Weronika Majewska Veni po 15 latach diagnostyki dowiedziała się, iż choruje na zespół Ehlersa-Danlosa. Teraz stara się wesprzeć osoby w podobnej sytuacji, by nie musiały przechodzić tego samego. Veni ma wiele pasji i lubi odkrywać kolejne. Muzyka stała się jej autoterapią, a motocykle – odskocznią.
Weronika Majewska Veni: nie poddaję się i dalej staram się robić to, co kocham!
Wpadłam na Twoje teledyski i widzę, iż świetnie Ci idzie łączenie motocykli z muzyką – to Twoje największe pasje, czy masz ich więcej?
Myślę iż jestem człowiekiem wielu pasji. Uwielbiam próbować nowych rzeczy i sprawdzać, co jest dla mnie interesujące. Motocykle i muzyka to zaledwie ułamek tego, co staram się połączyć. W wolnych chwilach maluję obrazy, robię zdjęcia, prowadzę też bloga o życiu z nieuleczalną chorobą.
Pod jakim adresem? Z jaką chorobą musisz się zmagać?
Prowadzę konto na Instagramie: @wenflonove. Powstało ono po to, żeby nikt, kto choruje przewlekle nie musiał czuć się wykluczony z tego powodu. Młodzi ludzie też bardzo poważnie chorują, a często nie widać tego gołym okiem. Moją misją było przedstawienie własnej historii drogi do kluczowej diagnozy, która zajęła mi aż 15 lat! I jeżeli mogę komukolwiek tym pomóc i skrócić jego drogę do diagnozy – to już czuję się spełniona.
Na tym profilu pokazuję moje codzienne życie i ograniczenia, jakie w nim występują ze względu na chorobę. Choruję na zespół Ehlersa-Danlosa – jest to genetyczna choroba tkanki łącznej, która wiąże się z dużą niestabilnością kręgosłupa oraz z występowaniem wielu chorób współistniejących. Mi w gratisie trafiła się jeszcze między innymi endometrioza, NZJ, żołądka i dwunastnicy, osteopenia, anemia i celiakia… także całkiem spory pakiet, jak na trzydziestolatkę.
Te pasje pozwalają Ci odwrócić od choroby uwagę, są wsparciem, dodają sił?
Zdecydowanie tak. Każda pasja jest dla mnie formą odskoczni od bólu. Uwielbiam, jak coś pochłonie mnie na tyle mocno, iż zapominam o szarej rzeczywistości. Muzyka szczególnie pomaga mi wyrażać siebie, traktuję ją już od lat jak taką moją autoterapię. Te wszystkie emocje, które słychać w moich tekstach są prawdziwe. Wszystkie wzloty i upadki na drodze do własnej samorealizacji. Moją dewizą jest cytat: ,,zahartowane ostrze jest najsilniejsze”, dlatego uczę się przekształcać cierpienie w siłę.
Wspólne pasje też łączą ludzi – poznałam bardzo wiele ciekawych osobowości przy okazji wspólnych projektów. To super uczucie, jak ktoś ma podobny „vibe” do ciebie i razem tworzycie coś, co swoim przekazem pomaga też innym. Bardzo ważne jest dla mnie to, by w swoich tekstach zawierać wartościowy przekaz, bo nie jestem fanką masówki tematycznej, która jest teraz na topie. Wolę nagrywać teksty o tym, co jest prawdziwe dla mnie, niż na siłę dopasowywać się z tematami pod trendy.
A co było pierwsze? Jak wyglądały Twoje pierwsze kroki w muzyce i na motocyklu?
Pierwsza była zdecydowanie muzyka – już w czasach gimnazjum pisałam pierwsze teksty, początkowo tylko do szuflady, a z czasem odważyłam się nagrać swoją pierwszą piosenkę w studiu. Zawsze klimat rapu był mi najbardziej bliski, możliwe iż przez kulturę hip-hopu, z którą przez większość życia miałam wiele wspólnego.
Początki na motocyklu zaczęły się od mojego taty, który zabrał mnie na przejażdżkę i wtedy poczułam, iż wiatr we włosach to jest to, czego chce doświadczać. Cały ten rytuał z ubieraniem motocyklowego stroju, zakładaniem kasku – bardzo mi się spodobał. Miałam też dużo znajomych, którzy jeździli i każdy z nich jeszcze bardziej rozwijał we mnie to zamiłowanie do motocykli. Uwielbiam tę adrenalinę, wolność i poczucie przynależności do grupy, bo ta pasja zdecydowanie łączy ludzi. Motocykl pomagał mi zawsze na wszystkie stresy, był taką moją odskocznią.
