Kup elektrycznego klasyka za 10 tys. złotych i zostań królem ekologii, mistrzem oszczędzania

9 miesięcy temu

W polskim internecie można w tej chwili nabyć nietypowego, elektrycznego i klasycznego kabrioleta. Jest to jednoosobowy pojazd MiniEL (lepiej znany jako CityEL) z 1991 r. To żelazko na trzech kółkach jest bardziej ekologiczne niż Tesla oklejona zieloną folią.

CityEL, pierwotnie sprzedawany pod nazwą MiniEL, to duński pomysł z lat 80. Za projektem jednoosobowego pojazdu elektrycznego stał Steen Volmer Jensen. Jensen słusznie zauważył, iż w większości samochodów jedzie sam kierowca i poruszanie się 5-osobowym, 1,5-tonowym klockiem nie ma sensu. Żeby to zmienić, Duńczyk zaproponował światu miejski pojazd elektryczny dla jednej osoby poruszający się na trzech kołach. CityEL pierwotnie powstawał w Danii, ale firma produkcyjna upadła. Projekt trafił na pewien czas w ręce innego zarządcy, ale ostatecznie w latach 90. całą produkcję przeniesiono do Niemiec, gdzie trójkołowiec powstawał aż do 2018 r.

Fot. Facebook/Marek Maciejczak

CityEL to pojazd przypominający z zewnątrz żelazko na trzech cienkich kółkach

We wnętrzu jest miejsce dla jednej osoby (podobno istniała możliwość dostawki tylnego fotelika dziecięcego), która miała przed sobą okrągłą kierownicę, dwa pedały i zestaw wskaźników – czyli rzeczy dobrze znane z większych, pełnoprawnych samochodów. W zależności od egzemplarza, CityEL mógł być wyposażony w wycieraczkę przedniej szyby, dmuchawę, pełne oświetlenie z kierunkowskazami (tak, tylne lampy pochodzą od Fiata 126p), a choćby podgrzewany fotel.

Fot. Facebook/Marek Maciejczak

Powstały trzy wersje nadwoziowe – hardtop, kabriolet oraz targa

Hardtop to wersja ze szklaną kopułą nad całym wnętrzem. Kabriolet ma jedynie przednią szybę oraz pałąk przeciwkapotażowy, a kabinę można przykryć miękkim dachem. Targa ma przednią oraz tylną szybę, a pomiędzy nimi miękki dach. niezależnie od wersji cała górna część kabiny podnosi się na zawiasie z przodu karoserii – trochę jak w myśliwcu.

Fot. Facebook/Marek Maciejczak

CityEL to trójkołowiec

CityEL ma jedno koło skrętne z przodu oraz napęd na tylną oś (w praktyce podobno jest to jedno koło i podczas przyśpieszania autko się przechyla). Wikipedia podaje, iż moc dostarcza 4,5-kilowatowy silnik elektryczny czerpiący energię z 4,8-kilowatogodzinowego akumulatora, ale to dane późniejszej wersji. Najpierw podobno był o połowę słabszy motor oraz mniej wydajna bateria. Nic dziwnego, iż były zmiany – w końcu pojazd powstawał z przerwami przez ponad 30 lat. Niezależnie od rocznika, napędu i nadwozia, każdy CityEL waży poniżej 300 kg. Niska masa sprawiała, iż pojazd potrafił przejechać całkiem spory dystans choćby do 90 km. Przyśpieszenia od zera do 100 km/h nie zmierzono – prędkość maksymalna to 70 km/h.

Fot. Facebook/Marek Maciejczak

Mmm… fajniutki

Jeżeli powyższy opis skusił was, żeby porzucić swoje wielkie paliwożerne samochody i wsiąść za kierownicę elektrycznego żelazka, to świetnie się składa. Jeden egzemplarz jest w tej chwili na sprzedaż w Polsce. To duński MiniEL, kosztuje 10 900 zł i jak mówi sprzedawca – przyszły właściciel zdecyduje, czy chce go zarejestrować na zielone, czy na żółte tablice.

W końcu ten konkretny trójkołowiec pochodzi z pierwszych lat produkcji (1991 r.), a więc we większości województw może być już zabytkiem. Skuszeni niewysoką ceną muszą przygotować się na dodatkowe koszty – biały egzemplarz nie ma oryginalnego dachu oraz akumulatorów. Te ostatnie kosztują podobno 2 tys. zł.

Fot. Facebook/Marek Maciejczak

Michu z kanału „Miłośnicy czterech kółek – zrób to sam” kupił CityEL-a i opowiadał, iż ceny w Niemczech wahały się od 15 do 30 tys. zł. YouTuber bardzo ekscytował się swoim nabytkiem i w na nagraniu przekonywał, iż CityEL-em można przejechać 100 km taniej niż na rowerze. Po dwóch miesiącach użytkowania „jeżdżącego kajaka” Michał stwierdził, iż nie jest może tak ekologiczny, jak się spodziewał, ale on go nie oszczędza, ponieważ nie lubi być zawalidrogą.

Fot. Facebook/Marek Maciejczak

Czy CityEL wyprzedzał swoją epokę?

Czy w przyszłości wszyscy skończymy w takich pojazdach? Z pewnością na to liczył projektant tego autka już w latach 80., ale od tamtej pory minęło wiele wiosen, a samochody tylko rosną i stają się cięższe (choć niektórzy mają już tego dość). Nie wszystko jednak stracone – rolę tego pojazdu pełnią dziś hulajnogi oraz rowery z napędem elektrycznym.

Idź do oryginalnego materiału