
Renomowany brytyjski magazyn Auto Express przetestował najbardziej pożądane auto znanego chińskiego producenta elektroniki, który całkiem niedawno zajął się motoryzacją. Xiaomi YU7, bo o nim mowa, w 2027 roku ma się pojawić na europejskim rynku.
Xiaomi YU7 w ciągu pierwszych trzech minut od ogłoszenia cen zebrało 200 000 zamówień. Po 1 godzinie było ich już 289 000. Sukces tego samochodu jest tak duży, iż Chińczycy muszą drastycznie zwiększyć swoje możliwości produkcyjne. Inaczej część klientów może wybrać produkty konkurencji, która obiecuje m.in. spłatę zaliczek.
https://magazynauto.pl/wiadomosci/tak-radza-sobie-giganci-elektroniki-w-swiecie-motoryzacji-xiaomi-przycmilo-sony,aid,5352Najnowsze dziecko giganta elektroniki występuje w trzech odmianach. Standardowa ma 315 KM, napęd tylny, akumulator LFP o pojemności 96,3 kWh i zasięg 830 km (zgodnie z cyklem CLTC). Druga, Pro, wytwarza 489 KM (napęd 4x4) i na pełnym ładowaniu pokona dystans 770 km.
Na szczycie oferty znajduje się wersja Max, dysponująca dwoma silnikami o łącznej mocy 681 KM. Od 0 do 100 km/h przyspiesza ona w 3,2 s i bez konieczności uzupełniania prądu w baterii jest w stanie pokonać dystans 760 km.
https://magazynauto.pl/wiadomosci/xiaomi-su7-ultra-z-rekordem-na-torze-nurburgring-pokonalo-porsche-na-jego-podworku,aid,5293Płynna, szybka i dynamiczna jazda
Brytyjczycy z magazynu Auto Express testowali właśnie ostatnią z nich. „Podczas jazdy YU7 jest zarówno płynne, jak i brutalne dzięki niewiarygodnej mocy swoich silników elektrycznych. Reakcja na gaz jest jednak dobrze skalibrowana, więc samochód pozostaje przewidywalny i stabilny” – czytamy w ich teście.
Co istotne, osiągi idą tutaj w parze z komfortem. Standardowe pneumatyczne zawieszenie i adaptacyjne amortyzatory według Brytyjczyków z łatwością radzą sobie z tym dużym (niemal 5 m długości) i ciężkim autem (2,8 t).
Układ kierowniczy jest precyzyjny i ma dobrze dobraną siłę wspomagania, co w przypadku chińskich samochodów nie jest czymś oczywistym.

Minimalistyczny projekt
Brytyjczycy chwalą również kabinę Xiaomi YU7 za ogromną ilość miejsca oraz minimalistyczny projekt kokpitu i wysokiej jakości materiały wykończeniowe.
Ich uwagę przykuwa przede wszystkim szeroki ekran, rozciągający się pod szybą praktycznie od drzwi do drzwi. „Kierowca może konfigurować ten wyświetlacz na wiele sposobów, a do tego mieszka w nim wirtualny asystent w formie uroczej kapibary” – informują Brytyjczycy.

Podobne rozwiązanie ma dopiero trafić do najnowszych modeli BMW, określanych jako Neue Klasse. Niemcy prawdopodobnie jednak nie sięgną po asystenta w postaci kapibary.
https://magazynauto.pl/wiadomosci/elektryczny-suv-bmw-neue-klasse-bedzie-sie-nazywal-ix3-debiut-we-wrzesniu-2025-roku,aid,5027Zaskakujący poziom dopracowania
Pomimo faktu, iż Xiaomi YU7 mocno przypomina m.in. Ferrari Purosangue Brytyjczycy uważają, iż nadwozie tego samochodu ma dobre proporcje, a sięganie po sprawdzone wzorce nie jest niczym złym. Szczególnie w przypadku marki, która dopiero wkracza do świata motoryzacji.
https://magazynauto.pl/wiadomosci/purosangue-ferrari-czystej-krwi,aid,2442YU7 zaskakuje również ceną, startującą z pułapu 253 500 juanów (ok. 130 000 zł) za podstawowy model i od 329 900 juanów (ok. 170 000 zł) za wariant Max. Oczywiście, nie są to ceny, które mają obowiązywać w Europie, ale należy się spodziewać, iż kiedy to auto trafi na Stary Kontynent, będzie bardzo konkurencyjne pod tym względem.

„Całościowo YU7 – jako auto i to, co oferuje – jest ogromnym dowodem na szybkość rozwoju chińskich producentów. Xiaomi nie tylko buduje kompetentne samochody elektryczne, ale modele światowej klasy w niewiarygodnie niskich cenach” – czytamy na łamach magazynu Auto Express.
„To, co Xiaomi osiągnęło modelem YU7 SUV, jest zdumiewające. To nie tylko dobrze wyglądający, wysokiej jakości i zaawansowany technologicznie elektryk, ale też samochód oferujący światowej klasy zasięg, szybkość ładowania i osiągi, a przy tym wykonany z taką starannością inżynieryjną, jak najlepsze europejskie czy japońskie alternatywy” – informują Brytyjczycy w podsumowaniu swojego testu.