Volkswagen pokazał mi dwa nowe modele z literkami „GTX”. To takie „GTI”, ale w języku elektrycznym. Czy to sprawi, iż ID staną się bardziej emocjonujące?
Legendarny Golf GTI bywa uznawany za pra-hothatcha. Kompakt z charakterystyczną tapicerką w kratę i z „golfową” gałką zmiany biegów zmienił krajobraz sceny samochodów sportowych. Coupe nie miały już spokoju, bo od tamtej pory hatchback wyglądający z daleka jak auto sprzedawcy kabli, mógł popsuć humor kierowcy swoimi osiągami.
Litery „GTI” stały się synonimem klasy szybkich kompaktów. Volkswagenowi przez pół wieku wyrosła olbrzymia konkurencja, od Korei po Czechy. Ale tapicerka w kratę i trzy literki w nazwie wciąż mają swoją magię. Teraz GTI ustępuje miejsca literom GTX.
Owszem, na rynku pozostało Golf GTI. Nie brakuje też jeszcze mocniejszej R-ki, ale nowe, szybkie Volkswageny z serii ID, czyli takie z zielonymi tablicami, są nazywane literami GTX, co brzmi trochę jak z folderu jakiejś wersji Opla z wczesnych lat 90. Podobno GTI może jeszcze wrócić, również w wersji elektrycznej, ale jeszcze nie teraz.
Czytaj również:
- Volkswagen Golf GTI numer osiem, czyli test w kratkę. Emocje wzbudza tu nie to, co myślicie
Widziałem, jak wygląda na żywo Volkswagen ID.3 GTX
Nie jestem miłośnikiem tej stylistyki, a patrząc na wyniki sprzedaży i czytając różne opinie dziennikarzy i komentatorów, nie jestem w tym sam. Co tu dużo mówić – ID.3 wygląda trochę jak van. Niedawny lifting poprawił nieco sytuację. Styliści wydłużyli optycznie maskę, przeprojektowali zderzak i zamontowali tylne lampy poszerzające optycznie tył. Jest lepiej, a wersja GTX dostała jeszcze szczyptę optycznego chilli w postaci innego wzoru zderzaka, LED-ów w kształcie rombów i czarnych, połyskujących fragmentów. Do tego oczywiście smaczny, czerwony lakier. Czy jest lepiej niż w zwykłym ID.3? Jak najbardziej. Czy Volkswagen ID.3 GTX wygląda agresywnie? Spójrzcie najpierw na Golfa GTI, potem na ID.3 i odpowiedzcie sobie sami.
Volkswagen ID.3 GTX – wnętrze
Szkoda – powiedziałem sam do siebie na widok foteli GTX-a. Niestety, GTX to nie GTI i kraciasty wzór tapicerki, który niektórym kojarzy się z serwetą u babci, a ja go uwielbiam, tutaj nie zagościł. Są czerwone przeszycia, trochę alcantary, jest też symbol wersji na kierownicy. Niestety, kierownica przez cały czas ma dotykowe, mało intuicyjne w obsłudze przyciski. GTX ma też nowy system multimedialny z większym ekranem (12,9 cala), a niedługo otrzyma również wbudowanego ChataGPT.
O co będzie można go zapytać? Kto zapyta o moc samochodu, którym właśnie jedzie, otrzyma całkiem nieźle brzmiące odpowiedzi. Nowy model będzie dostępny w dwóch wersjach. Słabsza, czyli „po prostu” GTX, osiągnie 286 KM. jeżeli do literek GTX dopiszemy słowo „Performance”, moc wzrośnie do 326 KM. Moment obrotowy obydwu wersji jest taki sam i wynosi imponujące 545 Nm.
326 KM to więcej niż osiąga Golf R (ma o 6 KM mniej). ID.3 jest więc najmocniejsze w swojej klasie wielkościowej, ale niekoniecznie najszybsze. Setka wyświetla się na ekranie w 6 sekund (w GTX) albo w 5,6 s (w GTX Performance). Nieźle, ale nie jest to wynik nie do pobicia. Konkurencyjny samochód na „T” potrafi być znacznie szybszy.
