Chińczycy wyłączają prąd, ale dodają gazu. Oto ich nowe strategie na Europę

14 godzin temu
Jeszcze rok czy dwa lata temu chińscy producenci chcieli zawojować europejskie rynki autami na prąd. Byli pewni, iż Europa będzie elektryfikować motoryzację tak samo gwałtownie jak oni. A w końcu w Chinach auta z wtyczką to już ponad połowa całego rynku. Jednakże jak pokazał czas, nasz kontynent podchodzi do samochodów na prąd dużo bardziej ostrożnie.


W ostatnim roku sprzedaż aut elektrycznych w Europie przestała rosnąć i wynik za 2024 r. jest praktycznie na poziomie tego uzyskanego rok wcześniej. Powodów takiej sytuacji jest bardzo dużo i to temat na osobny artykuł. Kiedy auta elektryczne BYD, Nio czy innych marek nie osiągnęły zakładanego poziomu sprzedaży, chińskie firmy zaczęły zmieniać taktykę.

Skoro Europejczycy chcą tanich aut spalinowych, to dokładnie takie będziemy im sprzedawać, pomyśleli w Pekinie. Pierwsze efekty tego już widać, a w 2025 roku będzie to jeszcze bardziej zauważalne. Tylko w ostatnim miesiącu mieliśmy parę ciekawych zapowiedzi. Przyjrzyjmy się im dokładnie.

Chery to marka, która już mocno weszła na polski rynek. Oferuje u nas dwa modele benzynowe oraz jeden elektryczny. Omoda 5 i Jaecoo J7 zostały przyjęte bardzo dobrze. Producent idzie mocno za ciosem i nie tylko wprowadza do Polski kolejne modele, ale zaprezentuje tylko swoją główną markę, czyli Chery z linią Tiggo.

Będą to SUV-y z napędem benzynowym lub hybrydowym. Już w ciągu najbliższych paru miesięcy w naszym kraju zadebiutować mają aż cztery modele tej linii. Tiggo 4 to mały miejski SUV o długości około 430 cm, rywalami będą takie modele jak np. Dacia Duster czy Suzuki Vitara. To model, który będzie konkurować także z Omoda 5, ale jego design będzie bardziej stonowany.

Tiggo 7 to trochę większe auto, 455 cm długości, które na celownik bierze tak popularne modele jak np. Kia Sportage czy VW Tiguan. To właśnie to auto ma być motorem sprzedaży tej marki w Polsce. Tiggo 8 to już spore auto, które będzie chciało zabrać klientów np. Nissanowi.

W Chinach to jeden z najpopularniejszych modeli w swoim segmencie. Samochód ma 472 cm długości i co warte podkreślania, jest wykonany w środku z materiałów, które w Europie spotyka się raczej w autach premium. Najważniejszymi konkurentami będą Toyota RAV4 czy Hyundai Santa Fe.

Ostatnim z aut, które mają zadebiutować jest Tiggo 9, czyli jeszcze większy i jeszcze bardziej luksusowy SUV. Ma 480 cm długości i napęd hybrydowy z gniazdem ładowania. Co ciekawe, ten samochód miał być wprowadzony do sprzedaży jako Jaecoo J8, ale widocznie producent zmienił plany.

Według nieoficjalnych informacji auta Tiggo mają być tańsze od Omody o jakieś 10 procent. To znaczy, iż najmniejszy model może kosztować choćby poniżej 100 tys. złotych. Podobno oprócz SUV-ów mają wejść do sprzedaży także dwa sedany, ale ta infromacja nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia.

Firma, wprowadzając kolejną markę do sprzedaży, wcale nie zaniedbuje rozwoju dwóch już obecnych na polskim rynku. W ramach Omody pojawią się dwa modele większe od dotychczasowej Omody 5.

Omoda 7 ma mieć 4,6 m długości oraz napęd hybrydowy, a Omoda 9 będzie już potężnym SUV-em o długości praktycznie 5 metrów. Ma mieć bardzo luksusowe wnętrze i napęd hybrydowy z możliwością ładowania z gniazdka o łącznej mocy 600 koni mechanicznych. Miałem okazję widzieć ten samochód i naprawdę robi wrażenie.

