
Amerykańska marka znakomicie odczytuje potrzeby klientów i potrafi tworzyć wyjątkowe konfiguracje – stosunkowo niewielkim kosztem. Ten seryjny Ford Transit jest tego najlepszym przykładem. Pozostaje w pełni praktycznym samochodem użytkowym, a przy tym jest genialny pod kątem stylistycznym. I taka mieszanka ma sporo sensu.
Seryjny Ford Transit MS-RT – dla kogo?
Gdy pierwszy raz zobaczyłem ten model na grafikach, od razu wiedziałem, iż będzie strzałem w dziesiątkę. Dlaczego? Teoretycznie, seryjny Ford Transit Custom powinien wykazywać się jedynie walorami ekonomicznymi i ładunkowymi. Pamiętajmy jednak, iż rola takich samochodów może być znacznie szersza.
Świetnym tego przykładem może być rodzinne wykorzystanie pojazdu – po godzinach pracy. Alternatywą lub tego uzupełnieniem jest budowa odpowiedniego wizerunku firmy. Mówiąc jaśniej, gdy klient widzi takie auto dostawcze pod swoim domem, to wie, iż ma do czynienia z usługodawcą, który dba o postrzeganie własnego przedsiębiorstwa.

I jest też trzeci argument. Ktoś, po prostu, chce mieć fajne auto o takim charakterze. Choć to wydaje się najmniej przekonujące, niewykluczone, iż będzie stanowiło najczęściej stawiany powód zakupu. Im dłużej jeździłem tym samochodem, tym bardziej przekonywała mnie ta teoria.
Przejdźmy więc do designu, który ma tu dużą wartość. I od razu muszę wspomnieć o fioletowym lakierze, który jest dostępny tylko w tym wydaniu. Wymaga dopłaty 2500 złotych, ale jest jej wart, bo wygląda znakomicie. Mnie akurat kojarzy się ze scenami w „Tokyo Drift”.

Można pokusić się o stwierdzenie, iż pakiet zmienia tożsamość stylistyczną auta. Seryjny Ford Transit Custom w wersji MS-RT posiada zmodyfikowany front z większymi, czarnymi wstawkami w zderzaku, oznaczeniem na atrapie chłodnicy oraz przednim splitterem.
Jeżeli chodzi o profil, to doskonale widać, iż to wersja brygadowa. W tym przypadku zastosowano przedłużone nadwozie i dwurzędową kabinę dla pięciu osób. O tej drugiej pogadamy nieco później. Z tej perspektywy łatwo dostrzec także dedykowane, 19-calowe felgi aluminiowe, kolorowe zaciski, nowe obudowy lusterek oraz poszerzone błotniki, które potęgują muskularność karoserii.
Tył również uległ znaczącej modernizacji. Na jego szczycie znalazł się pokaźny spojler, który z pewnością generuje odpowiedni docisk – pół żartem, pół serio. Natomiast na samym dole wkomponowano dyfuzor, który też w jakiś sposób wpływa na wartości aerodynamiczne pojazdu.
Charakterne wnętrze
Co ciekawe, nie tylko z zewnątrz można dostrzec elementy zastosowanego pakietu. Seryjny Ford Transit Custom w wydaniu MS-RT oferuje sportową kierownicę, która posiada gruby, spłaszczony wieniec oraz fizyczne przyciski na ramionach. Oprócz tego, jest podgrzewana. Krótko mówiąc, nie ma wad.
Przed nią zagościły cyfrowe wskaźniki, które są znane z innych modeli Forda. Można je w sporym stopniu personalizować i dobierać zakres informacji. Wbrew pozorom, w autach dostawczych nie jest to takie oczywiste, jak można przypuszczać.

Centralne miejsce zajmuje lubiany ekran dotykowy oparty na systemie SYNC3 – znany też z mniejszych modeli. Mimo integracji z klimatyzacją, obsługa kluczowych funkcji nie jest problematyczna. Poza tym, sam instrument działa gwałtownie i w miarę płynnie. Dobrze, iż uzupełniono go potencjometrem i kilkoma niezależnymi klawiszami.
Pod nim znalazła się spora liczba praktycznych rozwiązań. Producent znalazł miejsce na półkę i uchwyty na butelki zasłaniane roletą, przestrzeń na kluczyk, otwarty schowek, indukcyjną ładowarkę oraz gniazda ładowania. Przed pasażerem są jeszcze dwa kolejne schowki, a w drzwiach – pojemne kieszenie. Tak to powinno wyglądać w każdym aucie użytkowym.
A co z jakością wykonania? Pod tym względem trudno mówić o niespodziankach. Czuć, iż seryjny Ford Transit, bez względu na wersję, pozostaje autem użytkowym. Materiały wykończeniowe są więc twarde, ale łatwe do wyczyszczenia, dobrze spasowane i częściowo jasne, co ożywia kabinę.

Kolejną istotną częścią wersji MS-RT są fotele. Wyglądają, jakby zostały żywcem wyjęte z Mustanga lub Focusa RS. To pół-kubełki z głębokim wyprofilowaniem oraz zintegrowanymi zagłówkami. Wykończono je skórą i zamszem, co nadaje sportowego charakteru całemu wnętrzu.
Kanapa umieszczona w drugim rzędzie też dysponuje taką samą tapicerką. Różnicę stanowią jednak niezależne zagłówki. Kąt pochylenia oparcia jest stosunkowo mały, dlatego trzeba liczyć się z bardzo „grzeczną”, krzesełkową pozycją. Na pochwałę zasługują drzwi przesuwne z obu stron, które ułatwiają dostęp i nie wymagają posiadania dużej przestrzeni na parkingu, by je otworzyć.

