Zagina prawa fizyki i przyprawia o dreszcze. Tak napisałem o Porsche 911 GT3 cztery lata temu, kiedy po raz pierwszy miałem okazję się nim przejechać. Poprzednia generacja, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. To jedno z tych aut, do którego podchodzi się z respektem.
Zaczęło się w 1999 r. Ludzie z Porsche wcielili w życie szalony pomysł – stworzyli torowe auto z homologacją drogową. Jego premierowa odsłona była pierwszym samochodem dopuszczonym do ruchu drogowego, które pokonało Północną Pętlę Nürburgringu w czasie poniżej ośmiu minut.
Od tamtej pory GT3 przechodzi ewolucję, ale pewne elementy pozostają niezmienne. To wolnossący silnik i spoiler, który bardziej kojarzy się z lotnictwem niż zwykłą jazdą po drogach. Chociaż w "zwykłym" GT3 skrzydło i tak jest mniejsze niż w podkręconej do granic możliwości odmianie RS. O niej też możecie przeczytać w naTemat.
Ale skupmy się już na głównym bohaterze tego testu, który na pierwszy rzut oka przywołuje skojarzenia z torem i biciem rekordów. Umówmy się – 911 ogólnie kojarzy się z czymś zadziornym. Ale w tej podrasowanej wersji to kompletnie inna liga.
Słowem klucz dla tego auta jest aerodynamika. Żaden element nadwozia, kształt czy zagięcie nie są przypadkowe. Wszystko powstało z myślą o tym, by prowadziło się z absurdalnie dobrą precyzją. O tym, jak to naprawdę działa, nie przekona się żaden żółtodziób. Trzeba wytrawnego kierowcy, żeby wykorzystać pełnię możliwości tego Porsche.
Detale mają tu ogromne znaczenie. Dlatego przednie oświetlenie zintegrowano w taki sposób, by zapewnić więcej miejsca na otwory wentylacyjne. Postarano się też maksymalnie odchudzić to Porsche, bo przecież zbędne kilogramy w tym przypadku są problemem. Auto waży dokładnie 1479 kg, a żeby osiągnąć taki wynik, zastosowano m.in. tworzywa sztuczne wzmocnione włóknem węglowym – znajdziecie je choćby na przedniej pokrywie, na dachu oraz na tylnym skrzydle.
Albo zobaczcie na koła, które są jak dzieło sztuki. To kute obręcze z magnezu, które dodają mnóstwo charakteru.
Tych wszystkich podkręconych detali nie znajdziecie jednak w podstawowej konfiguracji. Nasze 911 GT3 miało pakiet Weissach, który koncentruje się na redukcji masy i optymalizacji pod kątem jazdy torowej. Cena? Ponad 122 tys. zł. ten koszt nie obejmuje klatki bezpieczeństwa, którą też mieliśmy w naszym Porsche.
Tak samo musicie dopłacić za hamulce Ceramic Composit Brake z zaciskami lakierowanymi na czarno (prawie 62 tys. zł). Logo "Weissach" na tylnym skrzydle w wybranym kolorze kosztuje ponad 2 tys. zł. I tak moglibyśmy wymieniać, bo wyposażenie dodatkowe w tym Porsche jest warte prawie... pół miliona złotych. jeżeli podoba wam się lakier, to musicie szykować 20 246 zł. Tyle trzeba zapłacić za kolor Slate Grey Neo.
Wnętrze 911 GT3 to surowa konstrukcja, która łączy się z nowoczesnymi gadżetami. To nie jest auto do kanapowych odczuć, chociaż sportowe, kubełkowe fotele nie tylko świetnie trzymają. One naprawdę mogą być wygodne i nie są przeznaczone wyłącznie do wyczynowej jazdy. A tuż za nimi, klatka bezpieczeństwa, która od razu przypomina, do czego służy ten samochód.
A tuż za klatką mamy choćby przestrzeń bagażową – ponad 300 litrów. Wiadomo jednak, iż nie należy traktować tego jak klasyczny kufer. Prawdziwy bagażnik jest z przodu i ma skromne 135 l. To jedno z oczywistych ograniczeń w 911 GT3. Z klatki bezpieczeństwa można zrezygnować, ale tracimy wtedy coś naprawdę spektakularnego.