Zerknij jeszcze tutaj:
- Oto nowy Volkswagen ID.3 Jest taki, jak chcieli klienci
Jak wygląda sprawa z zasięgiem?
Akumulator ma 79 kWh. Oficjalnych informacji o zasięgu jeszcze nie ma, ale producent podaje, iż według WLTP powinniśmy spodziewać się ok. 600 km na jednym ładowaniu. Brzmi dobrze, choć oczywiście przy częstym korzystaniu z elektrycznych koni mechanicznych wyjdzie o wiele mniej. Ile kosztuje ten elektryczny… hothatch (to słowo z trudem przechodzi mi przez klawiaturę)? Tego jeszcze nie wiadomo. Ale skoro topowe ID.3 z motorem 204 KM kosztuje 200 tysięcy złotych, należy przygotować się na szok. Czekam na jazdy GTX-em. To samochód z napędem na tył (!), więc wrażenia z jazdy mogą być zaskakujące. W dobrym tego słowa znaczeniu.
Volkswagen pokazał mi tego dnia coś jeszcze
Załóżmy, iż kochasz elektromobilność, nie masz nic przeciwko podróżom od ładowarki do ładowarki, a w dodatku podoba ci się skrót GTX. Chętnie kupiłbyś sobie opisane wyżej ID.3 w topowej wersji, ale wiadomo – wózki, rowerki, torby, narty, okazjonalny przewóz lodówki ze sklepu. Potrzebujesz kombi. ID.3 to nie Golf, żeby występować w takiej odmianie. Ale ID.7 to już co innego.
ID.7 Tourer, czyli auto uznawane przez niektórych za elektrycznego Passata (chociaż Passat ma na przykład… przyjemniejszą w obsłudze kierownicę) poznaliśmy już jakiś czas temu (pokazano mi go zresztą tego samego dnia, w tej samej hali, ale embargo na GTX-a dopiero teraz schodzi). Teraz czas na mocniejszą wersję. O ile Passat nigdy nie występował jako GTI (najwyżej GT), o tyle ID.7 doczekało się właśnie wersji GTX.
Jak wygląda?
Linia nadwozia tego długiego kombi jest przyjemna dla oka. Wygląda dynamicznie i spójnie już w zwykłej odmianie, więc w tym przypadku – w odróżnieniu od ID.3 – styliści nie musieli przenosić gór, by dodać choć odrobinę emocji. Zmienili zderzak, pojawiły się kontrastowe, czarne fragmenty, a 20-calowe felgi mają inną stylistykę niż w słabszej wersji. W opcji: 21-calowe obręcze. W środku zagościły tradycyjne, czerwone przeszycia. Kraty wciąż brak.
Czytaj o ID.7 Tourer:
- Volkswagen ID.7 Tourer na żywo. Segment kombi ożył i robi się w nim tłoczno
Volkswagen ID.7 GTX Tourer: moc i akumulator
340 KM zamiast 286 KM, jak w słabszej odmianie, a do tego napęd na cztery koła, a nie na tył. Oto duże, elektryczne i mocne kombi VW w skrócie. Jego akumulator ma pojemność 86 kWh netto (w słabszej wersji: 77 kWh). Nie podano jeszcze informacji na temat spodziewanego przyspieszenia od 0 do 100 km/h. Tańsze ID.7 osiąga setkę w 6,5 s. Tutaj należy spodziewać się piątki z przodu. Może wzrosnąć także prędkość maksymalna, ze 180 km/h na… kto wie, może choćby 200. Właściciele starych diesli rozpędzających się do 220 albo i 230 km/h mogą się w tym momencie uśmiechać.
Nie znamy jeszcze również zasięgu ID.7 GTX Tourera (wersja 77 kWh osiąga 621 km w cyklu mieszanym WLTP) ani jego ceny. Tesla nie ma kombi, ale i tak nie śpi i pewnie będzie tańsza. Na kombi GTX może skuszą się menadżerowie z korporacji. Tylko oby starczyło budżetu.