Honda potrafi zaskakiwać. Za każdym razem, kiedy miałem styczność z modelami japońskiego producenta, zdumiewało mnie jego podejście do detali. Jasne – z zewnątrz te auta zwykle były bardzo ładne i miały sportowy charakter. Natomiast cała magia działa się w środku. Zawsze robiło to na mnie wrażenie. Futurystyczne zegary, światła – to mogło się podobać. Ta konkretna Honda jest takim futurystycznym cudem w całości.
Honda, o której wiele osób nie słyszało
Mam pewnego rodzaju słabość do samochodów tego japońskiego producenta. Z punktu widzenia fana rajdów samochodowych zawsze podobała mi się Honda Civic. Te samochody na odcinkach specjalnych były wręcz niezniszczalne a ich silniki potrafiły czynić cuda. Później byłem szczęśliwym właścicielem CR-Z. Chociaż jeździłem tym samochodem przez sześć lat, codziennie patrzyłem na niego z takim samym sentymentem. Byłem zachwycony jego sylwetką oraz tym, jak wygląda w środku. Futurystyczne zegary, światła, wyświetlacze… Moi pasażerowie zwykle byli tym kompletnie zaskoczeni.
I mam wrażenie, iż Honda właśnie taka jest. Zaskakuje detalami i futurystycznym podejściem do detali. Można odnieść wrażenie, iż japoński producent aplikuje w swoich samochodach coś „z przyszłości”. Coś, co w innych modelach standardem stanie się za kilka lat. Honda e w pewnym sensie była tego zarówno potwierdzeniem, jak i zaprzeczeniem. Stworzono samochód przyszłości, który… nawiązywał jednak do przeszłości. Teoretycznie trudno to pogodzić i połączyć jedną całość, natomiast akurat Hondzie – moim zdaniem – się to udało.
Pomieszanie epok
Honda e była produkowana od 2019 roku. Jest to samochód elektryczny a więc wykorzystujący najnowszą technologię. Patrząc na to auto z boku od razu widzimy, iż mowa o nowoczesnym modelu. Ma niebanalny design, który z całą pewnością wielu osobom się spodoba. Jestem absolutnie zachwycony tym, jak e wygląda w środku. Deska rozdzielcza jest tutaj… nazwijmy to w bardzo prosty sposób – długim ekranem z półeczką. Nie wiem dlaczego tak bardzo mi się to podoba, ale to fakt. Wygląda to po prostu świetnie.
Sam producent twierdził, iż jest to nawiązanie do przeszłości, do pierwszego Civica z 1972 roku. Całość jest jednak dosyć minimalistyczna. Cechuje się stylem retro i zwróceniem uwagi na sportowe akcenty. Jednocześnie przez samochód przemawia nowoczesność i najnowsze rozwiązania. To kapitalne połączenie. W pewnym sensie przypomina mi to rallycrossowy model elektrycznej Lancii Delty. Z zewnątrz przypominała starą rajdową Deltę, postrach odcinków specjalnych, z drugiej zastosowano w niej najnowszą technologię. Takie mariaże epok bardzo mi się podobają.
To może być dobre rozwiązanie?
Na samym wstępie podkreśliłem, iż Honda e to samochód elektryczny. Osiągi wydają się tutaj bardzo przyjemne. W zależności od wariantu mamy do dyspozycji 136 lub 154 konie mechaniczne mocy. Trzeba połączyć to z niezbyt dużą wagą i napędem na tył i… robi się coraz ciekawiej. Przewidywany zasięg wynosi tutaj nieco ponad 200 kilometrów. I to też daje już pewną swobodę, szczególnie kiedy poruszamy się na niewielkich dystansach i po mieście. A według wielu właśnie to jest naturalne środowisko elektryków i tam spisują się najlepiej.
Co z ceną? Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, iż auta elektryczne są bardzo drogie. Tutaj mówimy o okolicach 60 tysięcy złotych. Wydaje się, iż to dużo. Weźmy jednak pod uwagę świetne osiągi, wiek auta, czyli okolice 2020, 2021 roku oraz przebieg, który często nie przekracza 20/30 tysięcy kilometrów. Bardzo gwałtownie optyka potrafi się tutaj zmienić.
Zdjęcia: Honda