Każda marka musi tworzyć coraz więcej samochodów elektrycznych. Ma to związek z zaostrzającymi się normami emisji spalin, które stopniowo eliminują konwencjonalne układy napędowe.
I nie chodzi o to, iż auta na prąd są złe. Po prostu nie mogą dziś zastąpić tych pozostałych, dlatego powinny móc rozwijać się w oparciu o rywalizację z pozostałymi koncepcjami silnikowymi. Wtedy o ich przyszłości zadecydowaliby klienci, czyli rynek, a nie politycy podporządkowani ideologii, która niszczy gospodarkę. Niestety, producenci muszą przystosować się do mniej rozsądnych realiów, dlatego „na ślepo” powiększają swoją flotę elektryków. Ten nowy SUV japońskiego producenta jest tego kolejnym dowodem.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, iż Toyota ma duże opory w kontekście aut na baterie. I to nie dziwi. Japończycy nie chcą tworzyć na dużą skalę czegoś, co nie budzi wystarczającego zainteresowania klientów.
Poza tym, raczej nie są przekonani do ekologicznej teorii w przypadku samochodów akumulatorowych. Według nich, znacznie mniej szkodliwa dla środowiska jest koncepcja wodorowa. I mogą mieć rację. Problem w tym, iż wodór jest trudny w produkowaniu, magazynowaniu i transportowaniu. Dziś nie ma więc ekonomicznego uzasadnienia w pojazdach osobowych.
Nowy SUV japońskiego producenta
Mimo tego, trzeba dostosować się do realiów. Właśnie dlatego światło dzienne ujrzał nowy SUV japońskiego producenta. To Toyota bZ3X. Po liczbie można wywnioskować, iż jest mniejsza, niż pokazana wcześniej bZ4X.
I od razu warto zaznaczyć, iż to model, który powstał z myślą o rynku chińskim – tylko i wyłącznie. Państwo Środka jest już nie tylko fabryką świata, ale tez rynkiem świata. I można odnieść wrażenie, iż to szeroko pojęty Zachód wpłynął na tak szybki rozwój Chin.
Podstawowa wersja oferuje akumulator litowo-żelazowo-fosforanowy o pojemności 50 kWh, który ma pozwalać na pokonywanie 430 kilometrów (w cyklu CLTC). Zintegrowano go z silnikiem o mocy 221 koni mechanicznych.
W ofercie znajdą się także lepsze wersje, głównie pod kątem zasięgu. Ich szczegóły techniczne nie zostały ujawnione, ale wiadomo, iż topowa ma pozwalać na przejechanie 620 kilometrów – również w cyklu CLTC.
W tym miejscu warto wspomnieć także o wymiarach samochodu. Toyota bZ3X ma 4600 milimetrów długości, 1875 milimetrów szerokości oraz 1645 milimetrów wysokości. Natomiast jej rozstaw osi to dokładnie 2765 milimetrów. Masa własna startuje od 1835 kilogramów.
Cena czyni cuda
Co ciekawe, prezentowany model będzie oferowany w Chinach od 100 000 juanów, czyli zaledwie 56 000 złotych (kurs 0,56). Topowa wersja ma stanowić wydatek 112 000 złotych (200 000 juanów), co wciąż wygląda bardzo dobrze.
To też pokazuje, jak odrealnione są warunki rynkowe na Starym Kontynencie. Wbrew pozorom, nowy SUV japońskiego producenta nie jest ubogie, o czym świadczą liczne systemy bezpieczeństwa. Zgodnie z ujawnionymi informacjami, bZ3X ma oferować aż 11 kamer wysokiej rozdzielczości, trzy radary, LiDAR oraz 12 czujników ultradźwiękowych.
Czy takie auto elektryczne cieszyłoby się w Europie dużym zainteresowaniem? jeżeli jego cena byłaby podobna, to na pewno tak. Problem w tym, iż „u nas’ musi być wszystko droższe, by można było utrzymać socjalizm i polityków.