Cyfryzacja i przyspieszony obieg informacji w branży transportowej ułatwiły zawieranie transakcji, ale jednocześnie otworzyły drzwi dla oszustów. Na rynku pojawiają się tak zwane „firmy widmo”, czyli podmioty istniejące jedynie na papierze, których celem jest wyłudzenie usług przewozowych.
Zjawisko to jest szczególnie dotkliwe dla firm z sektora TSL, które działają na bardzo niskiej marży. Jak podkreśla Jacek Dżumak, ekspert z Pactus.eu, w tej branży choćby jedna nieopłacona faktura może zachwiać płynnością finansową małego przedsiębiorstwa.
Mechanizm działania oszustów jest prosty. Spedycje widmo rejestrują firmę, często pod fikcyjnym adresem lub w „wirtualnym biurze”, a następnie budują wizerunek, tworząc stronę internetową, logo, a choćby fałszywe dokumenty. Czasami, aby uśpić czujność przewoźników, regulują pierwsze drobne faktury na czas, udając wiarygodnego partnera. Dopiero przy większych zleceniach przestają płacić. Kluczowym elementem ich strategii jest presja czasu, używają komunikatów typu „ładunek musi wyjechać dziś” lub „to świetna stawka, ale decyzja tylko do końca dnia”, które osłabiają czujność. W transporcie każda godzina ma znaczenie, dlatego oszuści wykorzystują tę presję, a weryfikacja kontrahenta schodzi na dalszy plan.
Znikające ładunki i konsekwencje dla firm
Odwrotna sytuacja ma miejsce, gdy to przewoźnik okazuje się fikcyjnym podmiotem. Firmy takie są rejestrowane wyłącznie w celu odebrania towaru i zniknięcia. Często posługują się fałszywymi dokumentami lub podszywają się pod istniejące, znane firmy, zmieniając np. jedną literę w adresie e-mail.
– Przypadki, w których zlecający nie zweryfikował dokładnie kontrahenta i w konsekwencji ładunek znika mają często tragiczne skutki – zwłaszcza gdy przewóz dot. przesyłki o dużej wartości – np. elektroniki. Odzyskanie towaru, jest nie tylko bardzo trudne, ale często wręcz niemożliwe, a zaniechania po stronie zlecającego przewóz mogą wykluczyć udział ubezpieczyciela w pokryciu powstałych szkód – tłumaczy ekspert z Pactus.eu.
Dla uczciwych firm brak zapłaty za kurs lub utrata ładunku oznacza nie tylko stratę finansową, ale także zaburzenie płynności finansowej i trudności w regulowaniu własnych zobowiązań. Ofiary często reagują zbyt późno, mając nadzieję, iż opóźnienie jest zwykłym nieporozumieniem. Jacek Dżumak ostrzega, iż każdy dzień zwłoki działa na korzyść oszusta, który w tym czasie wyprowadza środki i zaciera ślady.
Szybka reakcja to podstawa
W przypadku wyłudzenia liczy się szybka reakcja. Jacek Dżumak podkreśla, iż zgłoszenie sprawy do windykacji w pierwszych dniach po terminie płatności znacząco zwiększa szansę na odzyskanie należności. Dodatkowo, ponieważ często jest to przestępstwo, konieczne jest zgłoszenie sprawy do organów ścigania. To działanie nie tylko zwiększa szansę na odzyskanie pieniędzy, ale także pozwala przerwać działalność oszusta i chronić inne firmy.
– Trzeba pamiętać, iż mówimy nie tylko o problemie biznesowym, ale często o czystym przestępstwie. Dlatego obok działań windykacyjnych konieczne jest zgłoszenie sprawy do organów ścigania. To zwiększa szanse na odzyskanie pieniędzy, a jednocześnie pozwala przerwać działalność oszusta i chronić inne firmy – podkreśla Dżumak
Jedyną realną odpowiedzią na problem firm widmo jest większa czujność, konsekwencja w stosowaniu procedur weryfikacyjnych i świadomość, iż każdą podejrzaną sytuację należy niezwłocznie zgłosić. Ekspert podsumowuje, iż w branży transportowej bezpieczeństwo finansowe powinno być priorytetem równie istotnym, jak bezpieczeństwo na drodze, a traktowanie weryfikacji kontrahenta jako rutyny to inwestycja w stabilność firmy