W tym Volvo znajdziecie tylko dwa pokrętła. Tak jeździ sukcesor kultowego XC90

5 godzin temu
To piekielnie mocny SUV, który świetnie jeździ. Godny sukcesor kultowego XC90 i w wielu elementach samochód... bezkompromisowy. Elektryczne Volvo EX90 kusi mnie przede wszystkim dwoma elementami. A trzeci wywołuje co najmniej zgrzyt i aż prosi się o jedno oczywiste porównanie.


Każdy test Volvo EX90 powinien być podzielony na dwie części. Pierwsza to wrażenia z jazdy z tym autem na co dzień. Druga pokazywałaby, jak z samochodu można dzisiaj zrobić cyfrowy gadżet, który nie musi być irytujący w obsłudze. Ale na drodze te dwa światy muszą współgrać, więc zebrałem to wszystko razem.

Spróbuję wam pokazać, iż taki poziom cyfryzacji jak w EX90 z jednej strony może być genialny. A z drugiej to jakaś forma przesady i kombinowania, która nie wszystkim będzie pasować. Nagrałem o tym krótkie wideo, które zobaczycie poniżej.



Musiałem zacząć ten tekst od zajawki, jak wygląda wnętrze, bo najbardziej skradło moją uwagę od samego początku. Volvo zawsze potrafiło kusić stylistyką i to wciąż aktualna zasada – także w kwestii całego nadwozia. Dla tych, którzy dobrze znają XC90, wrażenie może być podobne, chociaż w detalach to zupełnie inny projekt.

Nowe Volvo ma ponad 5 metrów długości i prawie 3 metry w rozstawie osi. Szerokość z lusterkami to dokładnie 2113 mm. Wymiary potrafią być przytłaczające, ale jednocześnie ten SUV wygląda zadziwiająco... lekko (to tylko wrażenie, bo masa własna wynosi... 2787 kg.). Chodzi o to, iż zadbano o aerodynamikę, dlatego auto naprawdę wygląda na bardzo smukłe.

Współczynnik oporu powietrza (Cx) wynosi zaledwie 0,29. To rewelacyjny wynik, który udało się osiągnąć wieloma szczegółami. To m.in. gładkie linie i zaokrąglona przednia część nadwozia. Mamy też klamki, które chowają się i wysuwają. Do tego szyby wpasowane w taki sposób, iż tworzą jedną powierzchnię ze słupkami i drzwiami. Wzór felg też nie jest przypadkowy. Wizualnie EX90 wygląda mi na stylową perełkę. Zwróćcie jeszcze uwagę na wzory świateł.

Wracamy do środka, bo tam dzieje się najwięcej. jeżeli Volvo kojarzyło wam się z prostotą, teraz to wszystko wygląda jeszcze bardziej minimalistycznie. Na początku wspomniałem, iż nasuwa się jedno oczywiste porównanie i to słowo w końcu padnie... Tesla. Podejście do multimediów jest tu bardzo podobne. Ale w dokładniejsze porównania nie będziemy się bawić, bo EX90 w moim odczuciu to coś kompletnie innego.

Żeby w ogóle wsiąść do Volvo, korzystałem ze specjalnej karty zamiast kluczyka. Dostałem ją na starcie testu z zapewnieniem, iż wszystko powinno działać bez zarzutu. Wystarczy ją przyłożyć na brzegu klamki... i gotowe. Miałem też tradycyjny klucz, jednak karta okazała się na tyle wygodna, iż w końcu o nim zapomniałem.

W oczy gwałtownie rzuca się jeszcze charakterystyczny element na górze przedniej szyby. To Lidar, który wykorzystuje fale podczerwone do zbierania informacji o otoczeniu samochodu. Może ustalać odległość od obiektów i niektóre warunki związane z ich ruchem lub wyglądem.

Ilość miejsca w środku robi wrażenie. Dodajmy, iż moje EX90 było w 7-osobowej konfiguracji. W pierwszym rzędzie siedzeń czułem się ultrakomfortowo. Wentylowane fotele z funkcją masażu to świetna sprawa na długie podróże.

Na tylnej kanapie choćby pasażerowie powyżej 1,90 m wzrostu nie powinni narzekać ani na miejsce nad głową, ani na kolana. No i jeszcze trzeci rząd, w który moim zdaniem wygodnie poczują się osoby mniej więcej do 1,60 m. Składanie i rozkładanie tych foteli jest banalnie proste, a kiedy nie chcemy ich używać, dostajemy płaską podłogę w bagażniku.

