Lamborghini Urus, choć w swojej nazwie ma byka, bardziej powinno kojarzyć się z koniem pociągowym. Najszybszy SUV na świecie wyraźnie przyczynił się bowiem do wzrostu sprzedaży marki z Sant’Agata Bolognese. Właśnie z taśmy zjechał egzemplarz oznaczony numerem 10 000.
Lamborghini Urus zadebiutowało publicznie w grudniu 2017 roku
Do sprzedaży weszło w drugiej połowie 2018 roku. SUV gwałtownie stał się ważnym ogniwem w gamie modelowej włoskiej marki. O ile w 2018 roku sprzedano tylko 1761 Urusów, to w kolejnym pierwszym pełnym roku na rynek trafiły 4962 egzemplarze superSUV-a. Sukces rynkowy auta chyba zaskoczył wszystkich, łącznie z samym producentem, który zmuszony został do rozbudowy fabryki i stworzenia lakierni poświęconej wyłącznie Urusowi.
W sumie w 2019 roku Lamborghini zanotowało sprzedaż 8205 samochodów, z czego aż 61% stanowi Urus
Jeśli utrzyma się ten trend, to wynik zeszłoroczny zostanie pobity w tym roku i to pomimo pandemii koronawirusa. Jak łatwo obliczyć, w 2020 roku Urusa kupiło już blisko 3300 osób.
Lamborghini nie jest jedynym producentem, który zamierza zarabiać na popularności SUV-ów. W ofercie takie pojazdy ma już Bentley, Rolls-Royce, a ostatnio Aston Martin. Do wypuszczenia własnego SUV-a na rynek przygotowuje się też Ferrari.
Dla Lamborghini niezła koniunktura na Urusa jest szansą na rozwój projektów modeli małoseryjnych. I to jest argument dla tych, którzy nie widzą w SUV-ach nic dobrego.
PS: Jubileuszowe Lamborghini Urus o numerze 10 000 trafiło do rosyjskiego klienta, który postawił na czarny lakier Nero Noctis Matt w połączeniu z pakietem z włókna węglowego i dwukolorowym wnętrzem. Za wystrój kokpitu i liczne dodatki odpowiadał oczywiście dział personalizacji Lamborghini Ad Personam.
Zdjęcia: motor1.com