Producenci samochodów mogą spodziewać się w 2025 roku ogromnych kar nakładanych przez Unię Europejską. Chodzi oczywiście o emisje CO2, a sam Volkswagen zapłaci setki milionów euro. jeżeli mechanizmy emisji nie ulegną zmianie, producenci albo będą zmuszeni „zawinąć manatki”, albo podwyższyć ceny samochodów. Ale to drugie rozwiązanie może wcale nie pomóc.
Producenci nie czekali na 2025 rok
Dym i kurz po ostatnich fajerwerkach odpalonych w sylwestrową noc już opadł. Oficjalnie powitaliśmy 2025 rok, a producenci samochodów mogą zacząć się zastanawiać, jak będzie wyglądała ich przyszłość. Przepisy Unii Europejskiej przez cały czas są brutalne i wydają się popychać wszystkich w stronę elektromobilności, czy to się nam podoba, czy nie.
Unia Europejska dąży do całkowitego zakazu silników spalinowych na przestrzeni najbliższych 10 lat. Stopniowo dąży do tego dzięki swoich mechanizmów redystrybucji. UE określa maksymalną średnią emisję CO2 dla sprzedawanych samochodów, jaką muszą osiągnąć producenci. A maksymalna wartość jest coraz niższa z roku na rok. Jak możecie się domyślić, samochody elektryczne mają przypisaną wartość zero emisji. A mówimy o 2,5-tonowych SUV-ach zasilanych prądem z elektrowni węglowych.
W rezultacie firmy samochodowe muszą w tym roku sprzedać – a my kupić – dużo więcej samochodów elektrycznych. Udział powinien wynieść około 20-25 procent. W przeciwnym razie wymogi Unii Europejskiej nie zostaną spełnione. Jak wskazał szef stowarzyszenia producentów ACEA, w niezmienionych okolicznościach producenci za 2024 roku otrzymają kary na poziomie prawie 70 miliardów złotych.
Najbardziej „oberwie” Volkswagen
Dziennikarze z portalu Auto Week obliczyli, czego mogą spodziewać się firmy samochodowe w tym roku, jeżeli nic nie zmieni się po ich stronie. Średni limit CO2 zmieni się w tym roku z poprzednich 116 na zaledwie 93,6 g CO2/km. Jest on jednak także dodatkowo modyfikowany dla wszystkich producenta, biorąc pod uwagę zmienne takie jak np. masa sprzedawanych samochodów.
Volkswagen do tej pory mieścił się w limicie 123 gramów z wynikiem 118 gramami. W przypadku nowego limitu jest to absolutnie niemożliwe bez ograniczenia sprzedaży samochodów spalinowych. Za 24 gramy przekroczonego limitu razy 95 euro w kasie Unii Europejskiej wylądują miliardy euro. Łącznie niemiecki producent musiałby zapłacić za poprzedni rok prawie 3,4 miliarda euro. Inni producenci również będą w fatalnej sytuacji.
To są sumy, które mogą poważnie zagrozić przyszłości wszystkich firm produkujących i sprzedających samochody w Europie. Klienci wciąż nie są zbyt chętni do zakupu samochodów elektrycznych i niespecjalnie widać, aby to miało się zmienić. Firmy będą musiały zrobić coś, aby uniknąć takiego zakończenia. Czy jednak im się to uda?