
Czy kurier ma prawo dewastować chodnik albo trawnik, aby jak najszybciej dostarczyć wam paczkę?
Na facebookowej grupce, gdzie użytkownicy wrzucają zdjęcia źle zaparkowanych samochodów (na trawie, chodniku itp. miejscach utrudniających przejście) ktoś wstawił fotkę dostawczaka. Kurier podjechał do automatu paczkowego tak blisko, jak tylko się da. Logiczne – nie chciał nosić ze sobą paczek, wolał mieć je pod ręką, żeby jak najszybciej wyładować i odebrać przesyłki. Problem polegał na tym, iż wymagało to stanięcia na chodniku.
Zwykle na tego typu grupkach użytkownicy są zgodni i krytykują kierowców, którzy parkują nie tam, gdzie trzeba. Ich postój nie jest wcale taki niewinny, jak właściciele aut chcieliby się tłumaczyć, bo może niszczyć trawę czy chodnik. W tym jednak przypadku głosy były podzielone, a spór ognisty.
„Ja bym wolał przejść ten kawałek po śniegu i dać człowiekowi lżej pracować” – napisał jeden z komentujących
Kolejny dodaje, iż praca kuriera jest ciężka – i to całkiem dosłownie – więc gdyby ktoś przez tydzień wykonywał jego obowiązki, natychmiast zmieniłby swój punkt widzenia i zrozumiał parkingowe wybory.
Inni twierdzą z kolei, iż chodnik aż tak wyrozumiały nie będzie. Dla niego auto to auto i każde takie naruszenie przepisów może prowadzić do uszkodzeń. Niestety materiał nie bierze pod uwagę, czy sprawcą zamieszania jest leniwy kierowca, któremu nie chce się szukać wolnego miejsca parkingowego (pękam – myśli wtedy chodnik), czy może zapracowany kurier (nie pękam, wytrzymam – podejmuje decyzję).
Zacząłem się zastanawiać, czy czasami ta większa empatia wobec ewidentnego nadużycia kuriera nie wynika z faktu, iż komentujący być może podświadomie czują, iż przykładają do tego rękę. W końcu kurier musi się uwijać, żeby dostarczyć paczki, na które wszyscy tak czekają. A im szybciej, tym lepiej. I kolejne, i kolejne – same firmy kurierskie przyznają, iż robota aż pali się w rękach, tyle jest zamówień do rozwiezienia. Listopad i grudzień to pod tym względem istne szaleństwo.
„Zostawcie ich, oni to robią dla nas” – myślą więc klienci, starając się bronić tych, którzy ciężko pracują. Zwykły samochodziarz dewastuje chodnik z egoizmu, tutaj sytuacja jest zupełnie inna. Łaskawie akceptują więc fakt, iż może dojść do uszkodzeń, chodnik pęknie, a resztki trawy zamienią się w jeszcze większe błoto.
Oto poświęcenie, na które są gotowi, byle tylko nie było opóźnień w dostawie
Coś jakby poczucie winy? Jakiś głos podpowiada, iż może w tym zakupowym szale jest jednak przesada, szalona konsumpcja wymknęła się spod kontroli. Stąd te wszystkie karteczki życzące miłego dnia kurierowi, pozostawiane w skrytkach, czy choćby drobne upominki. Dziwnym trafem jakoś nie wręczamy prezentów kasjerom i kasjerkom, którzy przed świętami też będą mieć ciężko. Mniej wyrozumiali jesteśmy dla innych zawodów. Dlaczego akurat kurierom okazujemy nieco więcej… łaski? To chyba najlepiej pasujące słowo. Owszem, możemy zasłaniać się powszechną niesprawiedliwością. Piloci byli nagradzani brawami, podczas gdy w autobusach, pociągach i tramwajach panuje cisza, gdy pojazd dojeżdża na ostatni przystanek. Tak już jest i tyle. Być może to jakieś wytłumaczenie. Ale nie wykluczałbym, iż chodzi o coś w rodzaju wyrzutów sumienia – tak, mówią pokornie klienci, przesadzamy. Tylko czy takie drobne gesty wystarczą?
