Włosi żegnają V12 – Lamborghini Invencible i Autentica to ostatnie auta z tym silnikiem

1 rok temu
Zdjęcie: Lamborghini Autentica


Włochom bardzo trudno przechodzi to przez gardło, ale to już najwyższy czas, żeby pożegnać wolnossące V12, które od zarania dziejów towarzyszyło flagowym modelom marki z Sant’Agata Bolognese. Przez ostatnią dekadę ten silnik napędzał Aventadora, który lada dzień doczeka się następcy. Lamborghini Invencible i Autentica to ostatnie modele z tym legendarnym motorem. Co o nich wiemy?

Zaprezentowane w połowie 2021 roku Lamborghini Aventador Ultimae to ostatnie auto spod znaku złotego byka z widlastym, wolnossącym V12 – tak przynajmniej wszystkim się wydawało, kiedy Włosi ogłosili, iż produkcja tego Aventadora będzie ograniczona do 350 coupe i 250 roadsterów. Jak się jednak okazuje, z włoskiego zakładu w Sant’Agata Bolognese wyjadą jeszcze dwa modele z legendarnym silnikiem. Jednym będzie Lamborghini Invencible („Niezwyciężone”), a drugim Lamborghini Autentica („Autentyczne”). Auta zostały zaprojektowane w Lamborghini Centro Stile przy współpracy z najwierniejszymi klientami marki – to oni zdecydowali jak te auta będą wyglądać oraz ile ich powstanie.

To ostatnie Lamborghini z wolnossącym V12

Nie jest tajemnicą, iż Lamborghini Invencible i Autentica bazują na leciwym Aventadorze. Dla jednych to kolejny odgrzewany kotlet, ale z takim zapleczem to najsmaczniejszy kotlet na ziemi. Za plecami pasażerów znajdzie się 12-cylindrowy silnik wolnossący o pojemności 6,5-litra, który generuję moc 769 KM i 720 Nm, co w połączeniu z napędem na wszystkie koła pozwoli na osiągnięcie pierwszej „setki” w mniej-więcej 3 sekundy oraz rozpędzić się do ponad 300 km/h.

Invencible i Autentica są jedyne w swoim rodzaju

Widać to już z daleka, bowiem modele choć bazują na znanym wszystkim Aventadorze, prawie w ogóle go nie przypominają. Przód ma coś wspólnego z limitowanym Veneno i Centenario – podobnie ma się sprawa z profilem. Pas tylny to natomiast zupełnie inna bajka, bo czegoś takiego Lamborghini jeszcze nigdy nam nie pokazało. Na zaprezentowanych szkicach widzimy też, iż kokpit ma sporo wspólnego ze starym Aventadorem, ale nie widać w kabinie żadnego ekranu, poza cyfrowymi zegarami. Wygląda zatem na to, iż te samochody zostały stworzone z myślą o dobrej zabawie na torze, gdzie multimedia i tak nie są nikomu potrzebne.

Spotkać je na ulicy, to jak wygrać na loterii

Nie wiemy ile ich powstanie i do kogo trafią, jednak jedno jest pewnie – nie powstanie ich zbyt wiele. Można się zatem domyślać, iż większość życia spędzą w ogrzewanych garażach, a na ulice będą wyjeżdżać bardzo sporadycznie. Nie trudno to zrozumieć, w końcu to ostatnie takie auta z wolnossącym V12. Ich wartość z każdym rokiem będzie coraz większa.

Idź do oryginalnego materiału