Nie wierzyłem, iż będzie aż tak oszczędne. To Renault broni się nie tylko spalaniem

9 godzin temu
Dwa lata temu trochę złośliwie stwierdziłem, iż w tym samochodzie specjalnie zostawiono kilka niedoróbek, żeby wkurzyć pasażerów. Ale Renault Austral ma już swoją kolejną odsłonę. I trudno przejść obok tych zmian obojętnie, jeżeli ktoś naprawdę rozważał postawienie tego auta w swoim garażu.


Ponad 200 tysięcy – tyle sztuk Renault Australa sprzedało się od momentu debiutu w 2022 r. jeżeli dołożymy do tego modele Espace i Rafale, dostajemy całkiem ciekawą ofertę z hybrydami. Francuzi mają konkretny plan, by mocniej porozpychać się w tym segmencie.

Austral już wcześniej wyglądał dobrze. Teraz pozostało lepiej


Austral trafił mi się do jazdy w 2023 r. i wtedy zostałem z mieszanymi uczuciami. To miało być nowe otwarcie dla Renault, wizualnie choćby w detalach wszystko się zgadzało. Napisałem wtedy, iż to auto rzeczywiście może się podobać, ale aż prosiło się o poprawki i to w trybie pilnym. Sprawdźmy więc, jak to wygląda dwa lata później.

Przede wszystkim całkowicie przeprojektowano przód i tył nadwozia. Pojawiła się nowa sygnatura świetlna, dzięki której mamy teraz spójny design ze wspomnianymi już Rafale i nowym Espace. Wiem, iż niektórzy powiedzą: to przecież tylko kosmetyka! Ale z drugiej strony... Austral już wcześniej wyglądał dobrze.

Nie prezentuje się tak awangardowo jak Rafale, a już na pewno nie jest tak zwariowane w detalach jak nowe Renault 4 czy 5. Nie o to tu jednak chodziło. jeżeli Austral miał być po prostu nowoczesnym SUV-em, który przyciąga oko sympatyków tego segmentu, Francuzi znowu trafili w dziesiątkę. Emblemat esprit Alpine oznacza, iż mamy do czynienia z najbogatszą wersją wyposażenia.

Dwa lata temu napisałem, iż wnętrze jest największym atutem tego auta. Sprawia wrażenie, iż to coś premium i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Wcześniej marudziłem na pomysł z trzema wajchami po prawej stronie kierownicy – mamy tam przełącznik skrzyni biegów, tradycyjną "rączkę" od wycieraczek i nieśmiertelny w Renault przełącznik do multimediów. Mimo iż da się do tego przyzwyczaić, dzieje się tam za dużo i mogą zdarzać się pomyłki w obsłudze.

Sam drążek do zmiany biegów w tym miejscu mi nie przeszkadza – podobnie rozwiązali to w Volkswagenie, Fordzie czy Hyundaiu. W Renault wyszło to jednak trochę niefortunnie.

Marudziłem też na ruchomy element w tunelu środkowym, który we właściwym ustawieniu odsłania nam dodatkowy schowek. Podtrzymuję, iż jest on trochę zbędny, bo lepiej było zostawić go w jednym położeniu, kiedy mamy odsłonięte cup holdery.

Ale i tak środek pozostaje mocnym atutem Australa. Podobnie jak obsługa kluczowych funkcji na wielkim ekranie, który jest nieco przechylony w stronę kierowcy. Szata graficzna multimediów i wirtualnego kokpitu pokazuje, iż Francuzom zależało chyba na dwóch rzeczach: miało być efektownie, ale bez przesady. I do tego czytelnie.

No i oczywiście dalej w systemie są dostępne zintegrowane funkcje Google. To oznacza, iż choćby mapy i popularną nawigację mamy na wyciągnięcie ręki, bez konieczności podłączania telefonu. To w sumie nie byłby problem – Apple CarPlay działa też bezprzewodowo, chociaż podczas mojego testu kilka razy miałem zgrzyt przy próbie połączenia.

W odświeżonym Renault pojawiły się bardziej ergonomiczne siedzenia, poprawiono też tłumienie hałasu i drgań – gwałtownie udało się to później potwierdzić w czasie jazdy. Austral ma naprawdę mnóstwo miejsca dla pasażerów w dwóch rzędach. W bagażniku znajdziemy z kolei 527 l przestrzeni.

