Elektryczny model 6e, szumnie nazywany przez producenta następcą popularnej i cenionej spalinowej „szóstki”, może nie tyle rozczarowuje, co nie zachwyca. Z pewnością za mało tu Mazdy w Maździe.
Świętokradztwo? Upadek legendy? Bez przesady – premiera 6e to na pozór nie powód do aż tak wzniosłych haseł, bo fakt, iż Mazda prędzej czy później zacznie zastępować spalinowe auta elektrykami, był do przewidzenia. Takie czasy, taki klimat… Dawna „szóstka” też pewnie nie zostanie zapamiętana jako ikona motoryzacji, chociaż trzeba oddać, iż będziemy ją wspominać jako solidny, elegancki, przyjemnie prowadzący się wóz, z dopracowanymi silnikami, mający rzeszę zwolenników. Dość powiedzieć, iż produkowana od początku XXI wieku, w trzech generacjach, sprzedała się w imponującej liczbie ponad 4 milionów egzemplarzy na świecie i ponad miliona w Europie. Trzecia odsłona „żyła” wyjątkowo długo, bo z fabryk na drogi wyjeżdżała aż przez dwanaście lat (2012 – 2024). Starzała się z klasą i do „ostatnich dni” wyglądała naprawdę atrakcyjnie.