Nie ukrywam, iż należę do tej mniejszości motocyklistów, którzy lubią zaprzęgi z koszem. Moje dotychczasowe doświadczenia ograniczają się jednak do jazdy maszynami wyprodukowanymi za naszą wschodnią granicą. Są to pojazdy o umiarkowanych osiągach i choćby w najnowszym wydaniu euforia jazdy tymi wehikułami kończy się przy prędkości 120 km/h. Tym bardziej ciekaw byłem wrażeń z jazdy "wynalazkiem" Szajby.