Niedawno w naTemat mogliście przeczytać, jak bardzo wydajna potrafi być elektryczna wersja Audi A6, którą przejechaliśmy ponad 3500 km. Nie ma się jednak co oszukiwać, iż wielu kierowców pewnie czekało na poszerzenie oferty z hybrydami. Producent z Ingolstadt dorzucił do listy dwie nowe A5.
Nam przypadła teoretycznie skromniejsza, o łącznej mocy 299 KM. W praktyce to prawdopodobnie bardzo sensowny wybór, chociaż jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. I wtedy kusi już propozycja o mocy 367 KM...
Niedosyt pomieszany z ciekawskimi spojrzeniami to mini definicja stylistyki Audi A5. Uważam, iż mało który model niemieckiej marki potrafi tak bardzo podzielić w dyskusji o designie. Ja uważam, iż patrząc z zewnątrz ten samochód się broni, szczególnie w wersji Avant. Z kolei w środku... o tym za chwilę.
Audi od pewnego czasu przyjęło linię, dzięki której nowe modele mają bardzo opływowe kształty. Nasze A5 Avant e-hybrid było w kolorze biały Glacier metalik. Zwykłe kombi? Nie do końca, bo to długie na prawie 5 metrów nadwozie nadaje się... do tańca i do różańca.
Diabeł tkwi w szczegółach. W najnowszych modelach Audi obłędnie prezentują się przednie i tyle światła, które za każdym razem, gdy naciśniemy przycisk na kluczyku, odpalają się efektami.
Spróbujcie policzyć wszystkie wzorki na lampach, które potrafią zmieniać się w ułamkach sekund. Z tyłu cały projekt dopełnia listwa świetlna.
O wnętrzu nie mogę rozpisać się zbyt długo, bo powtórzyłbym swój tekst o A6 oraz relację mojego redakcyjnego kolegi. Czy jest sens porównywać nowe A6 i A5? Owszem, bo to praktycznie te same projekty kokpitów. A czy te wzory przypadną wam do gustu, to już oddzielna historia.
Nie napiszę, iż jestem fanem nowych wnętrz aut z czterema obręczami, ale je... akceptuję. Po wielu kilometrach za kierownicą A6 przyzwyczaiłem się do wielkich ekranów, których obsługa nie przysparza bólu głowy. System nie utrudnia obsługi auta. Audi się zmienia, celuje w cyfrowe rozwiązania i co by nie mówić, to się choćby sprawdza.
Gorzej jest z wykończeniem. Muszę to napisać, ale w A5 w kilku miejscach brakowało mi jakościowych materiałów. Przesyt piano black to niestety znak rozpoznawczy. Zapraszam Was na mojego Instagrama, gdzie dokładniej pokazuję Audi z perspektywy kierowcy i pasażerów.
Wnętrze, choćby jeżeli znajdzie grono fanów, pozostaje pewną bolączką. Znam posiadacza A5, który jeździ modelem z 2019 r. i do znudzenia marudzi, iż kokpity Audi to miało fajne, ale... kiedyś.
Tak, w pewnym sensie, kiedyś to było. A teraz można kręcić nosem, jednak nasze nowe A5 i tak wypadło całkiem nieźle, jeżeli chodzi na przykład o przestronność. No i z jasną tapicerką może się podobać już bez owijania w bawełnę.
Ilość miejsca z przodu i z tyłu – wystarczająca. Gorzej z bagażnikiem, bo przecież w hybrydzie trzeba gdzieś zmieścić akumulator (20,7 kWh netto). W testowanej przez nas opcji pojemność wynosi 361 litrów. Trochę za mało, szczególnie gdy leżą tam jeszcze kable do ładowania.
"Hybrydyzacja" to nie tylko mniejszy kufer, ale i pomniejszony zbiornik paliwa (46 l). A jak to wszystko przekłada się na wrażenia z jazdy? Przejdźmy najpierw przez parametry wersji, którą mieliśmy okazję sprawdzić.
Sercem auta jest teraz dwulitrowy, benzynowy silnik o mocy 251 KM. Moc systemowa jednostki spalinowej i elektrycznej to wspomniane już wyżej 299 KM. Do tego 450 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W tym układzie znalazła się też siedmiobiegowa, automatyczna przekładnia S tronic. Napęd mamy oczywiście na obie osie.
I chociaż hybrydowe A5 swoje waży (ponad 2,1 t), to trudno powiedzieć, iż brakuje mu mocy. Do 100 km/h przyspiesza w 5,9 s, co w tym przypadku można uznać za świetny wynik.
Spędziłem w tym aucie kilka dni. Sporo jeździłem po mieście, zaliczyłem odcinki na drogach szybkiego ruchu. Gdybym miał wskazać trzy najbardziej wyczuwalne cechy A5, na listę pewnie trafiłoby wyciszenie wnętrza. Tym Audi da się podróżować komfortowo nie tylko ze względu na ilość miejsca.
Druga rzecz to stabilność w zakrętach i reakcje układu kierowniczego. Nie jest on przesadnie precyzyjny, ale napisałbym, iż zestrojono go... w punkt. Tak samo jak trzeci szczegół, czyli zawieszenie, które zastąpiono opcją sportową z regulacją amortyzatorów. To nie jest typowo "kanapowy" wóz.
Ale najważniejsze są pytania o zasięg. I czy hybrydowe A5 może być oszczędne? Producent zapewnia, iż na prądzie da się przejechać choćby blisko 110 km. Udało mi się wykręcić wynik zbliżony do danych z broszurki. W moim teście wyszłoby jakieś 105 km, jednak dałoby się to poprawić. Mało tego, jest duża szansa, iż przy nieco bardziej oszczędnej jeździe przebiłbym wynik z katalogu.
W efektywnym zarządzaniu mocą pomagają łopatki przy kierownicy, którymi sterujemy rekuperacją. Warto dłużej się nimi pobawić, żeby jak najlepiej wyczuć auto.
Kiedy pojeździłem trochę na rozładowanym akumulatorze, zużycie paliwa też prawie zmieściło się w oficjalnych "widełkach". Maksymalnie wyniosło 7,6 l. A kiedy wyjechałem na krajówkę i jechałem do 90 km/h, spadło do niecałych 6,5 l. Oczywiście hybryda ma sens wtedy, gdy ją ładujemy. Ale jeżeli akurat nie macie gdzie podpiąć się pod kabel, Audi nagle nie stanie się absurdalnie paliwożerne.
I na koniec... ten jeden oczywisty dylemat. Gdybym miał kupić hybrydowe A5, wersja o mocy 299 KM byłaby moim oczywistym wyborem. Jej ceny startują od 271 tys. zł, chociaż wiadomo, iż można wybrać sporo dodatkowego wyposażenia. Mój egzemplarz wyceniono na... 391 540 zł.
Ale jak by nie patrzeć, mocniejsza 367-konna odmiana to koszt co najmniej 320 tys. zł. Już na starcie mamy więc różnicę prawie 50 tys. zł. Ten mocniejszy wariant przyspiesza do setki szybciej o 0,8 s. jeżeli dla kogoś te ułamki są istotne, wtedy rzeczywiście trzeba dopłacić. W przeciwnym razie według mnie nie ma to sensu.
Audi A5 Avant e-hybrid to auto, które się... udało. Z wydajnym napędem, dopracowanym zawieszeniem i układem kierowniczym. Ze stylistyką, która największych fanów niemieckiej marki trochę irytuje. I ta dyskusja pewnie gwałtownie się nie skończy nie tylko w kontekście A5, ale też innych modeli Audi.