Skoda Afriq – nie zrobiła jej Skoda, więc zbudowali ją studenci

profiauto.pl 2 lat temu

Skoda Kamiq w końcu przestała być nudna. Praktykanci Szkoły Zawodowej Skody przerobili ją na samochód rajdowy.

Skoda Kamiq jest miejskim crossoverem bez ekstrawagancji w stylistyce i ze skromnym 3 cylindrowym silnikiem pod maską w bazowej wersji. Dwie pary drzwi, napęd na przód, solidny 400-litrowy bagażnik. Zwiększony prześwit ma pomóc w pokonywaniu krawężników, a kompaktowe wymiary sprawdzają się w mieście, czy na zatłoczonym parkingu pod supermarketem. Jej popularność można tłumaczyć zwyczajnością i uniwersalnością, z drugiej strony dla niektórych to właśnie ta do bólu poprawność w wielu aspektach jest odrzucająca.

I tu pojawiają się uzdolnieni praktykanci Akademii Skody

Biorą na warsztat Kamiqa, którego niemal całkowicie modyfikują. Zostawiają w zasadzie platformę i poszczególne elementy nadwozia. Usuwają tylne drzwi i usztywniają całą konstrukcję, a we wnętrzu montują klatkę bezpieczeństwa.

Skoda Kamiq zyskuje poszerzone przednie i tylne błotniki, przedni splitter, dodatkowe światła LED na masce i wlot na dachu. Nie zabrakło spojlera. Auto wyróżniono również centralnie zamontowaną końcówką wydechu oraz 16-calowymi felgami z terenowymi oponami.

Skoda Afriq – wnętrze

W okrojonym kokpicie zmieściły się dwa kubełkowe fotele z sześciopunktowymi pasami bezpieczeństwa i sportowa kierownica. Deska rozdzielcza to projekt zaadoptowany z Fabii Rally2 evo.

Jak by ktoś przez cały czas uważał, iż w sumie to niewielkie zmiany i nic ciekawego, to powinien zwrócić uwagę na interesujący osprzęt w postaci generatora wody pitnej, który znalazł się na pokładzie Afriqa. Specjalny system firmy Watergen umożliwia pobieranie wilgoci z powietrza i uzyskiwanie z niej, po wcześniejszym oczyszczeniu, chłodnej wody. Coś wspaniałego.

Ale i tak najważniejszy jest napęd

Auto, które ma poruszać się w terenie bez napędu na cztery koła? To raczej byłby kiepski żart. Studenci podeszli do tematu poważnie i przeszczepili sprawdzoną jednostkę 2.0 TSI oraz napęd na obie osie ze Skody Octavii. 190-konny silnik połączono z 7-stopniową automatyczną przekładnią.

Jednorazowy projekt pochłonął w sumie 2000 roboczogodzin, ale patrząc na końcowy efekt – było warto. Co prawda nie wiemy, jak Skoda Afriq radzi sobie na bezdrożach, ale na pewno nie jest nijaka. Czeskim studentom Skody trzeba pogratulować szalonego pomysłu i determinacji w jego zrealizowaniu do końca.

Zdjęcia: motor1.com

Idź do oryginalnego materiału