Wyjątkowe BMW M5 „Dakar Yellow” w idealnym stanie na sprzedaż. Ma 1019 km przebiegu

2 dni temu

To może wielu z was nie mieścić się w głowie, ale najnowsze BMW M5 jest o około 700 kilogramów cięższe od przedstawianej poniżej generacji E39. Możemy więc śmiało nazwać je jednym z ostatnich prawdziwych M5, które może być świetnym lekarstwem na wszystko, co dolega obecnej motoryzacji. Bo problem nadwagi nowego M5 nie jest tylko problemem bawarskiej marki. To problem całej branży.

BMW idzie z duchem czasu, ale czy to dobrze?

fot. Autotrader

Przez ostatnie dwie dekady motoryzacja zmieniła się nie do poznania. Duże zmiany zaszły także w samej firmie BMW. Niemiecka firma skupiała się wokół topowych produktów dywizji M, a dziś jest prawdziwie mainstreamowym producentem. Przez ten czas pojawiły się SUV-y, samochody z napędem na przednią oś, elektryki, crossovery, minivany… Wszystko po to, aby zwiększyć maksymalnie sprzedaż, za co przecież nie możemy winić niemieckiej firmy. I wszystko byłoby porządku, gdyby tylko przez cały czas skupiali się na tym, co wpisane jest w ich DNA – czyli sport.

Razem z wszystkim, co straciliśmy, odeszły też genialne, sześciocylindrowe silniki, czy manualne skrzynie biegów. Dziś jedyną opcją, aby kupić BMW z manualną skrzynią biegów, jest model M3. Ten samochód waży jeszcze w miarę akceptowalne 1800 kilogramów. Ale M5? Otrzymało hybrydowy napęd, który do niczego się nie przyda, a jego ostateczna masa własna to zatrważające 2,5 tony.

fot. Autotrader

Jeszcze kilkanaście lat temu ludzie w dziale M krzywili się na myśl o turbosprężarkach, automatycznych skrzyniach biegów, czy napędzie 4×4. Dziś to już praktycznie codzienność samochodów sportowych z Niemiec. Ale jeżeli i wy, podobnie jak ja, tęsknicie za nieco bardziej analogową i prawdziwą motoryzacją, warto zerknąć na M5 generacji E39.

E39 – najlepsze M5 w historii?

Nie bez powodu model M5 generacji E39 uważam jest za jeden z najlepszych w całej historii niemieckiego producenta. Po raz pierwszy pod maską pojawiła się 8-cylindrowa jednostka S62 o pojemności 4,9 litra. Generowała moc 400 KM przy 6600 obr/min i dysponowała momentem obrotowym w wysokości 500 Nm. Samochód dostępny był wyłącznie z manualną skrzynią biegów i napędem na tylną oś z mechanizmem różnicowym o ograniczonym poślizgu. Sprint od 0 do 100 km/h zajmował 5,3 sekundy, a prędkość maksymalna to 250 km/h.

fot. Autotrader

Jego produkcja zakończyła się jednak już 20 lat temu, więc dziś ciężko o dobrze zachowane egzemplarze na rynku wtórnym. U oficjalnego dealera BMW (niestety w USA) pojawił się jednak prawdziwy biały kruk.

To egzemplarz z 2000 roku, a więc sprzed liftingu, co niestety działa na jego niekorzyść. To właśnie z liftingiem pojawiły się ponadczasowe przednie światła – ale jeżeli będzie wam to przeszkadzać, zawsze można je po prostu wymienić. Do tego ma kultowy lakier Dakar Yellow ze srebrnymi kołami. Według oficjalnych danych niemieckiego producenta to zaledwie 1 z 11 zbudowanych na cały świat i tylko 1 z 9 z kierownicą po lewej stronie w takim kolorze. Istnieje duże ryzyko, iż to jedyne takie BMW, które przetrwało do dziś.

fot. Autotrader

Ostrzegamy, nie będzie tanio

Jak prawdopodobnie możecie się już spodziewać, takie cacuszko nie będzie tanie. Proste i eleganckie kształty tego M5 chyba nigdy się nie zestarzeją. To dość dyskretne auto, którego potencjał ujawniają cztery końcówki wydechu. W środku znajdziemy też fabryczny, komfortowy i sportowy kokpit. A przebieg tego auta to zaledwie 1019 kilometrów – skóra praktycznie nie była używana.

Za BMW M5 w kolorze Dakar Yellow i takim stanie trzeba niestety zapłacić i to niemało. Samochód jest w tej chwili wystawiony za 279 977 dolarów płuc cło, podatek VAT i koszty importu z USA. Nie trudno policzyć, iż choćby milion złotych będzie sumą niewystarczającą na pokrycie wszystkich kosztów związanych z zakupem takiego samochodu.

fot. Autotrader
Idź do oryginalnego materiału