Chińskie auta to nie tylko tanie SUV-y. Oto dwie nowe limuzyny z kraju środka

7 godzin temu
Towary rodem z Chin wszystkim nam kojarzą się przede wszystkim z niską ceną. Testując Nio ET7 pokazałem, iż to nie jest do końca prawda i samochody z tego kraju mają rozwiązania technologiczne, jakich nie wdrożono jeszcze w Europie. A to auto, które konkuruje z BMW 5 czy Mercedesem klasy E, absolutnie nie wyczerpuje ambicji Chińczyków.


W ostatnich tygodniach starego roku dwie firmy zaprezentowały swoje flagowe limuzyny, które mają oferować najwyższy możliwy komfort i najnowocześniejszą technologię. W końcu marki z Chin nie mogą powołać się na tradycję, więc muszą imponować czymś innym.

W Chinach w tym roku tradycyjne marki premium jak BMW Mercedes Benz czy Audi przeżywają poważny kryzys, sprzedaż spada o 10-20 proc. i to pomimo znaczących obniżek cen. Wynika to przede wszystkim z braku nowoczesnych napędów hybrydowych i elektrycznych. A w tym kraju zarejestrowanie auta spalinowego w dużym mieście jest albo bardzo drogie, może kosztować więcej niż samo auto, albo wręcz niemożliwe.

Dlatego producenci premium i tacy jak właśnie Nio czy Avatr notują świetne wyniki sprzedaży. Ich auta są nowoczesne, świetnie wykonane i komfortowe, a na dodatek mają pokładowy software kompatybilny z aplikacjami, których Chińczycy używają na co dzień. Dla przykładu w aucie Xiaomi jadąc do domu, można ustawić termostat lub dzięki komendy głosowej włączyć odkurzacz.

21 grudnia firma Nio pokazała model ET9. W większości przypadków numer 9 właśnie oznacza największy i najdroższy model w gamie. I takie jest właśnie ET9. Ten samochód mierzy 5,3 metra długości i 3,2 rozstawu osi. Aby przy takich wymiarach manewrowanie w wąskich ulicach nie sprawiało problemu, producent zdecydował się na układ czterech skrętnych kół.

A na to dodatek to jedno z pierwszych aut na świecie, w których kierownica nie jest fizycznie połączona z kołami. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie ma potrzeby odrywania od niej rąk, choćby przy maksymalnym skręcie a dodatkowo kierowca nie czuje żadnych wibracji. Producent zapewnia, iż ryzyko usterki tego systemu jest czterokrotnie mniejsze niż tradycyjnego.

Kolejnym rozwiązaniem, które zwiększa komfort jazdy, jest nowoczesne zawieszenie hydrauliczne. 1000 razy na sekundę dostosowuje ono tłumienie do potrzeb, jest w stanie na tyle gwałtownie zmieniać wysokość auta, iż można za jego pomocą strząsnąć np. śnieg zalegający na nadwoziu. Dodatkowo unosi się, aby pasażerom ułatwić wsiadanie, a na sam koniec korzysta z czujników z przodu auta, aby wykryć dziury w nawierzchni i odpowiednio wcześniej unieść koło i ominąć nierówności.

Już mniejszy model ET7 zapewniał świetny komfort jazdy, więc ET9 musi być już naprawdę niesamowicie wygodne. Oczywiście reszta auta robi nie mniejsze wrażenie. Za napęd odpowiadają dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 700 KM, które czerpią z prąd z baterii o pojemności 120 kWh. Według moich estymacji powinno to wystarczyć na 500-600 kilometrów jazdy w rzeczywistych warunkach. Jak tylko będę miał możliwość, to oczywiście to sprawdzę.

Auto wyposażone jest w instalację pracującą na napięciu 925 V, która umożliwia ładowanie z mocą 600 kW. jeżeli znajdziemy odpowiednią ładowarkę, to uzupełnienie prądu w akumulatorze potrwa około 10 minut. Systemy autonomicznej jazdy korzystają z aż trzech Lidarów oraz ponad 30 kamer, radarów i czujników ultradźwiękowych. Aby te wszystkie dane zebrać i przeliczyć Nio zainstalowało na pokładzie aż cztery procesory NVIDIA Orin X. Oczywiście we wnętrzu znajdziemy najlepsze materiały wykończeniowe oraz najwygodniejsze fotele z masażem, wentylacją i każdą możliwą regulacją położenia.

