Adam Nowiński, naTemat.pl: Jak postrzega pan zmiany w prawie Unii Europejskiej, które godzą bezpośrednio w rynek samochodów plug-in hybrid? Chodzi mi tutaj o tzw. współczynnik użyteczności, który odzwierciedla oczekiwany procent jazdy samochodu w trybie elektrycznym.
Yoshihiro Nakata, prezes Toyota Motor Europe: To zmiana regulacyjna, którą rozumiemy, ale hybrydy plug-in, z punktu widzenia tzw. Zielonego Ładu są dalej akceptowalne, dlatego przez cały czas możemy je oferować swoim klientom. I to oni decydują, co kupią.
Jedni wolą pełne elektryki, inni wybiorą zwykłe hybrydy. A czasami właśnie hybrydy plug-in. Dlatego chcemy zostawić ten typ napędu w naszym portfolio, żeby zapewnić im ten wybór.
Wiele marek samochodowych w Europie postawiło na małe elektryczne hatchbacki. Dlaczego więc Toyota nie chce wypuścić na przykład "e-Yarisa", tylko proponuje swoim klientom same SUV-y?
Rzeczywiście zaoferowaliśmy swoim klientom cały trzon SUV-ów w segmentach od B do D. A dlaczego nie elektryczne hatchbacki? W przyszłości pewnie i one pojawią się w gamie naszych modeli. To jest proces. Krok po kroku będziemy wypuszczać na rynek kolejne modele.
Bierzemy pod uwagę fakt popularności Yarisa, szczególnie hybrydowego, ale nie możemy od razu odsłonić wszystkich kart. Krok po kroku podążając za potrzebami i oczekiwaniami naszych klientów będziemy je powoli odkrywać. Proszę, bądźcie cierpliwi. (śmiech)
Toyota zapowiedziała, iż osiągnie neutralność węglową w Europie do 2040 roku. Jak chcecie przekonać kierowców, żeby przesiedli się na elektryki? Owszem, programy państwowych dopłat robią swoje, chociaż jest to powolny proces, ale może warto rozważyć w tym momencie włączenie się w duży program edukacyjny, ponieważ wielu kierowców nie wie nawet, jak efektywnie korzystać z BEV-ów, albo je naładować? A może Toyota ma jakąś inną strategię?
Obecnie, patrząc z perspektywy kupującego, sprzedaż samochodów elektrycznych jest spowalniana przez kilka czynników: ich cena jest wysoka, zasięg za mały, szybkość ładowania zbyt wolna, do tego niewystarczająco rozwinięta infrastruktura ładowania oraz znacznie niższa wartość odsprzedaży w porównaniu do samochodów spalinowych.
Myślę, iż gdybym chciał teraz kupić samochód elektryczny, to te 5 czynników sprawiłoby, iż bym się wahał. Dlatego naszym zadaniem, z technicznego punktu widzenia, jest na przykład zwiększenie zasięgu takiego auta czy przyspieszenie czasu jego ładowania. I to już zmieniamy i udoskonalamy.
Rozwój infrastruktury ładowania często leży z kolei po stronie rządzących, którzy współpracują z producentami energii elektrycznej. Jego poprawa też jest bardzo ważna.
Problem związany z wartością odsprzedaży aut elektrycznych też da się naprawić, jednak to jest większe wyzwanie, które wymaga rozsądnego podejścia, żeby nie zepsuć rynku na przykład ogromnymi promocjami.
Mamy dobre doświadczenia z Norwegii, gdzie w tej chwili jesteśmy numerem 1 jeżeli chodzi o sprzedaż aut elektrycznych. Tam mamy program coachingowy 1 na 1, podczas którego tłumaczymy naszym klientom, jak efektywnie korzystać z auta elektrycznego. Spodobał się on naszym klientom i sukcesywnie będziemy wprowadzać go we wszystkich krajach w Europie.