
Chińskie marki budzą dziś wątpliwości klientów, ale próbują przebić się do ich świadomości odpowiednim stosunkiem ceny do wyposażenia. Kiedyś w tej sytuacji był koreański producent. Teraz jest jednym z liderów polskiego rynku, co wiąże się z dopracowanymi, ciekawymi produktami. Wśród nich znajduje się ten futurystyczny minivan, który potrafi zwracać uwagę skuteczniej, niż dwukrotnie droższe auta sportowe.
Futurystyczny minivan z bliska
Bohaterem tego materiału jest Hyundai Staria. To najnowszy gracz w segmencie, który powoli zaczyna się odradzać. A już wydawało się, iż niedługo takie modele całkowicie znikną z rynku. Klienci, na szczęście, znów zauważyli ich potencjał. A jest on niezaprzeczalny. Czy futurystyczny minivan odniesie sukces w naszym kraju? Ma ku temu predyspozycje.
Lexus LM i Mercedes-Benz Klasy V, choć stanowią prawdziwy segment premium, wyglądają przy tym samochodzie wprost przeciętnie. I tu nie chodzi o subiektywny odbiór związany z gustem, a oryginalność karoserii. Koreańczycy stworzyli coś ciekawszego pod kątem stylistycznym, po prostu. Czy to lepiej? Zależy od oczekiwań odbiorcy.

Zacznijmy od przeszkleń, które są wprost ogromne. Sprawiają wrażenie większych, niż elementy karoserii, z którymi sąsiadują. To też sprawia, iż tworzą całość przypominającą akwarium. Poza tym, poprawiają widoczność, ale o tym nieco później.
Pas przedni wydaje się najbardziej widowiskowy. Mocno opadająca maska graniczy z blendą LED, która biegnie przez całą szerokość frontu. Niżej umieszczono główne reflektory, które zostały wkomponowane w ogromny grill. I to robi wrażenie.
Tylna część karoserii też ma swój własny sznyt, co jest zasługą pionowych lamp, które sięgają do spojlera dachowego. Pomiędzy nimi znalazła się bardzo szeroka klapa bagażnika złożona w większości z szyby. Na szkle są również logo i nazwa modelu.
Hyundai Staria – wnętrze
Choć na pewno nie było łatwo, projektantom udało się stworzyć także oryginalne, a przy tym przemyślane wnętrze. Zacznijmy od kokpitu, którego podszybie ma taką przestrzeń, iż równie dobrze mogłoby służyć za leżankę. Wrażenie potęguje szyba czołowa niczym z drapacza chmur. Z perspektywy przednich foteli wszystko wygląda, jak panorama. Serio.
Zegary zostały osadzone na dobrze znanym ekranie, który jest montowany również w mniejszych modelach tego producenta. Futurystyczny minivan oferuje w tym zakresie dokładnie te same motywy, co oznacza czytelność i niezłą grafikę.
Co ciekawe, między wskaźnikami a kierownicą zmieszczono dodatkowy schowek – nie ma więc mowy o jakimkolwiek marnowaniu przestrzeni. No właśnie, kierownica. Nie jest najpiękniejsza, ale bardzo dobrze leży w dłoniach i dysponuje fizycznymi przyciskami na obu ramionach.

Na konsoli centralnej też znajdują się instrumenty typowe dla aut tej marki. Ekran multimedialny jest prosty w obsłudze, ale szkoda, iż nie dysponuje przyciskiem funkcyjnym, który od razu przenosiłby do interfejsu systemów wsparcia. Wtedy dałoby się gwałtownie wyłączyć kilku nadgorliwych asystentów jazdy.
Dotykowy wyświetlacz został zintegrowany z innymi ciekawymi rozwiązaniami, które okazują się bardzo przydatne. Jednym z nich jest kamera na podsufitce ułatwiająca kontrolę rodzicielską. Bardzo przydatny jest także mikrofon zintegrowany z tylnymi głośnikami. Pozwala na konwersację z tylnymi pasażerami.
Na tej samej konsoli centralnej jest również niezależny panel klimatyzacji. Cieszy, iż Hyundai nie zrezygnował z konwencjonalnych rozwiązań w tym zakresie. Sprzyja to ergonomii, a co za tym idzie – bezpieczeństwu podczas jazdy.

To nie jest koniec tej „strefy”. Niżej znalazły się przyciski skrzyni automatycznej, które odpowiadają za wyznaczanie kierunku jazdy. Obok nich pozostało półka dysponująca indukcyjną ładowarką. Szkoda tylko, iż całość otoczono fortepianową czernią. Niby nie jest jej za dużo, ale i tak matowy dekor byłby bardziej atrakcyjny.
Poziom praktyczności nie pozostawia niczego do życzenia. Już same panele drzwiowe mają kilka miejsce umożliwiających rozmieszczenie różnych przedmiotów. Do tego dochodzą aż trzy schowki w kokpicie, kolejna półka i gniazda.