O ile Omoda będzie rozwijała swoją gamę modelową w górę, to Jaecoo pokaże mniejszy model, nazwany po prostu 5. To będzie SUV o pudełkowatym kształcie i długości 4,3 metra. Ostatnią nowością od Chery będzie marka Exlantix, ale ponieważ jej debiut nie jest pewny i raczej nie nastąpi w 2025 roku, nie będziemy się na niej skupiać.

Patrząc na plany marki Chery można powiedzieć, iż w 2005 roku praktycznie co dwa miesiące będziemy mieli jakąś premierę auta tego koncernu. Widać, jak wielką wagę przykłada ta firma do polskiego rynku. W ciągu roku od debiutu planuje mieć w ofercie trzy marki, których paleta modelowa będzie liczyć ponad 10 różnych samochodów.

Chyba żaden nowy producent nie narzucił takiego tempa w naszym kraju. Czy przełoży się to na sprzedaż? Pierwsze dane za ostatnie miesiące pokazują, iż samochody Omoda i Jaecoo cieszą się dużym zainteresowaniem klientów.

Omoda sprzedała w grudniu 309 aut a Jaecoo 195 sztuk. Wynik jest naprawdę dobry, tym bardziej, iż to przecież nowości, które jeszcze nie zbudowały zaufania kupujących, ani rozpoznawalności na rynku. Widać, iż kluczem do serc polskich kierowców są po prostu niskie ceny. A to jest na pewno specjalnością Chery, bowiem ich oferta jest choćby do 20 proc. tańsza od tego, co oferują marki takie jak Toyota czy Volkswagen.

MG jest tą chińską marką, która, póki co w Polsce zdobyła największe uznanie klientów. Na pewno pomogą to, iż wiele osób kojarzy ja bardziej z Wielką Brytanią niż z Chinami. Firma zbudowała już całkiem sporą ofertę w Polsce, ale absolutnie nie zamierza na tym poprzestać i w 2025 roku wprowadzi do naszego kraju parę interesujących nowości.

Co ciekawe, o ile w tym roku firma pokazywała raczej droższe modele, takie powyżej 100 tys. złotych, to teraz chce rozbudować ofertę najtańszych aut. I to takich naprawdę najtańszych na rynku. Po pandemii ceny aut wzrosty bowiem na tyle, iż poniżej 100 tys. złotych ciężko już kupić nowe auto, a jeżeli to są to małe miejskie modele z podstawowym wyposażeniem.

MG zaś chce oferować za około 80 tys. złotych SUV-a o długości 4,2 m, który spokojnie zaspokoi potrzeby czteroosobowej rodziny i będzie przy tym bardzo dobrze wyposażony. Model, o którym mowa to MG ZS Classic. Co interesujące był on już oferowany na polskim rynku w zeszłym roku, ale po wakacjach został zastąpiony nową generacją.

Jest ona oczywiście dużo nowocześniejsza, ale z racji zastosowania napędu hybrydowego także sporo droższa. Dlatego też ZS pierwszej generacji wraca na rynek jako odmiana Classic. Oczywiście w delikatnie odświeżonym wydaniu.

Auto będzie występować tak jak poprzednik w jednej odmianie silnikowej, a mianowicie z wolnossącym 1.5 rozwijającym moc 106 KM. Do wyboru będą za to dwie wersje wyposażenia. Podstawowa za 79 tysięcy złotych, bogatsza za 86 tys. zł. To na pewno jedno z najlepiej wycenianych aut na rynku. Tak naprawdę mogą się z nim równać tylko inne auta z Chin, a mianowicie BAIC Beijing 3.

Drugą nowością MG na 2025 rok będzie MG 3 w odmianie spalinowej. Na razie ten samochód jest dostępny tylko jako klasyczna hybryda bez ładowania z gniazdka. Aby jeszcze obniżyć cenę auta, producent rezygnuje ze wsparcia silnika elektrycznego i zostawia sam benzynowy motor o pojemności 1.5 litra. W tej chwili samochód kosztuje od 96 tysięcy złotych, więc można się spodziewać, iż nowa odmiana silnikowa będzie sporo tańsza. Ale póki co, producent nie podał ostatecznej ceny.

