BMW i5 M60 – zwiastun zmian na podium najlepszych “elektryków”

9 miesięcy temu

Taycan od Porsche to najlepszy elektryczny samochód, jakim miałem przyjemność jeździć. Jego doskonałość objawia się nie tylko poprzez fenomenalne osiągi i świetne prowadzenie, ale również przez spójność nowoczesnego napędu zasilanego energią elektryczną z pasją i legendarnym DNA tej marki. Dlaczego o tym piszę w recenzji dotyczącej BMW? Ponieważ obawiam się, iż Porsche wreszcie zyskało godnego siebie rywala…

BMW Serii 5 to reprezentant klasy średniej wyższej. To nie jest ten sam segment co wspomniane Porsche, chociaż pod niektórymi względami oba samochody są bardzo podobne.

i5 M60 to topowa odmiana “piątki” w wydaniu elektrycznym i najmocniejsza w ogóle, do czasu debiutu nowej M5. Do dyspozycji kierowcy jest 601 koni mechanicznych połączonych z napędem xDrive, co skutkuje bardzo dobrymi osiągami. Nie jest to jeszcze liga Porsche Taycan’a w wydaniu Turbo lub tym bardziej Turbo S, ale i tak jest porażająco szybko.

Czas potrzebny na osiągnięcie 100 km/h ze startu zatrzymanego to 3.8 sekundy – ale to wynik “na papierze”. W przypadku elektryków, odwrotnie niż w spalinówkach, rezultaty na drodze czasami bywają lepsze niż deklarowane przez producenta. Subiektywnie tak właśnie jest w przypadku BMW i5 M60.

Sposób przyspieszania przywodzi na myśl turbodoładowane samochody spalinowe. Kiedy wydaje się, iż efekt “wgniatania” w fotel jest maksymalny, BMW łapie drugi oddech i gna przed siebie z jeszcze większym przeciążeniem. Prędkość maksymalna ograniczona jest do 230 km/h. Może to i dobrze, bo mocy wystarczyłoby na znacznie więcej, ale gorzej z energią. Deklarowany zasięg dochodzący do 500 kilometrów nie został przeze mnie osiągnięty, natomiast 360-400 km jest jak najbardziej realne.

“Piątka” większa niż dawne “siódemki”

Nowe BMW Serii 5 stało się naprawdę dużym samochodem. Nadwozie o długości 506 cm sprawia, iż jest ono znacznie większe niż do niedawna BMW Serii 7. Przebija też np. Mercedesa Klasy S generacji W220.

A’propos Mercedesa, staram się nie oceniać stylistyki, czytaj urody, bo to dość indywidualne spojrzenie, ale na plus zaliczam to, iż Seria 5 jest odmienna stylistycznie od “siódemki”. Taki “błąd” popełnił Mercedes, którego Klasa E jest niemal identyczna z Klasą S, przez co trudno jest je odróżnić.

BMW poszło swoją drogą, jest więc grill w kształcie charakterystycznych nerek – choć nie tak kontrowersyjnie wielkich jak w innych modelach. Linia boczna to klasyczna i elegancka limuzyna. Zarzut z mojej strony dotyczyłby tylko tyłu, który jak na tak mocny samochód jest grzeczny, wyoblony i… trochę za plastikowy.

Komfort, przestrzeń i odrobina klasyki

BMW i5 jako samochód elektryczny oczywiście jest wypełniony po brzegi technologią. Zarówno tą użyteczną, jak i bajerami w postaci wewnętrznej kamery do “selfie”, ale wgranymi przepisami drogowymi różnych państw do nawigacji. Dobrze natomiast, iż dotykowe panele i wszechobecne wyświetlacze nie wyeliminowały całkowicie klasycznych przycisków. A tych wbrew pozorom jest sporo!

Kiedyś na to narzekano, twierdząc iż utrudniają obsługę, a dzisiaj już wiemy, iż sprawdzają się dużo lepiej niż tablety. Nauczenie się obsługi BMW i5 wymaga czasu. Rozbudowane menu skrywa wiele ukrytych funkcji. Do tego dochodzi funkcyjność przycisków po ich dłuższych przytrzymaniu. BMW, można powiedzieć, z tego słynie – pamiętacie, iż dłuższe przytrzymanie wciśniętego przycisku otwierania na kluczyku uruchamia funkcję przewietrzenia, a zamykania, domyka wszystkie okna? Podobnie całkowite wyłączenie kontroli trakcji. W nowym i5 dochodzi do tego przycisk “SET” na kierownicy, który po 3 sekundach wyłącza akustyczne ostrzeżenie o przekroczeniu prędkości, a hamulec awaryjna nie tylko zatrzymuje pojazd, ale także uruchamia system SOS.

W kwestii wnętrza nie można zapomnieć o przestrzeni. Ilość miejsca, adekwatnie do wymiarów zewnętrznych jest bardzo duża. Szczególnie na tylnej kanapie można się poczuć komfortowo i luksusowo. To właśnie tam najwyraźniej widać i czuć, iż nowa “piątka” zastępuje współczesną “siódemkę” z krótkim rozstawem osi. Jest dość przepastnie – do tego stopnia, iż BMW może godnie rywalizować z Mercedesem.

Ależ to jeździ!

No i na koniec tych zachwytów, trzeba coś napisać o “radości z jazdy” – jak promuje siebie BMW. Nowa “piątka” jeździ perfekcyjnie jak każdy Bawarczyk. Ale do tego stała się tez bardzo wygodna. Komfortowo połyka wszelkie nierówności, progi zwalniające i cokolwiek trafi pod koła. Natomiast napęd xDrive gwarantuje trakcję, co przy 600-koniach mechanicznych ma ogromne znaczenie. W tej kwestii nic więcej dodawać nie trzeba.

Tabela danych technicznych

NAPĘD
Silnik: typ/pojemność/cylindry/zawory – el.
Moc maksymalna (KM) – 601
Maks. mom. obr. – 795
Skrzynia biegów/napęd – aut./4×4

OSIĄGI
Przyspieszenie 0-100 km/h (sek) – 3.8
Prędkość maksymalna (km/h) – 230

WYMIARY I MASA
Dł./szer./wys. (mm) – 5060/1900/1505
Masa własna/ładowność (kg) – 2380/590

Cena modelu – od 500 000 zł, testowany 629 600 zł

Naszym zdaniem

Nowe BMW Serii 5 zachwyciło mnie bardziej niż nowa “siódemka”. Samochód jest piekielnie dobrą limuzyną pod względem komfortu, jak i rewelacyjnym samochodem sportowym o kształcie sedana. Jako auto elektryczny sygnowane logiem ///M gwarantuje nieprzeciętne osiągi i z łatwością przenosi tę moc na asfalt.

Kwestie zasięgu, jak w każdym samochodzie elektrycznym, są “niepoliczalne”. Przy normalnej eksploatacji i5 jest w stanie przejechać około 350 kilometrów. jeżeli pohamujemy zapędy do testowania osiągów, możliwe, iż “zrobi” choćby 400 km.

Z ceną ponad 600 000 zł ten samochód aspiruje do bardzo wysokiej półki. To nieliczny model na rynku, którego przy zakupie poważnie rozważyłbym wersję elektryczną, ponad spalinową.

Idź do oryginalnego materiału