nm.
W Hondzie mamy cztery tryby jazdy: Comfort, GT, Sport i Individual. Jak to się sprawdza w praktyce? Między Comfort a GT na początku trudno wyłapać różnice, ale już w Sport wyraźnie poczułem sztywniejsze zawieszenie. Wraz z nową odsłoną Prelude debiutuje funkcja Honda S+ Shift, która dodatkowo potęguje wrażenia poprzez dźwięk i odczucia imitujące szybką zmianę biegów w automatycznej przekładni.
Prelude zaprojektowano ze stosunkowo małym rozstawem osi (2605 mm) przy szerokości 1880 mm. Mamy nisko położony środek ciężkości i wrażenia z jazdy typowe dla sportowego coupé.
Honda podkreśla, iż ich system stabilizacji pojazdu AHA specjalnie dostosowano do modelu Prelude, w którym zapewnia szerszy zakres działania dla uzyskania szybszej reakcji układu kierowniczego i lepszej stabilności na zakrętach. Ta funkcja zadebiutowała w Civicu. W Prelude system zaczyna działać na wcześniejszym etapie zakrętu, wspomagając samochód w jeździe po łuku z większą prędkością i precyzją.
Na francuskich drogach udało mi się to kilka razy zweryfikować, kiedy wjechaliśmy na serię z ostrymi łukami. Honda jest zaskakująco precyzyjna i dobrze radzi sobie tam, gdzie spodziewalibyśmy się większych przechyłów nadwozia.
To auto, którego nazwa przyspieszy bicie serca u starszych kierowców, bo ma za sobą kawał historii. Ale na jego design pewnie złapie się też wiele młodych osób, bo uważam, iż stylistyka Prelude udała się w każdym elemencie. Emocje z jazdy to trochę inna bajka. Uważam, iż to samochód do "łapania" kolejnych kilometrów. Prędkość czy adrenalina jest drugorzędna. Czystego żywiołu trzeba poszukać zupełnie gdzieś indziej.
Ceny nowej Hondy Prelude w Polsce zaczynają się od 214 500 zł. Dla porównania Civic Type R to wydatek minimum 262 tys. zł.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.

3 godzin temu













