Volkswagen T-Cross 1,5 TSI 150 KM

2 dni temu

Moda na małe miejskie crossovery nie mija i samochody takie jak T-Cross przez cały czas mają rację bytu. Może jego topowe wersje są zbyt drogie, ale mając w kieszeni ok. 120 tys. zł można sobie skonfigurować naprawdę fajne miejskie auto, które dobrze sprawdzi się także na autostradzie czy szutrze.

Nadwozie i wnętrze

Pamiętam czasy, gdy już z daleka i na pierwszy rzut oka można było ze 100-procentową pewnością nazwać model nadjeżdżającego auta. Dzisiaj nie jest to już takie proste, bo producenci zatracili się nie tylko w mieszaniu między segmentami, ale też dają klientom bardzo podobne produkty, które różnią się między sobie ledwie detalami. Tak jest w przypadku Volkswagena T-Crossa, który jest mniejszym i młodszym bratem T-Roca.

Co zaskakujące, wymiary i rysunek wnętrza dwóch aut jest niemal identyczny, choć zbudowano je na różnych płytach podłogowych (T-Crossa na Polo). Identyczne mają też przody, a jedyne, co je odróżnia, to ścięty tył w T-Rocu. I tu nasuwa się pytanie: po co budować na pozór dwa identyczne modele pod różnymi nazwami? Odpowiedź nie jest prosta, tak samo jak zaszeregowanie T-Crossa w którymś z segmentów, więc nie będziemy się na tym skupiać.

Zobaczmy, co to auto ma do zaoferowania. Kabina w iście volkswagenowskim stylu jest wzorem prostoty i ergonomii, ale tak wyglądają dziś wnętrza wielu marek. Wnętrze zapewnia optimum przestrzeni dla czterech dorosłych osób, fotele są wygodne, mają duży zakres regulacji. Materiały na desce rozdzielczej są dobrej jakości, o wiele lepszej, niż w wersji sprzed faceliftingu. Z zewnątrz również nie jest źle. Dzięki pudełkowatemu kształtowi nadwozia we wnętrzu jest stosunkowo dużo miejsca, a auto wygląda na większe, niż jest w rzeczywistości.

Uzbrojenie w pakiet R-Line dodaje dynamiki i mocy, której może nie ma jakoś oszałamiająco dużo, ale przez niewielką wagę auto bardzo sprawnie się odpycha. Tylna kanapa jest przesuwna. W położeniu maksymalnie do przodu bagażnik ma imponującą pojemność 455 litrów, ale wtedy w ogóle nie ma miejsca na nogi, co uniemożliwia podróżowanie z tyłu. Jak na koncern VAG-a przystało, multimedia działają gwałtownie i płynnie, a co najważniejsze, menu jest tak skonfigurowane, iż nie ma żadnego problemu z jego obsługą.

Silnik i skrzynia biegów

Do napędu testowego T-Crossa użyto czterocylindrowego benzynowego silnika o pojemności 1,5 litra i mocy 150 KM, który sprzęgnięto z 7-stopniowym automatem DSG. W dużej mierze dzięki skrzyni auto może się pochwalić bardzo przyzwoitymi osiągami: pierwsza setka na wirtualnym liczniku pojawia się po ok. 8 sekundach. Czterocylindrowiec ma dużą kulturę pracy i jest słyszalny dopiero podczas gwałtownego przyspieszania. W normalniej jeździe w ogóle go nie słychać. Jest też oszczędny. Średnio zadowalał się ok. 6,5 litrami benzyny na każde sto kilometrów.

Zawieszenie i komfort jazdy

T-Cross z zasady jest proponowany kierowcom, którzy nie jeżdżą poza utwardzonymi szlakami, więc na próżno szukać w konfiguratorze napędu 4×4, choć spory prześwit mógłby to sugerować. Ten crossover prowadzi się jak każdy inny Volkswagen, czyli niezwykle lekko i przewidywalnie. Zawieszenie zestrojono w taki sposób, by kierowca nie musiał obawiać się, iż wypadnie na pierwszym szybkim zakręcie. Przeciwnie, auto daje dużo frajdy z jazdy i choćby w ostrych wirażach nie ma tendencji do nadmiernych przechyłów. Ale jeżeli przesadzimy z prędkością, zaczyna płużyć przodem, więc choćby jeżeli wypadniemy z drogi, przywalimy w rów czy drzewo przodem, a więc w najlepszy możliwy sposób.

Wyposażenie i cena

Dochodzimy do punktu, gdzie wszystkie zalety i wady T-Crossa są wyceniane. Podstawowa jego wersja, ze słabszym silnikiem o mocy 95 KM i z pięciobiegową skrzynią kosztuje 99 090 zł, czyli tak sobie. Gdy doposażymy auto w topowy pakiet R-Line, automat i jeszcze kilkanaście dodatkowych gadżetów, cena gwałtownie winduje w okolice 163 tys. zł, choć baza kosztuje ok. 130 tys. zł. Mając ciągle w pamięci, iż to auto zbudowano na platformie Polo, a więc auta z segmentu B, robi się już trochę drogo, zwłaszcza iż za podobne pieniądze można mieć całkiem fajnego i większego T-Roca.

Idź do oryginalnego materiału