Nastoletni drifter dostał niespodziewany prezent od policji

2 godzin temu
Zdjęcie: Policja


To już kolejna w ciągu ostatnich dni informacja o zatrzymanym przez policję kierowcy, który próbował driftować w miejscu do tego nieprzeznaczonym. Ta historia jest jednak o tyle interesująca, iż kierujący otrzymał zaskakujący i naprawdę hojny prezent od policji.



Jak informują policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Otwocku, coraz częściej docierają do nich głosy mieszkańców, skarżących się na kierujących próbujących driftować na drogach publicznych. Mogą oni stwarzać zagrożenie w ruchu drogowym, ale także zakłócają spokój mieszkańców, rykiem silników i piskiem puszczanych z dymem opon. Dlatego też funkcjonariusze tym bardziej wyczuleni są na podobne zachowania.
Zatrzymali oni ostatnio kierowcę, który swoim BMW serii 3 compact, próbował swoich sił w "lataniu bokiem". Jak podkreślają policjanci "nie zwracając uwagi na inne samochody oraz pieszych stwarzał realne zagrożenie w ruchu drogowym". Co prawda swoich wątpliwych wyczynów dokonywał na pustym parkingu pod zamkniętym już sklepem, a "inne samochody i piesi" to dwaj jego koledzy, stojący przy aucie i obserwujący sytuację, ale nie zmienia to faktu, iż podobne zachowanie jest zawsze skrajnie nieodpowiedzialne.Reklama


Co więcej, podobnego zachowania dopuścił się dwukrotnie, dzień po dniu, co zostało uwiecznione przez zainstalowane na parkingu kamery. To powinno oznaczać naprawdę sowity mandat dla kierowcy BMW - policja zwykle za driftowanie, choćby na całkowicie pustych placach, wystawia mandaty na 5000 zł, a więc maksymalną kwotę, jaką wypisać może policjant. Jest to kilkukrotnie więcej, niż grozi na przykład za spowodowanie kolizji, nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu, a także dziesięciokrotnie więcej, niż za przejazd na czerwonym świetle.




Tymczasem policjanci z Otwocka wystawili kierującemu BMW dwa mandaty na łączną kwotę 400 zł. Kwota ta pada dwukrotnie w policyjnym komunikacie, więc raczej nie ma mowy o pomyłce i brakującym jeszcze jednym zerze. Co więcej otrzymał też 30 punktów karnych, a więc w obu przypadkach maksymalną liczbę, jaką można dostać. Jest to więc zaskakująco łagodny mandat i dość osobliwy, ponieważ łączy śmiesznie niską kwotę z maksymalną liczbą punktów. A przypomnijmy, iż to taryfikator określa wysokość grzywny i liczbę punktów za każde wykroczenie. Policjanci nie sprecyzowali jednak, jak zakwalifikowali zachowanie kierowcy i za jakie wykroczenie mandat wynosi 200 zł i 15 punktów.
Niski mandat to jednak niejedyny prezent, jaki kierowca BMW dostał od policjantów. Poinformowali oni bowiem w swoim komunikacie, że:


Problem tylko w tym, iż zatrzymany kierowca ma 18 lat. Zaś kierujący, którzy mają uprawnienia krócej niż rok, mają limit punktów karnych zmniejszony do 20. jeżeli go przekroczą, to nie dostają szansy w postaci skierowania na badania psychologiczne oraz egzamin, ale automatycznie tracą uprawnienia. Aby zdobyć je ponownie, raz jeszcze muszą ukończyć cały kurs w szkole nauki jazdy.
Jeśli kierowca BMW został faktycznie skierowany na ponowny egzamin to policjanci zrobili kierującemu prezent. Choć raczej prezent wątpliwy, ponieważ wniosek o sprawdzenie kwalifikacji kierującego powinien zostać odrzucony, a starosta powinien automatycznie odebrać prawo jazdy 18-latkowi.
Idź do oryginalnego materiału