Z tym rajem dla fanów Porsche nie ma ani trochę przesady. Każdy kolejny cykl szkoleń Porsche Experience oznacza, iż tor Silesia Ring zamienia się w nowoczesne centrum niemieckiej marki. Tam nie ma gry na pół gwizdka. To okazja, by w kontrolowanych warunkach wykrzesać z tych samochodów wszystko, co najlepsze.
Ponad 60 aut Porsche na Silesia Ring
W naTemat mogliście już przeczytać o poprzednich edycjach, w których braliśmy udział. Było choćby o tym, co da się zrobić "szczebel wyżej", kiedy już zaliczycie podstawową opcję szkolenia.
To był mój trzeci raz. Kiedyś po swoim debiucie stwierdziłem, iż instruktorzy pokazali mi, jak bardzo... nie potrafię jeździć. Dzisiaj wciąż czuję się jak amator, ale świadomy. A to już duży krok do tego, by lepiej zrozumieć, o co chodzi z torowym szaleństwem. Zresztą cel tych szkoleń zakłada, by nie tylko poznać gamę samochodów z Zuffenhausen, ale też podnieść swoje umiejętności.
Na czym to polega? Jest różnie. W podstawowym module nauczycie się na przykład awaryjnie hamować, albo kontrolować poślizg na mokrej nawierzchni. Tym razem miałem więcej okazji, by doskonalić technikę sportowej jazdy. Jest podział na grupy po kilka aut. Każdym z nich miałem okazję wykręcić kilka okrążeń na torze. Na finał był jeszcze slalom i próba czasowa.
Wydawało mi się, iż pierwsza część dnia najbardziej mnie sponiewiera. Na początek wsiadłem do 911 GT3 oraz GT3 RS... i tutaj mógłbym postawić kropkę. To tak, jakby zjeść na raz cały tort i zamknąć imprezę, która ledwo się zaczęła. Ale nie mogłem się powstrzymać i od razu zgarnąłem najostrzejsze "zabawki".
O "zwykłym" GT3 niedawno mogliście przeczytać w naTemat. To torowa maszyna z cywilnymi blachami, a w przypadku odmiany RS granica absurdu pozostało o krok dalej. Tylne skrzydło przywołuje skojarzenia z lotnictwem, a nie jazdą samochodem. Sprawdzić te pojazdy w ich naturalnym środowisku to kompletnie zwariowane doświadczenie.
911 Carrera T, czyli totalny oldschool za kierownicą
Ale na Porsche Experience dopiero później okazało się, co będzie moim autem dnia. Nie chodzi o osiągi, chociaż te 510 KM i dźwięk czterolitrowego boksera w GT3 wywołują dreszcze. Przesiadka do 911 Carrera T z manualną skrzynią biegów pokazała mi, co tak naprawdę doceniam w motoryzacji.
Mój Boże, to było coś, czego wielu młodszych kierowców choćby nie zna. Kto dzisiaj jeździ z manualem? Koneserzy. A ja uwielbiam ten oldschoolowy klimat i kiedyś był dla mnie oczywistym wyborem.
911 Carrera T to auto dla purystów. Litera "T" oznacza "Touring", a jej historia w Porsche sięga 1968 roku i homologacji 911 T jako samochodu turystycznego. Pierwsze 911 T było produkowane do 1973 roku. Od 2017 r. 911 Carrera T powróciło do oferty, jako pozycjonowane pomiędzy wariantami Carrera oraz Carrera S.
Trzeba przejechać się kilkoma modelami Porsche, żeby zrozumieć, iż nie trzeba mocy powyżej 500 KM, żeby czerpać z jazdy najlepsze emocje. 911 Carrera T jest napędzane pochodzącym z 911 Carrera trzylitrowym silnikiem typu bokser o 6 cylindrach, wspomaganym podwójnym turbodoładowaniem. Ma 394 KM i rozwija do 450 Nm momentu obrotowego. I jest to zestaw genialny.
Z seryjnym pakietem Sport Chrono nowe 911 Carrera T Coupé przyspiesza od 0 do 100 km/h w 4,5 sekundy (kabriolet: 4,7 sekundy). Jego prędkość maksymalna wynosi 295 km/h (kabriolet: 293 km/h). Standardowo montowana 6-biegowa przekładnia manualna przenosi siłę napędową na tylną oś.
Do standardowej specyfikacji należy również adaptacyjne zawieszenie sportowe PASM ze zmniejszonym o 10 mm prześwitem. Wyróżnia je specyficzne dla tego wariantu sportowe zestrojenie, z myślą o tym, aby Carrera T była jeszcze zwinniejsza w reakcjach.
