Gran turismo z krwi i kości. Silnik V12, 830 KM oraz… zaskakująco potulna natura. Ferrari 12Cilindri stanowi piękny hołd dla „V-dwunastki”, która wcześniej czy później na zawsze zejdzie z motoryzacyjnej sceny.
Powszechnie uważa się, iż w świecie motoryzacji nic nie brzmi lepiej od silnika V12. w tej chwili tylko garstka firm wytwarza takie jednostki. I wszystko wskazuje na to, iż nie będzie ich już przybywać, lecz… ubywać. Pierwsze Ferrari V12 pojawiło się w 1947 r. To model 125 S, w którym pracował silnik konstrukcji Gioacchino Colombiego. Miał on pojemność raptem 1,5 l, przez co był najmniejszą „V-dwunastką”, jaka kiedykolwiek powstała.
https://magazynauto.pl/wiadomosci/f80-to-nowy-topowy-model-ferrari-o-mocy-az-1200-km-zamiast-wolnossacego-silnika-6-3-v12-ma-jednostke-3-0-v6-turbo,aid,4614V12, 6,5 l, 830 KM
Pod długą maską 12Cilindri (DodiciCilindri – w jęz. wł.) „siedzi” prawdziwe arcydzieło. Ma 6,5 l pojemności, tytanowe korbowody i układ zaworowy wywodzący się wprost z silników F1. Wytwarza aż 830 KM. Już samo uruchomienie go budzi ogromne emocje. Głośny grzmot poprzedza długa praca rozrusznika. Pierwsze metry to spokojne poznawanie 12Cilindri, przed którym odczuwa się duży respekt. W końcu w jego nadwoziu zamknięto całe 87-letnie doświadczenie tej włoskiej marki.
Pod potężną maską skrywa się jeden z najwspanialszych silników świata. Z tyłu znalazł się bagażnik (270 l).
fot. Ferrari
12Cilindri od razu zaskakuje jednym – pierwszorzędną sztywnością całej konstrukcji, w której wykorzystano całkowicie aluminiową strukturę. Zaskakuje również tym, z jaką łatwością zmienia kierunek, pomimo faktu, iż nad jego przednią osią spoczywa potężne V12. Robi to wręcz od niechcenia i z nieprzyzwoitą lekkością.
| benzynowy |
| 6496 cm3 |
| V12/48 |
| 830 KM/9250 |
| 678 Nm/7250 |
| tylny |
| aut./8-biegowa |
| 473/217/129 cm |
| 270 cm |
| 1560 kg |
| 275/35; 315/35 R21 |
| 340 km/h |
| 2,9/<7,9 s |
| 15,7 l/100 km |
Komfort również jest lepszy, niż wskazują na to moc 12Cilindri i jego wygląd. W dużej mierze to zasługa aktywnych amortyzatorów. Owszem, na każdym kroku czuć, iż Ferrari jest po prostu sztywne, jednak potrafi ono wyjątkowo gwałtownie przyjąć i zneutralizować nierówności. A tryb „wyboistej drogi” sprawia, iż nadaje się na naprawdę zniszczone nawierzchnie.
I nie ma w tym krzty przesady. W końcu Ferrari są dopracowywane na nierównych asfaltach wokół Maranello. Właśnie z tego powodu przykręcanie śruby na podobnej drodze znoszą tak dobrze.
Ferrari 12Cilindri ma aż 473 cm długości, a przy tym jest szerokie (217 cm) i niskie (129 cm). Na „sucho” waży 1560 kg.
fot. Ferrari
Jak auto centralnosilnikowe
12Cilindri ze swoim silnikiem wepchniętym głęboko do kabiny ma rozkład mas 48% na przód i 52% na tył. Ma też bardzo szerokie, półwyczynowe opony z przodu (275/35 R21) i mnóstwo chęci do dynamicznej jazdy. Po prawdzie szybkością reakcji, zwinnością i łatwością zmiany kierunku to auto rozpycha się pomiędzy modelami z centralnym silnikiem.
W swojej lidze gra za to możliwościami „V-dwunastki”. Osiągi? 0-100 km/h w 2,9 s, co dziś choć wciąż imponuje, to nie robi już takiego wrażenia jak lata temu. Ale 200 km/h ze startu w poniżej 7,9 s to poziom hipersamochodów, czemu towarzyszą piękne melodie.
Przy tym moc jest rozwijana w piorunującym tempie. Szczególnie po przekroczeniu 6000-7000 obr./min. Kres możliwości jednostka Ferrari osiąga przy niespotykanych 9500 obr./min. Do tego dochodzi 8-biegowa przekładnia dwusprzęgłowa o wybitnym trybie ręcznym. W automatycznym również jest niezwykle reaktywna, choć przy redukcji nie wprowadza silnika na tak wysokie obroty, jak ma to w zwyczaju skrzynia Porsche 911 GT3.
Retrofuturystyczny wygląd 12Cilindri z pewnością polaryzuje. Boczne sekcje lakierowanego na czarno pasa z tyłu to aktywne klapy.
fot. Ferrari
Mistrz krętej drogi
Tam, gdzie droga skręca, 12Cilindri czuje się jak ryba w wodzie. Długie łuki czy jazdę z zakrętu w zakręt znosi z dziecinną łatwością. Ma fenomenalne balans nadwozia i przyczepność. A przy tym choćby przy jeździe na 90% swoich możliwości zachowuje niebywały spokój. Ba, praktycznie nic sobie nie robi z odjęcia gazu w skręcie, jednak wyłączenie znakomicie skalibrowanego ESP i próba jazdy uślizgami tylnej osi to już zabawa dla doświadczonych kierowców.
https://magazynauto.pl/testy/ferrari-f40-porsche-959-i-ruf-ctr-sportowe-supersamochody-z-lat-80,aid,4866W tym całym świecie mocy, osiągów, jakości i prezencji przeszkadzają dwie rzeczy. To system multimedialny, w którym Android Auto co rusz się buntuje (i to dosłownie), oraz kierownica z dotykowymi polami. Niestety, sposobem swojego działania doprowadza ona do szewskiej pasji. Ale... nikt nie jest doskonały.
Piękne wykończenie i pierwszorzędne materiały. Choć jakość jest bardzo wysoka, odrobinę brakuje tu do solidności Bentleya. Dotykowe pola na kierownicy irytują, ale Ferrari oferuje możliwość wymiany na taką z fizycznymi przyciskami.
fot. Ferrari
Przed oczami kierowcy znajduje się ekran zegarów z potężnym obrotomierzem pośrodku. Do jego obsługi służą… dotykowe pola na kierownicy.
fot. Ferrari
Na ekranie pasażera można obserwować aktualne prędkość czy obroty i uruchomić np. wentylację fotela.
fot. Ferrari
Pierwszorzędne kubełkowe fotele – wszechstronnie elektrycznie ustawiane – nadają się zarówno do harców po zakrętach, jak i w dalekie podróże.
fot. Ferrari

3 godzin temu














