Suzuki Swift 1,2 83 KM

1 miesiąc temu

Wygląda bardzo podobnie do poprzedniego modelu, ma prawie identyczne wymiary i osiągi. Ale niemal pod każdym względem jest samochodem bardziej dopracowanym, a co za tym idzie, przyjemniej nim się jeździ. Wprawdzie nowy Suzuki Swift nie jest pozbawiony wad, ale przez cały czas warto go kupić.

Nadwozie i wnętrze

Według Suzuki nowy Swift ma wymiary niemal identyczne do poprzedniej wersji. Wygląda też bardzo podobnie. Ma masywny przód, niewielką pokrywę silnika wyraźnie odciętą od reszty nadwozia i tył, który bardzo kojarzy się z Fiatem Stilo. Zdecydowanie więcej zmieniło się w środku (oprócz przestrzeni oczywiście). Suzuki nie poszło z duchem czasu i modą i pozostawiło analogowe zegary oraz tradycyjny hamulec ręczny. W aucie zamontowano za to zupełnie nowy system inforozrywki, który uwzględnia niekoniecznie logiczne dyrektywy unijne, jak np. system rozpoznawania znaków drogowych, który na szczęście można częściowo wyłączyć, wyciszając ostrzeganie głosowe.

Fotele są obszyte przyjemnym materiałem i jedyne, czego w nich zabrakło, to możliwość regulacji odcinka lędźwiowego. Poza tym są wygodne, nie męczą choćby po dłuższej trasie, choć ich siedzisko jest dość krótkie. Kierownica fajnie leży w dłoniach i jest identyczna, jak w poprzedniku. Zupełnie inaczej wygląda za to centralna część deski rozdzielczej, na której króluje duży, poziomo ustawiony ekran, którego największą wadą jest brak jakichkolwiek przycisków analogowych, a już najbardziej doskwiera brak pokrętła do regulacji głośności.

Grafiki na wyświetlaczu są czytelne, menu dosyć przejrzyste, ale już działanie połączenia bezprzewodowego z telefonem nie działa, a gdy podepniemy się po kablu, jakość rozmowy jest bardzo słaba. Pod ekranem mamy nowy panel sterowania klimatyzacją i nawiewami, który obsługuje się bardzo intuicyjnie i łatwo. Niżej znajdziemy trzy porty USB i tradycyjne gniazdo zapalniczki.

Kabinę rozświetlają i ożywiają wstawki z jasnego materiału na całej desce rozdzielczej. Miejsca na pokładzie jest wystarczająco dla czterech dorosłych osób. Po ustawieniu pod siebie fotela kierowcy (mam 185 cm) z tyłu miałem jeszcze około 10 centymetrów przestrzeni od kolan do oparcia fotela, więc na brak komfortu narzekać nie można. Łatwo też zająć miejsce z tyłu, bo drzwi otwierają się niemal do kąta prostego.

Silnik i skrzynia biegów

Pod maską nowego Swifta pojawił się nowy, trzycylindrowy silnik o pojemności 1,2 litra i mocy 83 KM wspomagany miękką hybrydą. Radzi on sobie z rozpędzeniem auta całkiem znośnie. Pierwsza setka pojawia się na liczniku po ok. 12 sekundach. Jednostce brakuje elastyczności, więc by pojechać nieco bardziej dynamicznie trzeba popracować lewarkiem zmiany biegów. W testowym Suzuki mamy pięciobiegowy manual, który napę przenosi jedynie na przednią oś. Kulturą pracy silnik nie grzeszy, ale wnętrze jest nieźle wyciszone, więc ten dźwięk mocno nie irytuje. W czasie testu Swift zużywał ok. 5,5 litra benzyny na 100 km w trybie mieszanym.

Zawieszenie i komfort jazdy

Suzuki Swift od zawsze był kojarzony z twardym zawieszeniem. Podobnie jest też w tym przypadku. Sztywno zestrojona amortyzacja ma jednak dobrą stronę. Ten samochód nie boi się żadnych zakrętów i prowadzi się niemal jak przyklejony do asfaltu. Podobnych adekwatności jezdnych czasem na próżno szukać w o wiele szybszych autach. Mam jednak wrażenie, iż tym modelem jeździ się bardziej komfortowo od poprzednika, ale może to zasługa lepszego wyciszenia kabiny i większego skoku amortyzatorów, a nie nastawów jako takich.

Wyposażenie i cena

Akurat Suzuki ma promocję i podstawowo wyposażonego Swifta można kupić za 69 900 zł, czyli o 11 tysięcy taniej niż normalnie. Do testu dostaliśmy topową odmianę, której ceny (również w promocji) startują od 80 900 zł. Co otrzymujemy za takie pieniądze? M.in. 16-calowe koła, światła LED do jazdy dziennej, nawigację, klimatyzację, aktywny tempomat, podgrzewane fotele, kamerę cofania, system rozpoznawania zmęczenia kierowcy i całą listę innych mniej lub bardziej potrzebnych systemów wspomagających jazdę i bezpieczeństwo.

Idź do oryginalnego materiału