Z perspektywy dwóch foteli wcale nie czułem się klaustrofobicznie. Pozycja jest typowo sportowa, ale ustawienia pomagają się sensownie dopasować. Te zagłówki, które widzicie na zdjęciu poniżej, możemy częściowo "rozebrać". To na wypadek, gdybyście chcieli pojeździć w kasku.
Jest jedna rzecz, która wywołuje zgrzyt nie tylko u mnie. Rozumiem trend na wirtualne kokpity i cyfrową obsługę, ale analogowe zegary w Porsche to zawsze był pewien symbol. Przeniesienie wszystkiego na ekrany, które w sumie mamy trzy, to dla mnie trochę za dużo.
Brak analogowego obrotomierza to naprawdę rewolucja. Na szczęście pewne rzeczy są niezmienne, jak kultowy zegar w centralnej części. W tym aucie znajdziemy mnóstwo detali, które są dopracowane w każdym calu. Fajnie, iż została klasyczna dźwignia skrzyni biegów, a nie coś w rodzaju przełącznika.
Wnętrze w naszym testowym 911 GT3 to efekt specjalnego wykończenia. Te czerwone przeszycia na fotelach są również w płatnym pakiecie. Znaczka "Weissach" nie trzeba już tłumaczyć. Na razie to wszystko brzmi trochę jak opowiadanie z katalogu o projektowaniu mieszkania. Prawdziwe cuda dzieją się jednak w czasie jazdy, a w zasadzie już w momencie, gdy odpalicie to monstrum schowane z tyłu.
Dźwięk od pierwszych sekund wywołuje gęsią skórkę. 6-cylindrowy, wolnossący silnik typu bokser o pojemności 4 litrów budzi się efektownie. Chciałbym napisać, iż rwie się do jazdy, ale tu mamy pewien haczyk. Pedał gazu działa specyficznie, bo gdy go naciśniecie i błyskawicznie odpuścicie, auto pozostanie w miejscu. Za każdym razem, gdy ruszałem z miejsca, dało się to zrobić bardzo dostojnie. Pedał działa z dużą rezerwą i pozwala bawić się obrotami.
Moc 911 GT3 to teraz 510 KM, do tego 450 Nm momentu obrotowego. Maksymalnie możemy pojechać... 311 km/h. Od zera do "setki" przyspieszamy w 3,4 sekundy. Lepiej od razu podać wartość do 200 km/h – 10,8 s.
Takie wyniki są możliwe m.in. dzięki sprawdzonej w boju automatycznej, 7-stopniowej przekładni PDK, którą zestrojono specjalnie pod torową jazdę. I co ciekawe, można kupić też wersję z manualem! Dostajemy wtedy 6-biegową skrzynię GT, która jest o 17 kg lżejsza i ma zaskakująco krótkie przełożenia.
O tym, iż nowe GT3 pozostało bardziej charakterne, świadczą elementy, które przejęło bezpośrednio z modelu RS. To m.in. aerodynamiczne wahacze przedniej osi, które przy maksymalnej prędkości potrafią zwiększyć docisk auta o 40(!) kg. Ale żeby to nie zabrzmiało jak regułka z książki serwisowej, odpowiedzmy w końcu na pytanie.
Jak jeździ Porsche 911 GT3?
Fenomenalnie. Bez zbędnej filozofii mógłbym odpowiedzieć jednym słowem, ale spróbujmy wskoczyć głębiej.
Wrażenie zza kierownicy jest kosmiczne. W lusterku wstecznym widzimy skrzydło, które w połowie przysłania widok. choćby gdy toczyłem się 30-40 km/h na godzinę w miejskich warunkach, czułem, jak samochód żyje i daje mi znać o sobie każdym elementem. "Sapie" podobnie, jak wersja RS, ale jednak czuć, iż jest nieco lepiej... wychowany. To chuligan, ale... umie mówić dzień dobry.
Pierwszy kontakt z tym Porsche dla wielu może być stresujący. Wzbudza atencję wszędzie, gdzie tylko się pojawi. Ten, kto się zna, z przodu łatwo zauważy rysy 911. Ale po chwili wyłania się skrzydło i ciekawskie spojrzenia zamierają na dłużej.
Niesamowite okazały się dla mnie dwie rzeczy, które aż zaznaczyłem w tytule tego tekstu. Po pierwsze – dźwięk. Moment, kiedy Porsche rozpędza się i wchodzi na wysokie obroty, to symfonia, która jednych doprowadzi do szału, a inni będą tego słuchać jak najpiękniejszej kompozycji. Ja jestem w tej drugiej grupie.
