Zaskakująco często w odniesieniu do samochodów typu Citroen C15 czy Fiat Fiorino (ten stary) spotykałem określenie „psia buda”. Taka właśnie psia buda idealnie siadła na podwozie od BMW serii 3 E93.
Ludziom się nudzi i mają za dużo pieniędzy. Takie wrażenie można odnieść po lekturze i oglądaniu grupy facebookowej pt. Unibody Chassis and Body Swaps, czyli przekładki podwozi i nadwozi w autach samonośnych. Co tam się dzieje, to ludzka klawiatura nie opisze. Oczywiście niektóre przekładki są bardzo profesjonalne, jak na przykład niezwykły pojazd „Mongrel” (kundel), czyli połączenie Forda 100E z podwoziem Mazdy MX-5. Film z budowy tego auta można obejrzeć sobie tutaj.
Ale to jest projekt z sensem, pora na coś bez sensu
BMW serii 3 coupe z silnikiem 3.0 d to niezły potwór – można nie lubić diesli, można choćby nie lubić BMW, ale kiedy raz przejechałem się takim autem, to poczułem respekt do tego motoru i do możliwości podwozia takiej beemki. Nie to, żebym od razu o niej marzył, bo nie podoba mi się z wyglądu – i ten właśnie problem naprawił twórca projektu C15330d.
Tak, to jest Citroen C15 na podwoziu BMW. Tak, nie pasuje, bo BMW jest dużo szersze. Trudno ukryć, iż koła wypadły w nieco losowych miejscach, a wystające szaleńczo progi nieco psują proporcje pojazdu. Ale szanuję za wkład pracy.
Jak mówi właściciel, ogromne progi mają po prostu wzmacniać pojazd pod względem sztywności. O dziwo, udało się zmieścić oryginalną tablicę przyrządów z BMW, choć przecież Citroen C15 jest znacznie węższy. Trzeba było tylko pociąć obudowę deski rozdzielczej z BMW o jakieś 10 cm. Wnętrze obejmuje dwa fotele i rozbudowaną klatkę z rur, zwiększającą dodatkowo sztywność pojazdu. Na poniższym zdjęciu dość dobrze widać, iż buda z C15 to tak średnio trafia w podwozie od BMW.
To nie szkodzi, to i tak ma być wóz do driftu
Diesel i do driftu – w sumie czemu nie, skoro można z takiego turbodiesla wydusić setki niutonometrów, dzięki którym lepiej zerwie przyczepność, to powinno dać radę. Oczywiście pod warunkiem, iż nie pognie się od przeciążeń na zakrętach oraz nie przegrzeje się podczas jazdy z małą prędkością na wysokich obrotach. Zwracam uwagę, iż ten silnik od BMW to się trochę ledwo mieści w tym wozie.
Jeszcze więcej ciekawych detali tego projektu można zobaczyć na filmie z prezentacją. Nazwa projektu „RIPOSTE” to gra słów – jest to auto pocztowe, więc powinno mieć napis POSTE, ale iż jest odpowiedzią na niemieckie wozy sportowe, to nazywa się RIPOSTE, rozumiecie.
Na filmie pokazano też krótki onboard, czyli ujęcie ze środka podczas przejażdżki. Dość niesamowite wrażenie robi buda Citroena C15 w połączeniu z własnościami jezdnymi i dźwiękiem BMW. Chociaż chyba przekładka nadwozia popsuła trochę oryginalne wyciszenie, ale jakie to ma znaczenie w aucie sportowym? Ten projekt jest całkowicie bez sensu, ale być może dlatego właśnie należało go zrobić. A przy okazji pokazuje, iż Francuzi, pozbawieni przez lata marki produkującej mocne auta z napędem na tył (może poza Alpine) muszą się ratować takimi kombinacjami, jeżeli chcą podriftować czymś, co nie jest niemieckie lub japońskie.
Czytaj również:
- Rolls-Royce Phantom 2JZ to najwspanialszy swap na świecie. To fakt, nie opinia