Przejechałem 500 km na rowerze przez Holandię. Szukałem gratów. Oto one

1 rok temu

W pierwszej części relacji z holenderskich wakacji – miks, jak za starych dobrych czasów. Holandia to kraj, gdzie graty atakują z każdej strony.

Nigdzie nie ma tak wspaniałego krajobrazu motoryzacyjnego jak w Holandii, a byłem już w wielu miejscach. Oczywiście „nigdzie”, pomijając kraje gdzie jeździ się gratami z biedy – mówię o bogatych krajach Europy Zachodniej. W Królestwie Niderlandów nowe auta są względnie małe, a klasyki bardzo różnorodne. W Niemczech widzi się głównie klasyczne Mercedesy i BMW, we Francji klasyki są ciekawe, ale pochowane i na wierzchu zostają tylko jakieś R4 i 2CV, a Holandia ma ten niepowtarzalny miks wszelkiej motoryzacyjnej dziwności.

Przejechałem 500 km rowerem po Holandii, a oto kilka gratów na które natrafiłem

Nasza trasa prowadziła przez Venlo, Eindhoven, Tilburg, Bredę, później granicę z Belgią, powrót zachodnią stroną do Zierikzee, dalej Naaldwijk i ‚s-Hertogenbosch, i z powrotem do Venlo. Wyszło 486 km. Oto Holandia i jej graty:

Zaczniemy od komunistycznego szmelcu, który mnie akurat jara najmniej, ale trochę go w Holandii jest.
Na szczęście niewiele.
Parkowanie na chodniku – czemu nie? Zdarza się również i w tym cudownym kraju. choćby jeżeli to tylko trójkołowce, wciąż stoją nieprawidłowo.
Nagle w jednym miejscu objawiły się nam trzy stare Toyoty.
Wyglądały na nieużywane od dawna.
Ta spodobała mi się szczególnie.
Spider’s web
Mikrodomki, mikrosamochodziki.
Nowe, stare i coś hybrydowego
Był to zdecydowanie wrost.
Co tam Fiero, tam z tyłu stoi Nissan S15!
Tych jest dużo.
Gruby prodżekt, szanuję. Palec jest gratis – nie musicie dopłacać.
Specjalnie robię takie szerokie kadry, żebyście widzieli w jakim anturażu stoi ten pojazd.
To był kamper, ale typu big brother, cały oszklony z zewnątrz.
Znak czasów, gdy Garbusy chodziły po 1000 euro
Piękna stacja demontażu pojazdów w okolicach Zierikzee.
Ten wyraz twarzy jest niepokojący.
Ten ciągnik był dwa razy większy niż C-330.
Przestałem je fotografować, bo były tak powszechne.
Amazon po odejściu Bezosa
O borze, Alfetta w najwspaniajlszym kolorze jaki widziałem. Jak go nazwać? Morelowe mięso?
NIACH!
Z gatunku: jakie samochody kiszą Holendrzy?
Myślę, iż te pojazdy mają podobną ilość miejsca w kabinie.
Dzielnica małych samochodzików.
Z nagła, gdzieś w Tilburgu
Baarle-Nassau i Baarle-Hertog to miasta o najdziwniejszej w Europie linii granicznej między Belgią a Holandią.
Subaru Vivio to mój ulubiony kei-car w Europie. Ma silnik 650 ccm, ale czterocylindrowy. Można?
Dobra baza na ka…
Znakomita baza na kam…
Nie wiem co lepsze, pink Malibu czy Type-R z meganapisem Type-R.
Niderlandy.
Te koołpaaki!
To nie jest tak, iż w NL nic nie gnije na ulicach. Gnije, i to całkiem sporo.
Nie ma tu jednej torby, która powinna była tu być.
Raczej nie jeździł.
Droga dla rowerów z płyt wzdłuż chodnika, i to nie na wiosce, ale blisko centrum Eindhoven.
Ma drugiego na zapas.
Rozważałem takiego zamiast klasy S.
Może to nie jest najlepszy kadr, ale łapanie gratów nie pozostawia czasu w perfekcję.
Dlaczego nie jest w Afryce?
100% Holandii w Holandii.
O, znowu SUBIE
Te czekają na eksport do Polski.

Czas na dwa najlepsze strzały.

Pierwszy to Renault Colorale gnijące w Eindhoven. Pierwszy raz w ogóle widzę na żywo ten samochód. To poprzednik Kangoo!
A teraz czas na hit.
Miejscowość Lage-Zwaluwe. MG Metro, wrasta. choćby w Wielkiej Brytanii już takich nie ma. Nigdzie ich już nie ma. Ten jest ostatni. Holandia ma najlepsze graty na świecie.

W następnym wpisie: o tym, co mi się NIE podobało w infrastrukturze rowerowej w Holandii.

Czytaj również:

Pojechałem do Holandii zobaczyć 230 klasyków w jednej stodole. To był wspaniały weekend

Idź do oryginalnego materiału