Granice z Białorusią znów otwarte, ale to nie koniec problemu

W nocy ze środy na czwartek, o północy, Polska przywróciła ruch na przejściach granicznych z Białorusią, które zostały zamknięte 12 września w związku z manewrami „Zapad-2025”. Rozporządzenie w tej sprawie podpisał Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Marcin Kierwiński.

Kontekst i skutki zamknięcia granic z Białorusią

Decyzja polskiego rządu o zamknięciu przejść granicznych z Białorusią wywołała poważny kryzys w transporcie międzynarodowym. Według Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD), po stronie białoruskiej utknęło choćby 1,5 tys. polskich ciężarówek. Sytuacja wiąże się ze stratami finansowymi i logistycznymi. Kierowcy przez kilka dni tkwili w wielokilometrowych kolejkach, często bez dostępu do odpowiedniej infrastruktury.

Granice zostały już ponownie otwarte, jednak wzmocniona zostanie obsada celników na przejściach granicznych. Liczba funkcjonariuszy ma wzrosnąć o ok. 30%. Premier Donald Tusk zapowiedział, iż w razie potrzeby rząd nie wyklucza ponownego zamknięcia granic.

Organizacje branży transportowej i logistycznej z zadowoleniem przyjęły decyzję o otwarciu granic. Wcześniej wielokrotnie sygnalizowały negatywne skutki blokady. Jednocześnie zaznaczono, iż branża oczekuje stałego dialogu podczas podejmowania takich decyzji, by uniknąć ponownych dramatów logistycznych.

– Ponowne otwarcie granicy z Białorusią to jednak słodko-gorzki sukces. Po zamknięciu granicy naszych klientów przejęli nasi konkurenci z Europy Środkowo-Wschodniej, których rządy dbają, aby pomimo tych trudnych warunków mieli szansę na rozwój swoich firm. – powiedział Andrzej Buczek, lider Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce – Patrząc szerzej: od wielu lat nie funkcjonuje tradycja dialogu i współpracy decydentów w naszym kraju z przedstawicielami branży transportowej. Dlatego tym bardziej liczę, iż w przyszłości, jeżeli nie daj Bóg ponownie dojdzie do zablokowania przejazdu ciężarówek na Wschód, zostaniemy o tym fakcie poinformowani dużo wcześniej niż dwa dni przed godziną zero, tak jak to miało miejsce dwa tygodnie temu.