Pandemia koronawirusa odbija się na wszystkich sferach życia, także na przemyśle motoryzacyjnym. Spadła drastycznie sprzedaż aut na całym świecie, a wiele fabryk tymczasowo zostało zamkniętych.
Chyba mało kto z nas zakładał na początku roku taki pesymistyczny scenariusz, choć koronawirus rozprzestrzeniał się już w chińskim Wuhan. Szokiem dla wielu miłośników motoryzacji było odwołanie przez organizatorów prestiżowych targów samochodowych w Genewie.
Dziś wobec skali zagrożenia, jakie powoduje koronawirus nikt się temu nie dziwi, iż kolejne wielkie imprezy w kalendarzu są anulowane lub nie odbędą się w wyznaczonym terminie. Mam na myśli takie wydarzenia, jak m.in. New York Auto Show, wyścigi Formuły 1 (pierwsze 4 wyścigi sezonu), Isle of Mann TT, czy Rajd Argentyny.
Koronawirus wpłynął również na decyzje wielu koncernów motoryzacyjnych, co do czasowego zamknięcia fabryk
Pierwsze takie kroki podjęto we Włoszech, gdzie notuje się w tej chwili największą liczbę zachorowań na COVID-19 na Starym Kontynencie.
Prekursorem był koncern FCA, który zamknął włoskie fabryki w Modenie, Melfi, Pomigliano, Cassino i Grugliasco, a także większość punktów dilerskich. W Polsce wstrzymano produkcję Fiata w Tychach.
Niemal równocześnie taka sama decyzja zapadła w siedzibie Lamborghini i Ferrari. Obydwaj producenci wstrzymali działalność (odpowiednio do 27 i 25 marca), dostosowując się do zaleceń instytucji rządowych.
Volkswagen wstrzymał produkcję fabryki w Bratysławie
Wcześniej tak samo postąpił w Pampelunie i Setubal. Polska nie jest tu wyjątkiem – na okres dwóch tygodni przestaną pracować zakłady produkcyjne w Poznaniu, Wrześni i Swarzędzu.
Grupa PSA, w skład której wchodzą takie marki, jak Peugeot, Citroen, Opel, DS i Vauxhall, ogłosiła zamknięcie fabryk we Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Niemczech, Słowacji i Polsce do końca marca. Oznacza to wstrzymanie sił przerobowych fabryki Opla w Gliwicach.
Dramatyczna sytuacja miała miejsce w hiszpańskiej fabryce Mercedesa w Vitoria-Gasteiz, gdzie doszło do buntu pracowników. Ostatecznie zarząd Daimlera zdecydował o zamknięciu fabryki wstępnie na dwa tygodnie. Stanęły europejskie zakłady takich gigantów, jak BMW, czy Toyota.
Nie pracują też już fabryki Nissana w Barcelonie i Sunderland, ani Forda w Walencji
Volvo zawiesiło produkcję w Ghent, a Seat wstrzymał prace w Martorell.
Światełkiem w tunelu jest częściowy powrót do normalności w Chinach, gdzie wirus wydaje się być w jakimś stopniu opanowany – kilka z tamtejszych fabryk wznowiło funkcjonowanie. Bardzo wolno stabilizuje się sytuacja w Korei Południowej.
Producenci stanęli przed olbrzymim wyzwaniem, jakim jest walka z koronawirusem. Tylko zdecydowane działania pozwolą zniwelować ogromne straty, które już w tej walce poniesiono i uniknąć poważnego światowego kryzysu.
Zdjęcia: motor1.com