Tesla Cybertruck jest ostatnio tym dla motoryzacyjnego internetu, czym pewna aktorka o imieniu Małgorzata dla polskich reklam. Oboje są po prostu wszędzie i zasadniczo to nie wiadomo dlaczego. Zobaczcie, co tym razem nawywijała kanciata Tesla.
Tesla Cybertruck to pojazd, którego jeszcze nigdy nie widziałem na oczy, a mam wrażenie, iż wiem już o nim wszystko. I mam tego dosyć. Oto wpis na dość poważnej stronie Teslarati. To portal o Teslach, o elektryfikacji, a więc zrozumiałe, iż będą bić elektryczną pianę do oporu. Jednak tym razem to ja naprawdę nie rozumiem. Zobaczcie, o czym powstał ich najnowszy materiał na temat Tesli Cybertruck. Nagranie jest poniżej – oglądnijcie je, żebyśmy mogli się wspólnie z tego pośmiać. A potem zrobić coś, co wymawia każdy amerykański terapeuta: it’s time to move on. Czyli, iż nadszedł jest czas pójść dalej.
Całą tę cybermanię napędza sama Tesla
Zrobili filmik, jak Cybertruck z 911 na lawecie jest niby szybsza od identycznego Porsche 911. Podobno wynik tego wyścigu jest wątpliwy, ale pewnie Tesli dokładnie o to chodziło. Najpierw rzucić kość – temat do gadania, a potem jak specjaliści zaczną publicznie podważać jego sens, to Tesla dostanie gratisowy worek kości, bo wszyscy będą o tym jeszcze więcej rozmawiać. A czy kogoś finalnie interesuje, jaka jest prawda? To nie ma znaczenia, ponieważ Tesla na dzień dzisiejszy ma już swoich wyznawców i oni idą za Muskiem na oślep.
Ten trend na publiczne pokazywanie w internecie, co Cybertruck potrafi, a czego nie potrafi, rozprzestrzenił się jak wirus. Było nagranie o tym jak Cybertruck nie może podjechać pod górkę. Było nagranie o tym, iż jak ktoś chciał zablokować Tesli mosty i otrzymał komunikat coming soon. Było o tym, iż zamykający się frunk Cybertrucka obcina komuś marchewkę, która ma symbolizować palec. Ostatnio choćby pojawiły się artykuły na temat tego, iż nadwozie Cybertrucka rdzewieje, choć jest zbudowane ze stali nierdzewnej… Rdzewienie stali nierdzewnej to dobry przykład rzuconej kości, ponieważ choćby taka stal nie jest w 100 proc. odporna na korozję, a więc dyskusja się nakręca. No było wszystko. ale tym razem to już przegięcie.
A więc dobrze widzieliście – samochód stojący czterema kołami na asfalcie wyciąga pickupa mielącego oponami w śniegu. I to ma być wielki sukces Cybetrucka. Gdyby to było to Daewoo Tico i wyciągnęłoby ze śniegu Stara, to byśmy mogli mówić o temacie. Takie nagranie pokazałoby, jak ważna jest przyczepność i iż na dobrej nawierzchni, to choćby mały może pomóc dużemu. Ale tutaj? Ja bardzo przepraszam, o co tutaj chodzi? Może sens tego nagrania tkwi w tym, iż Tesla nie rozładowała się od przejechania kilku metrów na wstecznym na takim zimnie? Nie wiem. Zresztą poczytajcie komentarze pod filmem na YouTube – niektórzy komentujący zarzucają choćby fanom Tesli ustawienie całej akcji ratunkowej, żeby tylko pokazać, iż Tesla w ogóle się do czegoś nadaje.
Kolejny kiepski filmik nie zmienia jednego – Elonowi Muskowi należy się ogromny szacunek, za to, iż najpierw pokazał kosmiczny pojazd, a potem dotrzymał danego słowa i go zbudował bez rozwadniania. Ale jaki Cybertruck jest naprawdę, bardzo trudno jednoznacznie ocenić. Dostępne materiały nie pachną obiektywizmem, a na własne oczy ani ja, ani nikt od nas z redakcji, jej jeszcze nie widział. Chyba, póki co nie pozostaje nic innego, jak poczekać, aż Cybertruck zawita do Polski.