Przestrzeń z tyłu daje ogromne możliwości. jeżeli podróżujemy w siedem osób, w bagażniku mamy 324 l do wykorzystania. jeżeli akurat nie potrzebujemy trzeciego rzędu, dostajemy 697 l. Po złożeniu drugiego rzędu kufer może mieć ponad 2000 l. A przecież jeszcze pod maską mamy dodatkowe 46 l pojemności, choćby na kable do ładowania.

Pierwsze wrażenie zza kierownicy? Skandynawski styl pozostał aktualny, ale do tego "gładkiego" designu trzeba się przyzwyczaić. I nie ma wyjścia, od razu musicie szukać podstawowych opcji na wielkim, 14,5-calowym ekranie, który służy do... wszystkiego.

Ustawienia kierownicy, lusterek – trzeba się przeklikać, bo nie ma żadnych przycisków. Nie powiem, iż to niewygodne, zajmuje kilka sekund. Mam jednak zgrzyt, czy naprawdę wszystko wymaga przeniesienia na wyświetlacz? Tak, schowek po stronie pasażera też otwiera się... dotykiem na ekranie.

W tym Volvo są dosłownie dwa pokrętła. Jedno mamy pod ręką i jest wielofunkcyjnym przyciskiem do multimediów. Drugie znajduje się na rączce od kierunkowskazów i służy do włączenia wycieraczek.

Jedno trzeba przyznać. W EX90 można się poczuć jak w luksusowym butiku. jeżeli Tesla jest trochę jak Apple w świecie motoryzacji, to Volvo w najnowszym wydaniu może być... wstaw tu dowolną luksusową markę, która stała się ikoną mody.

Przyjemne w dotyku tkaniny z recyklingu, drewniane akcenty, specjalnie wykończona tapicerka z mieszanki wełny w tonacji szarości... można tak wymieniać i trudno się do czegoś przyczepić. Z jednym zastrzeżeniem: trzeba być fanem takiego stylu, żeby docenić wnętrze Volvo.

Mamy jeszcze system nagłośnienia Bowers & Wilkins, który zapewnia zaskakująco szeroką gamę ustawień. Każdy audiofil doceni ten zestaw.

Kierowca ma przed oczami bardzo minimalistyczny, spłaszczony 9-calowy ekran z podstawowymi danymi. Można wybrać tryb Surround, jeżeli chcemy, by wyświetlany był widok ruchu drogowego, tryb Map, jeżeli potrzebujemy wskazówek dojazdu lub tryb Calm, żeby w ogóle nie rozpraszać się komunikatami.

Jeśli chodzi o cały system multimedialny, to wciąż opiera się na Androidzie, działają zintegrowane aplikacje i usługi Google. Wystarczy powiedzieć: "hej, Google", żeby uruchomić obsługę głosową. Szata graficzna i układ ikon to przemyślany, minimalistyczny pomysł. Co ważne, podczas mojego testu system nie zaliczył żadnej poważnej wtopy. Jedyne, czego nie da się uniknąć, to odciski palców na ekranie. Po kilku dniach jazdy tak bardzo rzucały się w oczy, iż przetarcie wyświetlacza było koniecznością.

Nasze EX90 to najmocniejsza wersja (dwa silniki elektryczne) o łącznej mocy 517 KM. Do tego zawrotne 910 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Ten SUV rozpędza się do setki w niecałe 5 sekund. To chyba najlepsza recenzja napędu, z którym mamy do czynienia. Przypominam, iż mówimy o wielkim SUV-ie z masą bliżej trzech ton.

W Volvo nie ma typowych trybów jazdy, którymi bardziej precyzyjnie moglibyśmy zarządzać potencjałem auta. Jest za to opcja "Performance", która w ułamku sekundy podkręca osiągi. jeżeli weźmiecie na przejażdżkę jakiegoś nieświadomego pasażera, może być zaskoczony, iż taka forteca potrafi być aż tak zwinna.

Pojemność akumulatora w tym wariancie EX90 wynosi 111 kWh brutto (107 kWh netto). Imponujący wynik, patrząc na rynkowe realia. Nie oczekujcie jednak, iż to Volvo będzie bardzo oszczędne, bo pewnych wartości nie da się przeskoczyć. choćby kiedy temperatura na zewnątrz sprzyja jeździe elektrykami. Poniżej na zdjęciu finał mojego przejazdu ekspresówką (na starcie utknąłem w korkach).

I jeszcze jeden dowód na zużycie energii w mieście. To był bardzo przyziemny test – przez godzinę jeździłem i załatwiałem kilka spraw. Udało mi się wykręcić 19 kWh/100 km. Zwróćcie uwagę, jak system potrafi fajnie pokazać, na co realnie wykorzystuje energię podczas przejazdu.