Trzy pętle tym autem na Silesia Ringu były dla mnie wisienką na torcie. Jazda z automatem zawsze pozwala wykrzesać z auta nieco więcej, ale jest przewidywalna. Manualna skrzynia podłącza kierowcę do krwiobiegu samochodu. Spóźniona lub zbyt szybka reakcja to utrata sekund. Tu już nie liczą się systemy wspomagania, tylko wyczucie i umiejętności.
Kierowca może aktywować funkcję międzygazu przy redukcji przełożenia (tzw. auto-blip), aby automatycznie, odpowiednio kompensować różnice prędkości pomiędzy silnikiem a skrzynią biegów.
Z 911 Carrera T wysiadłem spocony. Za kierownicą tego Porsche zaliczyłem najszybsze trzy kółka tego dnia na torze. Jak to możliwe, iż było więcej żywiołu niż w GT3 RS? Odpowiedź jest prosta – cała grupa uczestników poczuła klimat jazdy z manualną skrzynią. Nasz instruktor też to zauważył i podyktował tempo, które okazało się wyzwaniem. Później każdy kończył swój przejazd z bananem na twarzy.
Od innych wariantów nowe 911 Carrera T różni się szeregiem elementów wizualnych. Naklejka ze schematem przekładni na bocznych tylnych szybach pozwala zidentyfikować je jako model z ręczną skrzynią. Oznaczenia z tyłu wykończono w kontrastowym kolorze Vanadium Grey. Inną wizytówką nowego 911 Carrera T jest aerodynamicznie zoptymalizowana krawędź spojlera z 911 Carrera GTS.
W środku od razu przyciąga wzrok dźwignia manualnej skrzyni. Ma gałkę z laminowanego drewna orzechowego o otwartych porach. Na desce rozdzielczej po stronie pasażera umieszczono schemat przełożeń.
W aucie standardowo montowane są fotele sportowe z 4-kierunkową regulacją elektryczną, czarną tapicerką i środkowymi panelami pokrytymi materiałem Sport-Tex. Kraciasty wzór tkaniny zarezerwowano wyłącznie dla 911 Carrera T. Na zagłówkach znalazło się haftowane logo 911. Opcjonalnie klienci mogą zamówić adaptacyjne fotele sportowe Plus (elektrycznie regulowane w 18 kierunkach) lub lekkie siedzenia w pełni kubełkowe.
Ile to kosztuje? Nowe Porsche 911 Carrera T można już konfigurować oraz zamawiać w polskich Porsche Centrach. Ceny wersji coupé zaczynają się od 708 tys. zł. 911 Carrera T Cabriolet kosztuje 776 tys. zł.
Ale Porsche to nie tylko 911 Carrera T...
Porsche Experience to prawdopodobnie najlepsza okazja, by... kompletnie zmienić podejście do niemieckiej marki. W żadnym innym miejscu w jeden dzień nie przekonacie się na własnej skórze, co Porsche ma w swojej ofercie. Przez pół dnia smakowałem najostrzejszych wrażeń. Było wspomniane już 911 GT3, ale też na przykład 718 Cayman GT4 RS.
A później mogłem poczuć, co naprawdę potrafi elektryczny Macan (jego drogowy test również zrobiliśmy w naTemat), albo piekielnie mocne, hybrydowe Cayenne czy Panamera.
W ogóle Cayenne to dwa światy. Z jednej strony możemy szaleć po torze najostrzejszą wersją Turbo GT. Z drugiej da się przygotować ten samochód na typowo terenowe próby. Odpowiednie ustawienie zawieszenia i zmniejszenie ciśnienia w kołach zamieniają to Porsche w pojazd o imponujących możliwościach. Nie bez powodu jubileusz tego modelu świętowano całkiem niedawno na pustyni.
Przygoda z Porsche na torze znowu dała mi do myślenia, iż czasami mniej znaczy więcej. Uwielbiam jeździć elektrycznym Taycanem, przyspieszanie z launch control tym autem zagina prawa fizyki. Ale konie mechaniczne nie są tu najważniejsze. Jazda Porsche zmusza do przesunięcia granic przede wszystkim... we własnej głowie.
Trzeba zrozumieć, jak działa aerodynamika, w jaki sposób wejść w zakręt, w którym momencie odpuścić gaz, a w którym dohamować. Taką wiedzę w "pigułce" potrafią przekazać instruktorzy Porsche.
I co ważne, tego typu szkolenia są dostępne dla wszystkich. Szczegółowe informacje na temat różnych programów Porsche Experience znajdziecie na stronach niemieckiej marki.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.