I kiedy tak zastanawiałem się nad możliwą przyczyną przymykania oczu na nielegalne parkowanie, zrozumiałem, iż razem z innymi komentującymi wpadłem w pułapkę. To przecież wszystko bez znaczenia, jakie motywy kierowały kierowcą, a jak chcą go usprawiedliwić inni. Problem leży wyżej i dotyczy tego, iż ktoś postanowił w niewłaściwym miejscu automat paczkowy postawić, a ktoś doszedł do wniosku, iż nie widzi przeszkód. Albo może choćby o tym nie wiedział.
Mieliśmy przecież historię automatów, które postawione zostały przy przystanku, bez zgody i wiedzy władz miasta. Bywa, iż zielone światło jest, ale co z tego, skoro akceptacja wydaje się kompletnie nieprzemyślana. Brak dogodnego dojazdu, nie ma gdzie zaparkować lub rozstawić się z wieloma paczkami, więc kurier niczym czołg przedziera się przez zasieki i zatrzymuje się jak najbliżej się da. I jasne, można się na niego wściekać, ale to niestety problem dużo głębszy, wręcz systemowy, a nie wynikający wyłącznie z egoizmu.
Kiedy Paweł Grabowski pisał o pomyśle nagradzania kurierów napiwkami, zauważał, iż to dobitny przykład gospodarki, w której prywatyzuje się zyski, a koszty uspołecznia.
Napiwki zawsze były patologią i nie powinny funkcjonować w zdrowym systemie. Co jest takiego niezwykłego, iż kurier wykonał swoją pracę i dostarczył mi paczkę? Nie zrobił tego w geście dobrej woli, tylko zapłaciłem za to (…) To tak jakbym dawał napiwki za to, iż kasjer w sklepie zeskanował mi zakupy, fryzjer obciął włosy, kierowca autobusu zawiózł na przystanek, a lekarz mnie przebadał
Teoretycznie teraz mamy zupełnie inną sytuację, jednak w zasadzie chodzi o to samo. Stworzono nieidealny, mówiąc delikatnie, system, w którym automaty rozstawiane są często byle jak i byle gdzie, więc kurierzy nie mogą wykonywać swojej pracy tak, jak powinni. Nie mogą dojechać, nie mogą zaparkować. Cierpią na tym wszyscy, choćby ci, którzy nie zamawiają paczek, bo muszą męczyć się z odgłosami samochodów, trzaskających drzwiczek, zniszczonych chodników i trawników. Tymczasem my będziemy żreć się między sobą w komentarzach, obwiniać jednych, bronić drugich, nie zgadzać się, denerwować.
I tak, bliżej mi do tych, którzy mówią, iż kurierzy nie powinni tak robić. Skoro wściekam się na samochodziarzy, którzy „tylko na momencik, tylko na chwilę” stoją na chodniku albo na trawniku, to dlaczego w przypadku aut wożących przesyłki miałoby być inaczej? Ale rozumiem też chęć ulżenia kurierom. Pewnie firmy nie każą im łamać przepisów, ale pracownicy wiedzą, czego się od nich wymaga. Mają swoje normy do wyrobienia, nie chcą nadgodzin. Łatwo więc wpaść w pułapkę, podczas gdy ci prawdziwie odpowiedzialni za sytuację niczym się nie przejmują.
Lubię wyobrażać sobie dobre zakończenia. To takie małe wyzwanie. Z czarnymi jest prosto, bo są najbardziej prawdopodobne, pewnie i tak się wydarzą. Z optymistycznym podejściem trzeba się namęczyć, wysilić, postarać, żeby uwierzyć choć na chwilę. Rozmarzyłem się więc, iż kolejny paczkowy armagedon sprawi, iż w końcu dostrzeżemy, iż to nie tak powinno wyglądać. Że ten chaos nam nie służy. I czas zrobić z tym wreszcie porządek. Niekoniecznie kłócąc się w komentarzach.