Tak naprawdę zużycie na poziomie 21-23 kWh w tym SUV-ie jest normą. Trzymając się tych wartości balansujemy gdzieś na granicy 500 km zasięgu. Oczywiście nie wykręcicie tyle, jeżeli wyjedziecie na autostradę, gdzie zużycie podskoczyło u mnie do prawie 27 kWh. Wtedy bliżej do wartości w okolicach 400 km.

Prawda jest taka, iż EX90 zużywa sporo energii i trudno oszukać to stylem jazdy. Na szczęście potężny akumulator sprawia, iż tym autem da się spokojnie wyjechać w trasę. W przeciwnym razie to wszystko nie miałoby sensu.

Na osłodę tych wyników pamiętajcie, iż jazda podmiejska kończy się zwykle na wartościach rzędu 18-19 kWh. A to już daje nam grubo ponad 500 km tego prawdziwego zasięgu. A przecież wielu kierowców kupi to Volvo właśnie po to, by poruszać się nim w takich warunkach.

Są cztery rzeczy, na które zwróciłem uwagę podczas jazdy. Pierwsza to absolutny gamechanger – opcjonalne pneumatyczne zawieszenie działa rewelacyjnie. Nie mogłem uwierzyć, jak samochód potrafił "przepływać" po dziurawych drogach w absolutnej ciszy i jednocześnie tłumił wszystko, co znalazło się pod kołami. Genialnie dopracowany układ.

Poza tym postarano się o dobre wyciszenie wnętrza. Kolejna sprawa to układ kierowniczy i ogólne wrażenie, które kierowca dostaje przy każdym dociśnięciu gazu oraz na zakrętach. W tym Volvo nie dość, iż tak po ludzku poczujecie się bezpiecznie, to w każdej chwili przypomina o sobie potencjał napędu. Wygodne wnętrze trochę rozleniwia, więc korzystanie z pełnej mocy to ostatnie, o czym pomyślicie. Ale wszechstronność mamy tu na wysokim poziomie.

I jeszcze jedno – zwrotność oraz praca systemów bezpieczeństwa. EX90 z pomocą systemu kamer manewruje się banalnie łatwo. Przyczepię się jednak do dwóch gadżetów. Rozpoznawanie stanu i zachowania kierowcy gryzie mi się z ogólną wizją auta. Z jednej strony wszystkie opcje poukrywano w dotykowej obsłudze. Z drugiej niewielkie ruchy głową i oczami w czasie jazdy kończą się wyświetleniem komunikatu, iż wykryto rozproszenie uwagi.

System może interweniować na różne sposoby i ma kilka poziomów tych reakcji. Najczęściej sugerował mi przerwę. Ale jedna rzecz mnie zastanawia i trochę niepokoi. Poniżej fragment notki ze strony producenta.

I super, iż auto może uratować nas w skrajnych momentach. Pytanie tylko, gdzie jest granica związana z tym zatrzymaniem w groźnej sytuacji. No bo nie chciałbym, żeby działo się to przez pomyłkę. W czasie mojego testu nie miałem żadnych złych przygód, które wymagałyby obudzenia wszystkich funkcji.

Mała wtopa Volvo dotyczy też opcji wyłapywania ograniczeń prędkości. U mnie działało to pół na pół, więc skuteczność była raczej słaba.

Volvo EX90 w wersji i konfiguracji, którą testowaliśmy to wydatek ponad 550 tys. zł. Mówimy jednak o najmocniejszej i doposażonej opcji. Bo teoretycznie cennik dla tego modelu startuje od 399 900 zł (5-miejcowe o mocy 279 KM).

Ogólnie mamy trzy poziomy wyposażenia (Core, Plus i Ultra), jednak to nie one są tu najważniejsze w kwestii kosztów. 7-miejscowe EX90 z najmocniejszym napędem możecie mieć za 499 900 zł w wersji Ultra. Ale to samo auto w konfiguracji 6-miejscowej będzie droższe o 10 tys. zł. Warto więc odpowiedzieć sobie na pytanie, ile tak naprawdę miejsc potrzebujemy. Najtańsza propozcja 6-miejscowa (279 KM i opcja wyposażenia Core) kosztuje 419 900 zł.

Jeśli ktoś zapyta mnie o to Volvo, powiem, iż to świetne auto, które pachnie premium. Ale każdy sam musi zderzyć się ze specyficzną obsługą, która dla wielu kierowców może okazać się dyskusyjna. jeżeli ktoś jest prawdziwym gadżeciarzem, zawsze może spojrzeć jeszcze na Teslę Model X.

Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.

Idź do oryginalnego materiału