Kolejną marką z Chin, która przestawia się z aut elektrycznych na spalinowe i hybrydowe jest Great Wall Motors. Rozpoczęła ona ekspansję na Europę z marką Ora, czyli samochodami elektrycznymi o ciekawej i nietypowej stylistyce. Osiągnęły one pewien sukces sprzedażowy w Europie, ale wyniki zdecydowanie nie zadowalały producenta.

Dlatego najpierw wprowadził do sprzedaży hybrydowe auta pod marką Wey, a na 2025 r. planuje europejski debiut marki Haval. Auta te są już oferowane poza Chinami i sprzedają się doskonale np. w Australii. Na początku na naszym kontynencie firma będzie oferowała model Jolion Pro.

To hybrydowy SUV, który ma konkurować z takimi autami jak Volkswagen Tiguan czy Toyota RAV4, a jednocześnie ma być od nich tańszy o co najmniej 20 proc. Na razie poznaliśmy tylko cenę w Wielkiej Brytanii, która wynosi 24 tysiące funtów. Ponieważ Haval oferuje dużo więcej modeli, możemy spodziewać się, iż niedługo na nasz kontynent trafią kolejne auta tej marki.

A prawdopodobnie fani jazdy terenowej ucieszą się, jeżeli GWM zacznie oferować samochody Tank. Już po samej nazwie można się domyślić, iż to auta o sporych możliwościach jazdy w terenie. Auta tej marki zbudowane są na ramie, a napędy są wyposażone w blokady mostów i reduktor.

Takich aut na naszym rynku brakuje, a jak już są, to kosztują naprawdę majątek. A Tank dzięki niskiej cenie zdobywa sporą popularnością we wspomnianej Australii. W końcu tam mają dużo bezdroży gdzie auta właśnie takie samochody są potrzebne.

Ostatnim autem, które chcę opisać będzie Leapmotor C10EREV. O samym C10 napisano już wiele, ale póki co producent deklarował, iż w europie pojawi się tylko odmiana w pełni elektryczna. Natomiast ostatnio potwierdzono, iż będzie on oferowany w odmianie hybrydowej. I to nie jest zwykła hybryda, jaką znamy, chociażby z aut marki Toyota. C10 jest bowiem autem elektrycznym z range extenderem. To taki układ, w którym silnik spalinowy nie jest połączony z kołami a pełni tylko rolę generatora prądu gdy jego zapas w baterii będzie się już kończył.

Notabene ten akumulator ma 28 kWh pojemności, co powinno wystarczyć do przejechania koło 150 kilometrów na samym prądzie. Ponieważ wersja spalinowa ma kosztować koło 155 tys. złotych, można spodziewać się, iż odmiana hybrydowa będzie trochę tańsza.

Za tak dużego rodzinnego SUV z takim napędem to naprawdę nie jest wygórowana kwota. Tym bardziej iż auto jest naprawdę dobrze wykonane i bogato wyposażone.

To oczywiście nie wszystko, co firmy z Chin przygotowały dla Europejczyków na 2025 r. Natomiast wiele informacji nie pozostało potwierdzonych, więc nie warto o nich pisać. Jedno jest za to pewne. Menedżerowie w Pekinie stwierdzili, iż skoro na naszym kontynencie elektryfikacja floty idzie wolniej niż przypuszczano, a klienci w Polsce czy w Niemczech chcą kupować spalinowe albo hybrydowe SUV-y średniej wielkości, to dokładnie takie auta trzeba zaoferować na naszym kontynencie.

W końcu klient i tak zawsze ma rację. Dlatego wiadomości o debiutach kolejnych modeli tego typu będzie w najbliższych miesiącach bardzo dużo. Czy marki długo obecne na rynku mogą się bać nowej konkurencji? Myślę, iż częściowo tak. W końcu każdy sprzedany MG czy Omoda to jeden klient dla Nissana, czy Opla mniej.

Ale na pewno popularność aut z Chin, nie tylko w naszym kraju, wynika z faktu, iż przez ostatnich parę lat auta znanych nam marek podrożały o co najmniej 30 proc. Więc można powiedzieć, iż zachodnie firmy same są sobie winne.

A obecność konkurencji z Chin na pewno spowoduje, iż auta nie tylko przestaną drożeć, a może wręcz zaczną tanieć. W Chinach to zjawisko ma już miejsce od ponad roku, więc można mieć nadzieję, iż trafi też do Europy.

Idź do oryginalnego materiału