Renault Austral. Nadwozie i wnętrze

Zacznijmy jednak tradycyjnie, czyli od opisu nadwozia, które zresztą już dobrze znamy. Auto na pierwszy rzut oka przypomina nieco Kadjara albo mniejszego Koleosa, ale przy bliższym poznaniu bardzo zyskuje. Ma wiele elementów wspólnych z Megane E-Tech m.in. podobne światła z przodu i specyficzną listwę w przednim zderzaku, podobną linię okien, przetłoczenia na nadkolach, ale z tyłu światła są już zupełnie inne i przypominają nieco te, które stosowano w starszych modelach. Muszę jednak przyznać, iż podobnie jak Megane E-Tech, tak samo Austral bardzo mi się podoba i po zabawie w konfiguratorze już wiem, iż świetnie prezentuje się w białym lub czerwonym kolorze. Szary również jest w porządku, ale wtedy wszystkie akcenty m.in. wspomniana listwa w zderzaku przednim po prostu znika. Mieliśmy do dyspozycji topowy wariant tj. Esprit Alpine z dużymi felgami i lakierowanymi na czarno dodatkami. Tak czy inaczej z zewnątrz nowy Renault Austral prezentuje się bardzo korzystnie i nawiązuje do Megane E-Tech, choć zachowuje umiar pasujący do samochodów z napędami konwencjonalnymi. A co znajdziemy we wnętrzu?

Tu jest znacznie więcej podobieństw do modelu Megane. Na pierwszy rzut oka trudno wychwycić różnice, jednak to tylko pozorne wrażenie. Wspólne elementy deski rozdzielczej to głównie kierownica i panel z dwoma ekranami – wydają się one być niemal identyczne. Jednakże, przy bliższym przyjrzeniu się, można zauważyć znacznie więcej różnic. W przypadku Megane E-Tech nie ma tradycyjnej konsoli środkowej; zamiast tego mamy wyspę oraz sporo przestrzeni w centralnej części, co dodaje wrażenia przestronności. W Australu zastosowano tradycyjne rozwiązanie z szeroką konsolą środkową i obszernym „wolantem”, pełniącym rolę podparcia dla ręki. To prezentuje się bardzo interesująco, chociaż jego funkcja jest głównie komfortowo-dekoracyjna. Dodatkowo, pojazd ma otwierane na boki podłokietniki, miejsce na telefona, porty USB i inne udogodnienia. Wnętrze jest ergonomiczne, wygodne i estetyczne.