Na osobny akapit zasługuje przegroda foteli, którą można nazwać małą szafką. Za jej roletą znajduje się przestrzeń na sporo ekwipunku. Ponadto, ma estetyczne wykończenie, którego podkreśleniem jest nazwa modelu. Czuć tu dbałość o detale.
A co z jakością materiałów? Zasługuje na solidną czwórkę. Widać, iż jest to model osobowy, a nie użytkowy. Autorzy projektu nie próbowali zachowywać pozorów, tylko stworzyli realnie dobrze wykonaną kabinę. Spasowanie także nie daje powodów, by kręcić nosami.

Przednie fotele są duże i nieźle wyprofilowane, choć samo siedzisko mogłoby oferować funkcję przedłużania i nieco głębsze podparcie. Elektryczna regulacja zapewnia wystarczający zakres, dlatego osoby o skrajnym wzroście też dobiorą odpowiednie pozycje. Plusem są niezależne podłokietniki.
Drugi rząd? Wspaniały. W tej wersji znajdują się tu dwa fotele, które można śmiało nazywać kapitańskimi. Da się je choćby rozłożyć – elektrycznie, rzecz jasna. Dysponują świetnymi zagłówkami, podgrzewaniem i wentylowaniem. Zresztą, podobnie jak pierwszy rząd.
W tym miejscu warto dodać, iż futurystyczny minivan w bazowej wersji oferuje trzyosobową kanapę, która również ma swoje zalety. Jak łatwo wywnioskować, w ofercie są odmiany siedmio- i dziewięcioosobowa. o ile jednak klient oczekuje ekskluzywnego charakteru i zamierza wozić VIP-ów, to pewnie przychylniej spojrzy na prezentowaną konfigurację.
Wzbogaceniem tej strefy jest niezależna klimatyzacja, uchwyty na butelki, kolejne gniazda ładowania i otwierane okna, które w dużych minivanach z przesuwnymi drzwiami należą do prawdziwej rzadkości. Tym bardziej wysyłam niskie ukłony producentowi.

A co z trzecim rzędem? Bez względu na wersję, tu zawsze jest trzyosobowa kanapa. I ma na tyle pokaźne rozmiary, by komplet pasażerów mógł w miarę komfortowo podróżować, acz najwygodniej będzie tu „dwójce”. Co ważne, siedzisko jest na odpowiedniej wysokości, dlatego nie ma mowy o podkurczaniu nóg. Do tego chodzi ogrom przestrzeni – bez względu na ustawienia foteli przednich pasażerów.
Producent choćby w tym miejscu zapewnił uchylne okna, dodatkowe dysze nawiewu, uchwyty na butelki, gniazda ładowania i podłokietniki. Krótko mówiąc, podszedł bardzo poważnie do wykorzystania kubatury wnętrza. Czy ten futurystyczny minivan jest najlepszą propozycją w swoim segmencie? Na pewno bryluje w opisywanej kategorii.

Bagażnik? Zacznijmy od tego, iż otwór jest ogromny, a próg załadunku – poprowadzony wyjątkowo nisko. Sam kufer nie ma dużej długości, choć można nią manipulować – przesuwając trzeci rząd do przodu. Jego kluczową zaletą jest wysokość, dzięki której minimalna pojemność to 831 litrów.
Nawet jeżeli tylna kanapa będzie maksymalnie odsunięta w stronę klapy, to i tak zmieści się tu kilka walizek i toreb kabinowych. W ich rozmieszczeniu pomogą regularne kształty. Minusem jest jednak brak możliwości szybkiego demontażu owej kanapy. Wymaga to użycia klucza. Odpięcie zaczepów byłoby łatwiejsze i szybsze.
Futurystyczny minivan w hybrydzie
Hyundai Staria jest dostępny w Polsce tylko z jednym układem napędowym. To pełna hybryda typu HEV, czyli ta samoładująca. Jej sercem jest spalinowa, doładowana jednostka T-GDI o pojemności 1,6 litra.
Uzupełnieniem benzyniaka jest silnik elektryczny. Potencjał systemowy tego duetu to dokładnie 225 koni mechanicznych i 367 niutonometrów. Za przenoszenie tych wartości na przednią oś odpowiada sześciobiegowa, dwusprzęgłowa skrzynia automatyczna. W tym miejscu należy dodać, iż wariant AWD nie występuje na naszym rynku.

