Skoda Superb III dostała w Holandii pięciocylindrowy silnik. Jakby tego było mało, jej moc podkręcono do absurdalnych wartości. Aż szkoda, iż nie wygląda skromniej z zewnątrz.
Skoda Superb pierwszej generacji – czyli ta z lat 30. i 40. XX wieku – miała pod maską motor V8. Gdy na początku XXI wieku Volkswagen wskrzesił ten model, nie zdecydował się na zamontowanie tam motoru W8. W tamtych czasach wszystko było możliwe – „ósemki” doczekał się przecież bliźniaczy konstrukcyjnie Passat B5, a Touareg mógł mieć 10 albo i 12 cylindrów. W Superbie były za to jednostki sześciocylindrowe. Też nieźle.
Kolejna, druga generacja czeskiej limuzyny miała jednostkę 3.6, również z sześcioma cylindrami. To był niezły „sleeper”, bo osiągał 260 KM, co na tamte czasy było świetnym wynikiem, a wyglądał jak typowe auto służbowe kierownika regionalnego. Wiedziały o tym np. załogi nieoznakowanych radiowozów.
Ale Skoda Superb III miała maksymalnie cztery cylindry
O stracie możemy tu mówić głównie w kwestii dźwięku silnika. Czterocylindrowe 2.0 osiągało 280 KM i zostawiało w tyle wszystkie starsze Superby, a przy tym o wiele mniej paliło. Nie była to wersja RS – takiej doczekały się tylko Octavia i Kodiaq, choć wszystkie były słabsze od Superba.
2.0 TSI to ceniona jednostka, jest w dodatku podatna na modyfikacje. Nie są wcale rzadkością Superby podkręcone do 400 czy choćby 450 KM. Taki samochód może już podgryzać ogon różnym drogim Audi RS6 i tym podobnym autom, a wygląda niepozornie. Ale to nie jest koniec tematu pod tytułem „szybka Skoda”.
Oto Superb III 2.5 TFSI prosto z Holandii
Albo z Niderlandów, sam już nie wiem. To przecież logiczne, iż najmocniejsze projekty powstają w kraju, w którym uliczki w mieście są tak wąskie, iż przez nieuwagę łatwo utopić się w kanale, rowerzyści nadają tempa podróży autem, a na autostradach obowiązuje ograniczenie do 100 km/h. „Houd mijn bier vast”, czyli „potrzymaj mi piwo” – powiedzieli Holendrzy i wzięli się do roboty.
Skoda Superb III z krainy depresji ma pod maską silnik, którego seryjnie nigdy w tym modelu nie montowano – ale przecież mówimy o produkcie koncernu VAG, w którym poszczególne części pasują do siebie jak klocki Lego. Dlatego zielony egzemplarz jest napędzany motorem 2.5 TFSI. Tak, to ten pięciocylindrowy, znany z Audi RS3 i TT RS.
Czytaj również:
- Yeti istnieje i jest groźne. Brytyjczyk zamontował do Skody silnik z Audi RS3
- Ta Skoda Superb ma 560 KM. Zrobi z ciebie wiatrak, zanim powiesz „Mlada Boleslav”
Na filmie widać, jak Superb III 2.5 TFSI osiąga 100 km/h w 3,3 s
Czy to seryjna jednostka? Nie do końca… delikatnie mówiąc. 2.5 TFSI nietknięte modyfikacjami osiąga ok. 400 KM. Tutaj jest ich… 720, a moment obrotowy wynosi 830 Nm. Pięciocylindrowy motor świetnie znosi tuning.
Jeszcze bardziej imponujący niż przyspieszenie od zera do setki jest tu czas przyspieszenia od stu do dwustu kilometrów na godzinę. To 6,06 s (!). Od zera do 200 km/h Superb III 2.5 TFSI rozpędza się w 9,38 s. To wcale nie byłby zły wynik w „normalnym” samochodzie, gdybyśmy mówili o dwa razy mniejszej prędkości. Ile najszybciej może mknąć zielona Skoda kombi? Niemal 300 km/h…
To imponujący projekt. Ale jedno bym tu poprawił
Mówimy o rewelacyjnym wozie – praktycznym, absurdalnie szybkim i ciekawie brzmiącym (2.5 TFSI oferuje bulgot zbliżony do odgłosu kogoś, kto gwałtownie mówi po holendersku). Ale byłby jeszcze lepszy, gdyby zbudowano go na podstawie wersji Active. Mogła mieć 280 KM, podstawowy granatowy lakier i kołpaki. Z 720 KM pod maską byłoby już idealnie.