Jedno z najbardziej absurdalnych kombi. BMW M3 CS Touring uzależnia nie tylko kierowcę

2 godzin temu
Każdy może mieć własną definicję szybkiego kombi. BMW M3 CS Touring dla wielu jest autem kompletnie bez sensu. Żeby zrozumieć jego fenomen, najpierw trzeba się na niego zagapić, później wyjechać w trasę, a na koniec popatrzeć na reakcje ludzi.


Znam wielu fanów BMW M3 CS Touring. Podrasowany design sprawia, iż auto wygląda dużo bardziej zadziornie niż "zwykłe" M3 Touring. Ale szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, co mnie spotka podczas kilkudniowego testu.

Jeśli ktoś zapyta, czy to auto wzbudza ciekawość... to mało powiedziane. Pierwsze chwile z BMW były trochę jak przejazd przez czerwony dywan. "Okejki" pokazywane przez młodych chłopaków, spojrzenia z aut obok... działo się. Byłem zdziwiony, bo M3 CS Touring nie ma na przykład wielkiego skrzydła jak Porsche 911 GT3.

Ludzie łapią się na coś innego. Ten samochód jest prawdziwie niszowy i jeżeli ktoś trochę ogarnia motoryzację, od razu skojarzy, co widzi na drodze. Inni zwrócą uwagę na detale, a tych nie brakuje. Wielki grill, karbonowe dodatki, charakterystyczne lampy, które emitują żółte światło... i jeszcze te złote felgi. Grzeczne kombi? Zapomnijcie.

Auto dostępne jest w kolorze British Racing Green, Laguna Seca Blue, Frozen Solid White albo metalizowanym Sapphire Black. Każdy z nich to dodatkowy smaczek.

Wnętrze BMW bardziej przypomina klimat z torowej maszyny niż kombi, którym można wyruszyć z całą rodzinę na wakacje nad morzem. Od razu widać, iż w porównaniu do M3 Touring, w wersji CS nie zdecydowano się na półśrodki. Spójrzcie choćby na te sportowe, karbonowe kubły.

Pierwszy kontakt z tym BMW to może być surowe doświadczenie. Elementy z włókna węglowego, brak podłokietnika. Żeby docenić ten projekt, trzeba przestawić myślenie. I mieć w sobie sporo fantazji.

Środek wyróżnia się w detalach, ale to wciąż znany sznyt BMW, który jest dopracowany i wygląda świetnie. Wirtualny kokpit (12,3 cala) czy centralny wyświetlacz (14,9 cala) nie różnią się od tych, które znajdziecie w innych nowych modelach niemieckiej marki. System działa bez zarzutu, a wszystkie potrzebne dane macie pod ręką. Chociaż rozkładu ikon trzeba się chwilę pouczyć, bo jest ich sporo. Są za to sensownie pogrupowane.

W BMW lubiłem narzekać na zbyt grubą obręcz kierownicy. Tak było np. w M5 czy M4, ale tym razem w ogóle mi nie przeszkadzała.

Największe zaskoczenie z kokpitu – tylna kanapa. Zadziwiająco komfortowa jak na auto, skrojone do bicia rekordów okrążeń. To jednocześnie jeden z niepodważalnych atutów tego sportowego kombi. Do tego... normalny bagażnik. Normalny, czyli 500 litrów praktycznej przestrzeni.

Wydawało mi się, iż w takim samochodzie najlepsza symfonia dźwięków wpada do środka spod maski i z końcówek wydechu. Po co w takim razie znalazło się bardzo przyzwoite nagłośnienie Harman Kardon? Po pierwsze, bo ma być premium. Po drugie, bo w czasie jazdy nie trzeba szukać zatyczek do uszu – może być względnie cicho. I po trzecie, bo to BMW przecież może być naszym "daily". Dobre nagłośnienie to zachcianka wielu klientów.

Ale dajmy już spokój. Na środkowym ekranie częściej niż podbicia basu w głośnikach szukałem ustawień do balansowania napędu między przednią a tylną osią. Ostatecznie najciekawsze jest to, co związane z jazdą. A personalizacja charakteru auta jest naprawdę szeroka.

