Rozpędzić się do ponad 400 km/h i nie złamać przepisów? Jest to możliwe, ale trzeba udać się do Niemiec z odpowiednio szybkim autem. Tak zrobił pewien czeski milioner, który postanowił sprawdzić na autobahnie potencjał swojego błękitnego Bugatti Chiron.
Bugatti oficjalnie wycofało się z zamiarów bicia kolejnych rekordów prędkości seryjnie produkowanym Chironem. W ostatniej takiej próbie w 2019 roku kierowca testowy marki, Andy Wallace, rozpędził się na torze Ehra-Lessien do 490 km/h. Miał do swojej dyspozycji specjalnie przygotowany egzemplarz. Podobno auto wciąż przyspieszało, ale osiągnięcie progu 500 km/h uniemożliwił krótki odcinek i obawy o to, czy wytrzymają opony.
Ciężko jednak porównywać z tym wyczyn czeskiego kierowcy Chirona
Czym innym jest bowiem jazda na granicy możliwości superauta po niemieckiej autostradzie. Nie ma tam co prawda ograniczeń prędkości, ale trzeba się liczyć z innymi użytkownikami drogi oraz bardzo mocno wierzyć w swoje umiejętności.
Radim Passer na pewno był ich pewien
Czeski inwestor, jak w biznesie, skalkulował ryzyko, sprawdził stan techniczny pojazdu w Molsheim, a następnie wybrał się na niemiecką autostradę w okolice Wittenbergi z jasno wytyczonym celem – sprawdzić prędkość maksymalną Chirona. 6 lat wcześniej zrobił to samo z Veyronem, osiągając 402,5 km/h. Wiedział więc na co się pisze.
Plan był taki, by próbę prędkości przeprowadzić z samego rana
I to był zdecydowanie dobry pomysł. Na autostradzie o 4:50 rano ruch był niewielki, co przełożyło się na idealne warunki, by taką próbę przeprowadzić w miarę bezpiecznie. jeżeli w ogóle można mówić o bezpieczeństwie jazdy na granicy możliwości superauta na publicznej drodze.
Na udostępnionym przez Czecha filmie możemy obejrzeć przygotowania do jazdy oraz samą jazdę. gwałtownie mijane pojedyncze auta na drodze tylko pokazują, jak bardzo szaleńcza to była próba. Ostatecznie kierowcy udało się osiągnąć 414 km/h, czyli o 6 km/h mniej od deklarowanej przez producenta prędkości maksymalnej 1500-konnego Chirona. Prędkość mogła być nieco niższa, ponieważ nie zastosowano urządzenia rejestrującego GPS.
W Niemczech co jakiś czas powraca temat limitu prędkości na wszystkich autostradach
Rekord Passera na publicznej drodze, jakkolwiek by go oceniać, z pewnością nie ujdzie uwadze zwolenników ograniczenia prędkości, których w niemieckim rządzie nie brakuje.