W środku nie brakuje akcentów Alpine. To m.in. tapicerka z tkaniny łączonej z Alcantarą, zdobiona niebieskimi przeszyciami, specjalne motywy wyszywane na

zagłówkach oraz aluminiowy zestaw pedałów. Kierownica pokryta jest skórą nappa i Alcantarą z trójkolorowym przeszyciem, nawiązującym do francuskich kolorów narodowych.

Zasięg w tym aucie sprawia, że... chce się jechać


Jechać, i to długą trasę! Ten samochód to typowy "połykacz" kilometrów nie tylko ze względu na komfort w środku. Testowaliśmy wersję z napędem full hybrid E-Tech o mocy 200 KM, który według producenta oferuje "najlepszy na rynku stosunek osiągów do efektywności energetycznej". Tak, to fragment z broszurki. A jak wyszło naprawdę?

W pewnym sensie Renault Austral jeździ rewelacyjnie. Zatankowane pod korek pokaże wam zasięg przekraczający 800 km, chociaż w teorii da się nim wykręcić choćby ponad 1000 km bez zjeżdżania na stację. Byłem pod wrażeniem, jak bardzo wydajna może być ta hybryda.

To bez wątpienia bardzo oszczędne auto, którym da się wykręcić zużycie na poziomie niecałych 5 litrów. Kiedy wyjechałem na drogę ekspresową i ustawiłem tempomat na 120 km/h, komputer pokazał mi 5,8 l.

Austral do "setki" rozpędza się w niecałe 8,5 sekundy. To wynik lepszy o ponad sekundę niż w wersji mild hybrid o mocy 160 KM. Umówmy się jednak, iż przyspieszenie nie jest tu kluczowe. Bardziej doceniłem, jak Renault potrafi trzymać się w zakrętach. Do tego mamy też świetną zwrotność. Ten SUV potrafi się zawinąć jak małe miejskie autko.

Tylko jedna rzecz w czasie jazdy potrafi być... może nie irytująca, ale lepiej mieć to z tyłu głowy, na przykład w momencie wyprzedzania. W Australu pracuje nowa, wielotrybowa, automatyczna i bezsprzęgłową skrzynia biegów. Kiedy jedziecie np. 70 km/h i nagle chcecie przyspieszyć, dociśnięcie pedału gazu sprawi, iż przez około sekundę nie zadzieje się... nic. Auto łapie delikatną "zawiechę", po czym startuje już z pełną mocą. Taka charakterystyka tego układu.

Renault Austral – czy warto?


Odpowiedzi jest kilka. Dla fanów wydajnych hybryd, francuskiego szyku i zaawansowanych multimediów to prawdziwa perełka. Warto wspomnieć, iż to Renault ma na pokładzie 32 systemy wspomagania prowadzenia najnowszej generacji. W tym sensie jest naprawdę atrakcyjną opcją.

Podobnie dla tych, którzy szukają rodzinnego, oszczędnego auta, które do tego świetnie się prowadzi. Albo po prostu dla zagorzałych fanów Renault, bo to czołówka producenta w rankingu chwytliwej stylistyki.

Na pewno nie jest to auto, które wbija w fotel, więc poszukiwacze wrażeń powinni spojrzeć na inną półkę. Ale trzeba przyznać, iż Austral w naszej wersji napędowej jest dość uczciwie wyceniony. Startujemy z poziomu 162 900 zł za podstawową konfigurację "Evolution", w której już mamy m.in. światła przednie full LED Pure vision, bezprzewodowy Android Auto / Apple CarPlay czy najważniejsze systemy bezpieczeństwa.

Odmiana "Techno" kosztuje 173 900 zł, a jeszcze bardziej "dopakowana" propozycja "Iconic" – 188 900 zł. Najbardziej efektowna wersja "esprit Alpine" to wydatek co najmniej 195 900 zł. W naszej testówce znalazło się jeszcze więcej dodatków, więc jej wartość przekroczyła 200 tys. zł.

Dla porównania, ceny Volkswagena Tiguna zaczynają się od prawie 155 tys. zł, ale to podstawowa propozycja z silnikiem o mocy 131 KM. Z kolei mocniejsza hybryda plug-in (177 KM) w wersji R-Line to już prawie 215 tys. zł.

Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.

Idź do oryginalnego materiału