Czas przejść do tyłu. Klapa skrzyni ładunkowej jest tak duża, iż może służyć jako dach. Zapewnia ogromny otwór, co ułatwia wkładanie dużych przedmiotów. Nie bez znaczenia jest tu także bardzo nisko osadzony próg – typowy dla aut tego rodzaju.
W tym miejscu należy dodać, iż prezentowany wariant brygadowy jest oparty na nadwoziu L2, co przekłada się na 5530 milimetrów długości. Dzięki temu, przestrzeń ładunkowa jest naprawdę przyzwoita – wynosi 4,3 metra sześciennego. Uwzględniając miejsce do przegrody, długość przewożonych elementów może sięgać 2004 milimetrów. Szerokość i wysokość drzwi to odpowiednio 1400 i 1295 milimetrów.
Seryjny Ford Transit MS-RT z dieslem
Niestety, testowany model nie dysponuje podrasowanym układem napędowym. Szkoda, bo jego stylistyczny potencjał sugeruje więcej emocji. Niemniej jednak pod maską mieszka dobrze znany, solidny diesel EcoBlue o pojemności dwóch litrów.
W prezentowanym wydaniu oddaje do dyspozycji 170 koni mechanicznych i 390 niutonometrów. Sprzęgnięto go z ośmiobiegową przekładnią automatyczną. Co ciekawe, w prezentowanej konfiguracji można również liczyć na układ AWD.

Napęd na cztery koła w takim samochodzie może okazać się bardzo przydatny – nie tylko podczas deszczu. Czasami może zaistnieć potrzeba zjechania na drogę nieutwardzoną, a to będzie wymagało większej przyczepności. I wtedy opisywane rozwiązanie na pewno zaprocentuje.
Osiągi samochodu nie są podane – poza prędkością maksymalną wynoszącą 175 km/h. Przyspieszenie do setki ma tu drugorzędne znaczenie, ale dodajmy, iż wynosi około 11,5 sekundy „na pusto”. Pamiętajmy jednak, iż dodatkowy ciężar może znacząco wpływać na dynamikę takiego pojazdu.
A jak kształtuje się apetyt Transita MS-RT? W warunkach rzeczywistych należy liczyć się z 10-11 litrami na 100 kilometrów – w cyklu mieszanym, rzecz jasna. Uwzględniając gabaryty i masę testowanego Forda, jest to akceptowalny rezultat.
Wrażenia z jazdy
Ten samochód dodaje coś specjalnego do samej jazdy – i jest to pozytywny odbiór, który wiąże się z zaciekawionymi spojrzeniami oraz uśmiechami mijających kierowców, motocyklistów i przechodniów. choćby zdarzali się pozdrawiający rowerzyści, a to już zakrawa o pierwszy krok do pojednania ze zwolennikami lekkich jednośladów.
Prowadzenie testowanego Forda ujawnia, jak duży postęp zrobiono w tym segmencie. Seryjny Ford Transit MS-RT daje dużą pewność, choćby przy większych prędkościach. Układ kierowniczy oferuje wystarczającą precyzję. To oczywiste, iż nie jest to typowa osobówka, bo użytkownik siedzi tuż nad przednią osią. Niemniej jednak wykrzesano z tej koncepcji naprawdę dużo.

Pewnym zaskoczeniem może być komfort. Zawieszenie zostało zaprojektowane z myślą o radzeniu sobie z dużymi ciężarami, ale nawet na poprzecznych nierównościach zachowuje się w sposób cywilizowany. Krótko mówiąc, można tym autem pokonać kilkaset kilometrów bez protestów ze strony kręgosłupa. Pozwolę sobie oznajmić, iż po 300-400 kilometrach jest się wciąż wypoczętym.
Układ napędowy pasuje do użytkowego charakteru tego auta. Ma wystarczający wigor, by sprawnie przemieszczać się w różnych warunkach, ale od około 120 km/h czuć, iż dodatkowy zastrzyk mocy na pewno by nie zaszkodził. o ile ktoś chce mieć większy potencjał pod maską, tu musi wybrać hybrydę. A to już nie to samo. Coś za coś.
Ile kosztuje seryjny Ford Transit MS-RT?
Oferta tego modelu jest bogata w różnorodność. Klient może wybrać nie tylko wersję wyposażeniową, ale także rodzaj nadwozia, silnik, skrzynię i napęd. Aby to przełożyć na liczby chętnie dodam, iż w cenniku istnieje ponad 50 bazowych propozycji, które można urozmaicić dedykowanymi opcjami.
Najtańsze wydanie tego samochodu to seria 280 z nadwoziem L1, 110-konnym dieslem, sześciobiegową przekładnią, napędem na przód i wyposażeniem Trend. Cena? 99 809 złotych netto. Krótko mówiąc, konkurencyjna oferta na tle licznych rywali.

Wariant MS-RT to jednak drugi biegun konfiguratora. W najtańszym wydaniu kosztuje dokładnie 208 225 złotych netto. Oprócz zmodyfikowanego nadwozia, oddaje do dyspozycji 170-konny silnik wysokoprężny i ośmiobiegowy automat.
Najdroższa propozycja z tym atrakcyjnym pakietem wizualnym bazuje na układzie elektrycznym o mocy 286 koni mechanicznych. Warto dodać, iż posiada on napęd AWD. Cena? 250 660 złotych netto. Podejrzewamy, iż raczej nie zdobędzie popularności.
Seryjny Ford Transit MS-RT wygląda znakomicie, a przy tym zachowuje pełną użyteczność. Może więc przekonać tych, którzy oczekują od samochodu dostawczego czegoś więcej, niż praktyczności i ekonomicznego charakteru. Udowadnia, iż choćby w takich segmentach nie trzeba być skazanym na nudę i prostotę.