Oto nowy Mercedes AMG. Widzisz ten płot w lusterku? Uciekaj

9 miesięcy temu

Nowy Mercedes AMG E 53 wjeżdża na scenę, strasząc wszystkich na lewym pasie rykiem swojego zdecydowanie nie-czterocylindrowego silnika, bardziej agresywnym nadwoziem i… fragmentem płotu wywiezionym z nowego, prestiżowego osiedla deweloperskiego dla młodych i dynamicznych.

Ten płot z jakiegoś powodu trafił na sam front nowego E 53, który teraz wygląda tak:

Szczęśliwie, jeżeli komuś nie do końca odpowiada taka kratownica, to wersja z chromowanymi pionowymi elementami wygląda trochę bardziej jak do tej pory:

Nie zmienia to jednak faktu, iż którykolwiek z tych obrazków zobaczycie we wstecznym lusterku na lewym pasie, lepiej z niego – w bezpieczny i kontrolowany, ale jednocześnie zdecydowany i szybki sposób – zjechać. Bo…

Nowy Mercedes AMG E 53 jest i szybki, i naprawdę potężny

Układ napędowy, składający się od dzisiaj z 3-litrowego, sześciocylindrowego, widlastego silnika benzynowego, wspartego silnikiem elektrycznym, generuje „normalnie” 585 KM, natomiast w trybie Race Start – równe 612 KM. Ta wartość nie jest przy tym ani trochę przypadkowa, bo dokładnie tyle samo oferowało V8 z poprzedniej generacji. Maksymalny moment obrotowy? Przesuwające domy 750 Nm. Wzrost mocy i dynamiki udało się częściowo uzyskać m.in. dzięki nowemu systemowi turbodoładowania, wykorzystującego wyższe ciśnienie doładowania (1,5 zamiast 1,1 bara), nowemu oprogramowaniu i dodatkowym rozwiązaniom odpowiedzialnym za chłodzenie.

Osiągi? Najlepiej wyposażona wersja będzie w stanie rozpędzić się do setki w trybie Race Start w 3,8 s, a maksymalnie rozpędzi się do 280 km/h, przy czym do 140 km/h może poruszać się z wykorzystaniem wyłącznie napędu elektrycznego. Standardowe sprinty do setki zajmą natomiast równe 4 sekundy (sedan) albo 4,1 s (kombi).

Sam silnik elektryczny ma natomiast moc ok. 160 KM i połączony jest z akumulatorem o pojemności netto ok. 21 kWh, co ma pozwolić na przejechanie na prądzie „nawet ponad 100 km” według komunikatu prasowego. Aczkolwiek rzut oka do tabelki wskazuje, iż ta deklaracja dotyczy wyłącznie sedana (kombi ma kilka kilometrów zasięgu mniej) i tych ponad 100 km to tak naprawdę maksymalnie 101 km. Wciąż lepiej niż hybrydowe czterodrzwiowe coupe i tak dalej.

Napęd to nie jedyna zmiana w E 53.

Nadwozie zostało wzmocnione i usztywnione, nadkola – poszerzone, żeby pomieścić większy rozstaw kół, wloty powietrza – powiększone, a zawieszenie – usportowione, wliczając w to bardziej dynamiczne nastawy adaptacyjnych amortyzatorów. Powiększono też tarcze hamulcowe i ustalono minimalny rozmiar felgi na 19″, jednocześnie wprowadzając też zmiany do systemu odpowiedzialnego m.in. za ESP. Skrętna tylna oś oraz zmienna dystrybucja mocy pomiędzy osiami w ramach 4Matic+ – również są na pokładzie.

We wnętrzu mamy oczywiście do czynienia z klasą E, ale z kilkoma dodatkami. Standardowe są m.in. elektrycznie sterowane fotele sportowe AMG i tapicerka z czerwonymi przeszyciami, a także podświetlane wstawki z szarego drewna. Wykończenie wszystkiego, co tylko się da, włóknem węglowym, nie powinno być jednak większym problemem – co zresztą widać na powyższym obrazku.

Lista opcji będzie bez wątpia równie długa, co do tej pory. Znajdą się na niej m.in. bardziej zaawansowane fotele AMG, 21-calowe felgi, Superscreen, a także, chociażby cały pakiet AMG Dynamic Plus, z jeszcze bardziej sportową kierownicą większymi tarczami hamulcowymi (390 mm z przodu), czerwonymi obudowami zacisków i tak dalej.

Ci, którzy natomiast nie liczą się z gotówką, ale liczą się z czasem i chcą jak najszybciej zamówić nowe E 53, będą mogli wybrać odmianę Edition 1, której lista wyposażenia pęka nie tylko od hasła „AMG”, ale także „MANUFAKTUR”. Gratis do każdej takiej sztuki będzie dorzucany choćby specjalny, przygotowany przez AMG pokrowiec na samochód, przeznaczony do użytku… wewnątrz.

Ale jakoś nie widzę powodu, żeby nowe E 53 miało stać i się kurzyć…

Idź do oryginalnego materiału