Jeden z największych producentów na świecie, znany pod nazwą Ford, na poważnie rozważa skasowanie systemu Park Assist. Użytkownicy prawie wcale go nie używają, więc można go usunąć i zaoszczędzić, żeby zarobić jeszcze więcej miliardów.
Na początek jednak warto wyjaśnić, dlaczego Ford w ogóle szuka oszczędności. Otóż w 2023 r. zarobił tylko 4,3 miliarda dolarów. Rozumiecie? Oni tam walczą o przetrwanie. Liczy się każdy cent, pracownicy będą musieli pewnie ostro zacisnąć pasa i szykować się na zamrożenie lub choćby obniżki pensji. 4,3 miliarda? Co ja za to kupię, waciki? <cries in Dearborn>
Na liście oszczędności do zrobienia znalazło się usunięcie systemu wspomagania parkowania
Już od 2008 r. system automatycznego parkowania znajduje się na liście wyposażenia seryjnego lub opcjonalnego niektórych Fordów. Wspomaga on parkowanie równoległe tyłem – po jego uruchomieniu, podczas parkowania kierownica będzie kręcić się samodzielnie, oszczędzając kierowcy konieczności rozglądania się. Działa to tak jak na filmie:
Po aktywowaniu systemu i uzyskaniu komunikatu o znalezieniu miejsca wystarczy przełączyć skrzynię automatyczną w tryb N i trzymać wciśnięty przycisk parkowania. Samochód będzie sam manewrował, aż ustawi się w zadanej pozycji. W dodatku wariant 2.0 dodał do tego też (również wspomnianą w powyższym filmie) opcję parkowania prostopadłego.
I teraz Ford miałby usunąć funkcję Park Assist?
Wygląda na to, iż ludzie nie korzystają z tej funkcjonalności. Dyrektor operacyjny Forda, Kumar Galhotra powiedział podczas konferencji prasowej, iż przypadki faktycznego użycia tego systemu są nadzwyczaj rzadkie, więc nie ma uzasadnienia dla jego utrzymywania. W dodatku chyba trochę się zapędził i nie wiedział kiedy przestać mówić, bo wyrwało mu się, iż ta funkcjonalność kosztuje Forda ok. 60 dolarów na każdy samochód, czyli jakieś 240 złotych. To fajnie w takim razie, iż sprzedawali ją za 2600 zł:
Sprawa nie pozostało przesądzona, ale skoro już dyrektor operacyjny o tym mówi, to znaczy iż coś jest na tapecie. Zwracam uwagę, iż Ford w przypadku świeżych samochodów doskonale wie, ile razy kto użył której funkcji w aucie i może na bazie tej wiedzy pewne rozwiązania ulepszać lub wręcz przeciwnie, usuwać je. Tym sposobem ci, którzy faktycznie z tego korzystają, stają się ofiarami statystyki.
Dlaczego ludzie nie korzystali z Park Assist?
Jeździłem wielokrotnie samochodami prasowymi różnych marek wyposażonymi w podobne systemy. Wszystkie mają podobną wadę: działają świetnie, jeżeli miejsce jest duże. jeżeli jest małe, niewygodne do wjechania i ogólnie problematyczne, to system powie „nie no, tutaj to nie” i po prostu nie aktywuje się. Wtedy trzeba sobie radzić samemu. A tam, gdzie i tak większość sama sobie poradzi, system chętnie i zbytecznie nas wyręczy. To prawdopodobnie główny powód małej popularności Park Assist. Sam nie zapłaczę, jeżeli te systemy znikną z nowych aut. Wolałbym, żeby samochody po prostu miały duże szyby, przez które widać na tyle dobrze, iż czujniki, kamery i automatyka nie są potrzebne.
Z tej sytuacji płyną dla nas liczne wnioski
Pierwszy: należy kupować bazowe wersje. Każdy element wyposażenia dodatkowego to czysty zysk dla producenta, przebitka dziesięciokrotna lub większa w stosunku do kosztów jego montażu.
Drugi: producenci doskonale wiedzą, co robimy z naszymi samochodami i z tej wiedzy skorzystają, również chętnie przeciwko klientom.
Trzeci: jeżeli mało kto chce powierzyć parkowanie zautomatyzowanemu systemowi, to skąd powstał pomysł, iż ludzie chcieliby powierzyć całą czynność prowadzenia pojazdu dokładnie temu samemu systemowi? Samochody autonomiczne nie sprawdzają się choćby przy takich drobiazgach jak parkowanie, a co dopiero mówić o oddaniu automatyce pełnej kontroli w ruchu miejskim. Zresztą od jakiegoś czasu wiadomo już, iż to mrzonka.
I czwarty: cztery koma trzy miliarda dolarów zysku to dobry moment na szukanie oszczędności.
Czytaj również:
- Kartki w „boskim” planie się skleiły. Samochody autonomiczne pozostawią ogromny ślad węglowy