Jest oczywiście także lodówka oraz monitory do rozrywki czy pracy. Auto kosztuje około 360 do 440 tysięcy złotych w zależności, czy baterie kupimy na własność, czy zdecydujemy się na jej wynajem. Oczywiście to są ceny w Chinach i jeżeli samochód trafi do Europy, to będzie około półtora raza droższy.

Drugim luksusowym samochodem zaprezentowanym w Chinach w ostatnim czasie jest Maextro S800. Maextro to najnowsza marka z programu HIMA, czyli modelu współpracy Huawei z producentami samochodów. W tym przypadku gigant technologii porozumiał się z firmą JAC.

Co interesujące ta firma do tej pory znana była głównie z produkcji samochodów dostawczych i tanich aut osobowych. Więc bardzo interesujące jest, jak sobie poradzi z samochodem, który ma być konkurencją dla takich aut jak Maybach i Bentley. S800 to naprawdę potężne auto, ma praktycznie 5,5 metra długości a rozstaw osi to aż 3370 mm.

Wprawdzie producent nie ujawnił wyglądu wnętrza, ale przy takich wymiarach ilość miejsca dla wszystkich jest na pewno więcej niż wystarczająca. Auto oczywiście błyszczy we wszystkich kwestiach, które dotyczą zarówno komfortu jak i technologii. Zawieszenie jest hydrauliczne, a tylna oś może skręcać koła aż o 20°.

Dzięki temu promień zawracania tego auta jest na poziomie samochodów klasy kompaktowej. Co interesujące inaczej rozwiązano kwestię napędu. O ile Nio ET9 jest autem w pełni elektrycznym, który ma możliwość wymiany akumulatora na specjalnej stacji, tak w S800 mamy do wyboru dwie wersje napędowe.

Możemy go kupić w wersji wyłącznie elektrycznej albo jako hybrydę ze spalinowym generatorem prądu. Niezależnie od tego, jaką odmianę wybierzemy, możemy zdecydować się czy chcemy mieć dwa, czy trzy silniki elektryczne napędzające auto. Słabsza odmiana ma 530 KM a mocniejsza aż 825 koni.

Nawet biorąc pod uwagę, iż samochód waży od 2600 do 2800 kilogramów, to taka moc zapewni więcej niż wystarczające osiągi. Auto ma być jeszcze droższe niż Nio ET9 i będzie kosztować około 550 tys. złotych. Na razie nie słychać, aby ten samochód miał się pojawić gdziekolwiek poza Chinami. Tym bardziej iż jednym z jego największych atutów ma być układ autonomiczna jazdy trzeciego poziomu działający zarówno w miastach jak i na drogach lokalnych i szybkiego ruchu.

Te dwie premiery pokazują tak naprawdę jedną istotną rzecz. Chińczycy się nie ograniczają i chcą mieć konkurencyjną ofertę we wszystkich klasach i segmentach samochodów. Od tych najtańszych do tych najdroższych. Nie ma na świecie firmy, która może zignorować konkurencję z Chin. Powinny się na nią przygotować i Volkswagen i Mercedes i Bentley, a choćby Ferrari.

W końcu za Wielkim Murem powstają też supersamochody o piorunujących osiągach. Oczywiście Europa to nie Chiny i ma naszym kontynencie marki premium będą jeszcze długo miału przewagę, niekoniecznie technologiczną, ale psychologiczną. W końcu u nas auto premium musi być nie tylko szybkie i komfortowe, ale przede wszystkim mieć odpowiedni znaczek na masce. Taki, który wzbudza pożądanie.

A przynajmniej tak jest w moim pokoleniu, ludzi urodzonych w XX wieku. Młodsze pokolenia mają już zupełnie inne podejście do tematu, tego jak dokonują decyzji zakupowych. I nasi europejscy producenci muszą dobrze wykorzystać czas i umiejętnie dopasować produkt oczekiwań klientów. Inaczej skończą jak Kodak albo Nokia.

Idź do oryginalnego materiału