I współgra z Twoim charakterem i potrzebami?
Ta pasja zdecydowanie odzwierciedla pazur, który mam w sobie. Jest w tym wszystkim odrobina szaleństwa, którą bardzo lubię. Uwielbiam jeździć motocyklem, zarówno jako kierowca, jak i jako pasażer . Dwa kółka zdecydowanie dla mnie wygrywają, ponieważ szczerze mówiąc… nienawidzę jeździć samochodem.
Podoba mi się też to, iż właśnie przez wspólną pasję powstają grupy ludzi, z którymi wspólnie można spędzić czas i pojeździć. Mogę poznawać nowe osoby, które czują taki sam „vibe” jak ja.
Weronika Majewska Veni – motocyklistka i wokalistka
Weronika Majewska Veni ma wiele pasji, a muzyka i motocykle do nich należą. Mimo zmagania się z genetyczną chorobą – wciąż znajduje siłę, by dawać coś od siebie innym.
Zobacz także: Loca – motocyklistka, która śpiewa o swojej pasji
Jakie typy motocykli preferujesz? Jazda turystyczna, sportowa, enduro Cię kręci?
Kiedyś byłam fanką tylko sportowych motocykli. Nasłuchałam się Młodych Wilków i tak mi chyba zostało (śmiech). Uwielbiałam prędkość i adrenalinę, do dziś mega sentymentalnie wspominam naszą grupę motocyklową „Kojoty” i te wszystkie nocne tripy, cudowne czasy.
Teraz z uwagi na ograniczenia ze strony kręgosłupa – preferuję już raczej wygodę podczas jazdy i skłaniałabym się bardziej ku modelowi turystycznemu.
Zdradzisz, jak wygląda taka praca przy tworzeniu utworu i teledysku? Jest to pracochłonne? Jak wspominasz realizację piosenek motocyklowych?
Wszystko zależy tak naprawdę od utworu, mojej weny, możliwości, czasu i budżetu. Są piosenki, które napisałam w godzinę i są też takie, na które potrzebowałam kilku miesięcy. jeżeli chodzi o nagrywanie klipów – to uwielbiam to podekscytowanie w dzień kręcenia, ale czasami dopięcie wszystkich spraw wymaga nie lada anielskiej cierpliwości (śmiech).
Jeśli chodzi o typowo motocyklowe teledyski, to do dziś jestem w szoku, ile ludzi z własnej woli brało w nich udział. Wystarczyło podać miejsce i całe moto-rodzinki czy grupy zjeżdżały się po to, by wspólny projekt mógł powstać. Do dziś jestem mega wdzięczna każdej osobie, która się przyczyniła do powstania Autodestrukcji 1 i 2.
Twoje życie w tej chwili wygląda inaczej? Musiałaś wprowadzić pewne zmiany?
Moje życie w tej chwili troszkę się zmieniło. Dużo też namieszała choroba i z części pasji musiałam zrezygnować, ale nie poddaję się i dalej staram się robić to, co kocham. Obecnie nie jeżdżę, ale pozostaję w stałym kontakcie ze środowiskiem motocyklowym. Współpracuję z Moto Girls Poland, a na dniach będzie premiera hymnu grupy, którego jestem autorką.
Jaka była geneza tego projektu z hymnem Moto Girls Poland? Jesteś zadowolona z pracy przy nim i końcowego efektu?
Pola – założycielka tej grupy jest moją dobrą kumpelą. Pomysł hymnu zrodził się w jej głowie, a ja zostałam poproszona o poprawienie/zmodernizowanie tekstu, który ona napisała. Pierwszy raz miałam taką sytuację, iż tekst nie był w 100% mój, a także beat został już wcześniej wybrany, jednak myślę, iż finalna wersja wyszła naprawdę spoko!
Twoja muzyka dojrzewa wraz z Tobą?
Co do muzyki przyznaję, iż teraz eksperymentuje trochę z klimatem, ale za dużo na razie nie chcę jeszcze zdradzać… Szykuję na pewno muzyczną niespodziankę – jeszcze w tym roku. Mój nowy utwór ,,Puzzle”, do którego kręcimy teledysk w listopadzie, na pewno narobi niezłego dymu w głośnikach! Nie mogę się doczekać!
To zupełnie nowa wersja mnie. Wersja, do której musiałam dojrzeć. Wiem, iż dużo ryzykuję zmieniając tak diametralnie styl swojej muzyki, ale czuję, iż to jest kierunek, w którym chciałam zawsze iść. Albo mnie za to pokochają, albo znienawidzą, okaże się…
Youtube: https://www.youtube.com/@venitv9572
Instagram: https://www.tiktok.com/@wenflonove