Z układem współpracuje niewielka bateria trakcyjna – o pojemności 1,49 kWh. Zapewnia ona krótką, ale częstą jazdę w trybie elektrycznym. To owocuje zużyciem paliwa na poziomie 10 litrów w cyklu mieszanym. Co ciekawe, Hyundai Staria HEV znacznie mniej pali w mieście, niż na autostradzie.
Taka charakterystyka ma związek z oprogramowaniem hybrydy, która preferuje niskie prędkości. Nie bez znaczenia są także gabaryty i masa własna wynosząca 2270 kilogramów. Takie cechy nie sprzyjają oszczędności przy dużych prędkościach.
Osiągi są jednak przyzwoite. Koreański model przyspiesza do setki w 10,2 sekundy. Jego prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 167 km/h. Podejrzewam, iż bez „kagańca” udałoby się rozwinąć grubo ponad 180 km/h, ale bezpieczeństwo jest najważniejsze – trzeba przecież jeszcze jakoś wyhamować, a fizyki nie da się oszukać.
Wrażenia z jazdy
Jeśli spodziewasz się auta dostawczego w ładniejszym opakowaniu, to będziesz zaskoczony – i to pozytywnie. Futurystyczny minivan Hyundaia bazuje na płycie podłogowej, która jest stosowana również w jego dużych SUV-ach. To oznacza, iż nie jest samochodem stricte użytkowym pod względem konstrukcyjnym. I to czuć.
Prowadzenie Starii to przyjemność – i nie chodzi jedynie o przyciąganie zaciekawionych spojrzeń innych kierowców. Ten mały autobus prowadzi się w sposób zaskakująco cywilizowany. Pomimo gabarytów, manewrowanie tym autem jest proste. I tu wracamy do ogromnych przeszkleń, które zostały uzupełnione dużymi lusterkami i kamerami. Zostawienie lakieru na jakiejś przeszkodzie byłoby zatem przejawem ignorancji, a nie brakiem umiejętności.

Komfort jazdy? Piątka, bez żadnego naciągania. Zawieszenie dobrze pokonuje nierówności i jednocześnie cicho pracuje. Podczas pokonywania progów zwalniających, pasażerowie ostatniego rzędu mogą jedynie odczuć, iż siedzą bezpośrednio nad osią. To jednak niski koszt uzyskania takiej przestrzeni.
Układ kierowniczy? Precyzyjny. Podczas jazdy autostradowej nie było żadnego momentu wywołującego niepewność. Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż nie jechałem, jak zawalidroga. Co istotne, nadwozie nie jest przesadnie wrażliwe na podmuchy wiatru. A to też ma znaczenie w takich warunkach. Opływowy przód robi swoje.

Gdzie doszukiwać się łyżki dziegciu? Wskazałbym przewrażliwienie systemów wsparcia. Zastosowani asystenci wydają się wręcz nadopiekuńczy. Pikanie tu, pikanie tam. Byłoby lepiej, gdyby nie działały w sposób inwazyjny. Jak już wspominałem, dezaktywacja tych rozwiązań wymaga „grzebania” w menu, co zajmuje sporo czasu i pochłania uwagę – taki paradoks bezpieczeństwa jazdy.
Futurystyczny Hyundai daje jednak powody do zadowolenia. Zarówno jakość prowadzenia, jak i komfort podróżowania stoją na wysokim poziomie. To jeden z tych dużych samochodów, które chce się prowadzić, bez względu na osiągi. I za to należą się brawa.
Ile kosztuje futurystyczny minivan?
Czas zajrzeć do cennika. Nie ma sensu patrzeć na oferty Mercedesa Klasy V czy Lexusa LM, bo Hyundai Staria jest o wiele, wiele tańszy. A czy gorszy? Śmiem wątpić – i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Do tego, startuje od 204 900 złotych. Biorąc pod uwagę jego możliwości, to swego rodzaju okazja, tym bardziej iż mówimy o roczniku 2025.

Przypominam, iż klient decydujący się na podstawowe wydanie tego modelu od razu otrzymuje egzemplarz z 225-konnym układem hybrydowym, automatem i dziewięcioosobowym wnętrzem. Będzie więc praktycznie i komfortowo.
Nawet jeżeli porównamy prezentowaną, luksusową wersję Starii do potencjalnej konkurencji, to i tak mówimy o rozsądnie skalkulowanej propozycji. Futurystyczny minivan w absolutnie topowym wydaniu stanowi koszt 257 900 złotych.
Koreańczycy z Południa ponownie pokazali, jak to się robi. Ich nowość nie tylko świetnie wygląda, ale też może wyznaczać standardy w swoim segmencie – i to w różnych kategoriach. Uzupełnieniem udanej całości jest korzystna cena. Krótko mówiąc, warto poznać ten samochód.