Druga rzecz to precyzja, z jaką 911 GT3 da się prowadzić. Prędkość nigdy nie była tu dla mnie najważniejsza. Cała frajda bierze się z tego, jak to auto potrafi wstrzelić się w łuk na drodze, jak bardzo testuje odwagę kierowcy, jak kierownica reaguje na najmniejsze drgnięcie. Zasada jest prosta: im szybciej jedziemy, tym lepiej nas dociska. W tym wozie najsłabszym ogniwem jest człowiek i już dawno zdałem sobie z tego sprawę.
Tak naprawdę aerodynamikę da się wykorzystać dopiero na torze. Za lepszy przepływ powietrza odpowiada tylne skrzydło ze specjalnie wyprofilowanymi wspornikami, przednia pokrywa o nowych konturach i poprawione dyfuzory. To tylko część długiej listy.
No dobrze, mamy w rękach torową bestię. Czy da się z nią żyć na co dzień? Zaskoczeniem było dla mnie, jak jednego dnia po prawie 2,5 godzinach jazdy wysiadłem jedynie z lekkim szumem w uszach. W środku jest głośno i trzeba sobie zdawać z tego sprawę. Dlatego moim zdaniem zbędne jest nagłośnienie premium, bo najlepsze dźwięki i tak wydaje czterolitrowy silnik. Ja podczas testu ani razu nie włączyłem radia.
Ale to tyle z minusów. Porsche prowokuje, nie ma żadnych ustawień w stylu "komfortowym". Dlatego zawsze będzie twardo i za każdym razem wrażenia będą... dynamiczne. Udało mi się z tym oswoić, ale momentami było stresująco. Na progach zwalniających i podczas wjazdu do podziemnego garażu niezbędny okazał się układ podnoszenia przedniej osi. To opcja za 17 tys. zł, ale lepiej od razu wliczyć ją w koszty przy zakupie.
GT3 w mieście da się pojechać na zakupy. Zaparkujecie choćby z kamerą cofania, chociaż akurat obraz z niej mógłby być nieco lepszy. Auto bezprzewodowo łączy się ze telefonem, na ekranach możecie mieć nawigację, jak praktycznie w każdym nowszym, "normalnym" samochodzie.
Tylko raczej nie spakujecie się na żaden poważniejszy wyjazd. No i spalanie, o którym choćby nie wypada tu pisać, dla niektórych może być przytłaczające. Poniżej mój wynik z jazdy po mieście i krótkich odcinkach na ekspresówce. Przepisowa jazda, bez żadnych szaleństw. Trochę bujania się "dla fabuły", a po drodze załatwianie spraw.
13,5 litra przy tym potencjale napędu to i tak rewelacja. Ale dodajmy tu gwiazdkę – lekko docisnąłbym pedał gazu i byoby już... 16 l. A kolejne cztery litry więcej to też bardzo łatwa granica do przebicia. O ekstremalnym wykorzystywaniu mocy nie mówmy. To jest jak "sky is the limit". Porsche pomyślało o tym rozsądnie. Za nieco ponad 1000 zł można wstawić zbiornik paliwa powiększony do 90 litrów. I naprawdę ma to sens.
Okłamałbym Was, gdybym napisał, iż nowe 911 GT3 nie narysowało mi banana na twarzy. To "zabawka", którą najwytrwalsi będą w stanie jeździć rano po bułki. Ja wyjeżdżałem nią przez kilka dni z garażu i myślałem sobie, iż chciałbym pojeździć bez celu. Po ulicach, ale najbardziej po torze, pod okiem kogoś, kto się na tym zna.
I nie będę kręcił, iż kupiłbym to Porsche, które z pakietami dodatkowymi wyceniono na dokładnie... 1 552 527 zł. Nie dlatego, iż nie mam na nie pieniędzy. Jestem realistą i potrzebowałbym innego auta. Gdybym jednak miał nadmiar gotówki i dodatkowe miejsce w garażu... domyślcie się sami. Na pocieszenie dodam, iż "baza" kosztuje ZALEDWIE nieco ponad 1,1 mln zł.
Dla mnie ten wóz jest piękną definicją tego, czego szukam w samochodach. 911 GT3 bardzo zbliżył się do wersji RS, ale potrafi nieźle maskować swoją surowość. Dalej zastanawiam się, jakim cudem taka maszyna dostała cywilne tablice do jazdy. Ten złoty kompromis to mistrzostwo świata.