Zabawa zaczyna się w momencie odpalenia silnika. Trzy litry, sześć cylindrów, 551 KM. Do tego 650 Nm. Ta bestia budzi się gwałtownie i efektownie.

Nie jest tak, iż M3 CS Touring gwarantuje nam jakiś kosmiczny przyrost mocy. Mamy tu dokładnie 21 KM więcej niż w wersji M3 Competition (jeśli weźmiemy pod uwagę zmodernizowaną opcję o mocy 530 KM, bo w przypadku starszej wersji pod maską było 510 KM).

M3 CS Touring wykręca setkę w 3,5 sekundy. W tej rywalizacji opcja Competition jest wolniejsza o 0,1 s. CS to również przesunięta granica prędkości maksymalnej – do 300 km/h. Tak, to wciąż tekst o samochodzie, który czasami ma poudawać rodzinny wóz.

Prawda jest taka, iż auto zachowuje się jak przyklejone do asfaltu. Układ kierowniczy działa w szalenie precyzyjny sposób i daje wrażenie "zespawania" z rękami kierowcy. Tworzy się jeden organizm, w którym człowiek zostaje najsłabszym ogniwem. I musi zapanować nad bestią, która mimo zabiegów odchudzających waży sporo (1925 kg).

Czy to pojazd do tańca i do różańca? Nie ma jednej odpowiedzi. Zabawa trybami jazdy gwałtownie pokazała mi, iż zadziornego temperamentu nie da się do końca oszukać. To nie jest spokojne auto i byłoby dziwne, gdyby ktoś tak o nim powiedział. W systemie znajdziemy na przykład funkcję do analizy "latania bokiem", która dokładnie obliczy, jak długo i pod jakim kątem udało nam się popisywać driftem.

Z drugiej strony BMW nie przeraziło mnie apetytem na paliwo, kiedy naprawdę chciałem pojeździć nim bez szaleństw. Jak rano po bułki do sklepu. Moja średnia z cywilnej jazdy w granicach przepisów zatrzymała się na 10,6 l. Na ekspresówce udało mi się zejść do 9,5 l. W mieście zero zdziwienia – wirtualny kokpit pokazywał 12-14 l. To dane z codziennego użytku. Gdybym wyjechał na tor, liczby przestałyby mieć znaczenie.

Sprawdziłem M3 CS Touring w trasie z Warszawy do Krakowa. Szykowałem się na ból kręgosłupa, ale kubełkowe fotele tylko wyglądają groźnie, bo jeździ się w nich całkiem wygodnie. Gorzej z samym wsiadaniem, które wymaga trochę gimnastyki. Zawieszenie też nie pozwoliło mi odczuć, iż było bardzo hardkorowo. Nie oszukujmy się, to nie poziom komfortu, który rozleniwia, ale do granicy bólu było jeszcze daleko.

Brutalne doznania w tym BMW są na wyciągnięcie ręki. W trybie 4WD Sport poczułem, jaka moc realnie trafia na koła i jak auto potrafi ją wykorzystać w połączeniu z 8-biegową automatyczną skrzynią. Obłędny żywioł. No i jeszcze 2WD do zabawy dla bardziej doświadczonych kierowców. Szczególnie w tej konfiguracji auto nie wybaczy już wszystkich błędów i warto o tym pamiętać.

M3 CS Touring w testowanej przez nas wersji kosztuje prawie 790 tys. zł. Ta kwota wiele nam mówi, iż auto pozostaje w zasięgu nielicznych. Ale kluczowa jest pewna różnica – standardowe M3 Touring da się kupić około 225 tys. zł taniej. jeżeli ktoś na poważnie może myśleć o zakupie i nie przerażają go te kwoty, będzie poważny dylemat. Nie w kwestii mocy, tylko bardziej chęci zapisania się do elitarnej grupy. Wersja CS jest przecież limitowana.

Pewnym szaleństwem jest sam fakt, iż w wersji Touring ten samochód w ogóle powstał. Odzywa się głos rozsądku, iż takie BMW jako sedan zaspokaja największe apetyty. W Bawarii poszli na całość i w sumie to piękny ukłon w stronę największych koneserów marki.

Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.

Idź do oryginalnego materiału