Top 9 elementów wyposażenia, które kiedyś miały biedne wersje aut, a dziś byś za nie dopłacił

1 rok temu

Technologia się rozwija, czasy się zmieniają, a wraz z nimi samochody. Pewne elementy wyposażenia kiedyś były w każdym tanim samochodzie, a dziś niektórzy chętnie zapłaciliby ekstra – byle tylko móc je znowu dostać. Oto nasze top 9 elementów wyposażenia, za którymi tęsknimy.

Taki sztandarowy przykład to popielniczka. Kiedyś była wyposażeniem standardowym. choćby moje Cinquecento 700 Young, które nie miało nic (choćby automatycznego ssania), było wyposażone w popielniczkę. Dziś trzeba za nią dopłacać praktycznie w każdym samochodzie. Gdzieniegdzie wręcz nie da się jej zamówić. Zastanówmy się, za co jeszcze bylibyśmy gotowi zapłacić, byle tylko znowu to zobaczyć. W niektórych punktach odnoszę się do dopiero raczkujących trendów.

  1. Analogowe zegary – większość nowych modeli ich nie ma. Nie mówię o tanich dostawczakach, ale weźmy takie BMW – w całej gamie praktycznie nie ma już modelu z fizycznymi zegarami. Jestem przekonany, iż każdy, kto miał kiedyś BMW E38, E39 lub E60 pamięta te wspaniałe, pływające jak w maśle i świecące na pomarańczowo zegary. Ja chciałbym mieć coś takiego w swoim nowym BMW, a wy?
  2. Fizyczne przyciski oraz pokrętła – to kolejna rzecz, która zanika pod naporem ekranozy. Sterowanie klimatyzacją kiedyś odbywało się dzięki przycisków i pokręteł – dziś robimy to przez ekrany. Prawdę mówiąc, z klimatyzacją, to nie pozostało takie złe. Ale pokrętło od głośności to jest coś, co nigdy nie powinno być zastąpione przez jakieś panele dotykowe. Gałkę można obsługiwać intuicyjnie, bez odrywania wzroku od drogi i ja byłbym gotów dopłacić, żeby tylko mieć ją w swoim nowym pojeździe zamiast np. panelu dotykowego obok ekranu.
  3. Zderzaki i listwy, które nie są polakierowane – kiedyś były domeną najtańszych bazowych wersji. Dziś, żeby dostać czarny zderzak, o który nie trzeba się przesadnie martwić na ciasnych parkingach, to należy kupić wersję „uterenowioną”, czyli de facto dopłacić.

    :-(=

  4. Klasyczny hamulec ręczny z linką działający na koła tylnej osi – to propozycja nie dla wszystkich kierowców. Wiele osób dobrze znosi fakt, iż nie musi już w ogóle myśleć o hamulcu ręcznym, bo jest elektryczny, ale nie wszyscy. Ja wychowałem się na gratach i moje samochody zawsze miały ręczny pozwalający na dodatkową kontrolę nad pojazdem. Był zaciągany siłą mięśni i działał na tylne koła – dziś dopłaciłbym, żeby znów taki mieć.
  5. Reflektory halogenowe – tutaj sprawa nie jest prosta, bo nowoczesne LED-y, oraz aktywne reflektory matrycowe są dużo skuteczniejsze w oświetlaniu drogi od halogenów. I wszystko fajnie, dopóki auto jest nowe oraz ubezpieczone. Problem pojawia się, gdy nowoczesny reflektor ulega uszkodzeniu w kolizji lub się psuje i nie ma komu pokryć kosztów naprawy/wymiany. Po sprawdzeniu cen, wiele osób gwałtownie zaczyna z nostalgią wspominać swoje dawniejsze auta, w których jeden reflektor kosztował kilka stów, a nie tysięcy, a żarówkę można było wymienić samemu za kilkanaście złotych.

    Halogeny!

  6. Manualne skrzynie biegów – nie wszyscy chcą o nich pamiętać, ale jest wielu kierowców przekonanych, iż nie ma nic lepszego. Ręczna skrzynia biegów pozwala na pełną kontrolę nad maszyną. Weźmy takich klientów Porsche 911 – ręczna przekładnia występuje w tym modelu jako opcja bezkosztowa. Nie oznacza to, iż możliwość wyboru bez dopłaty nie ma wpływu na finanse – na rynku wtórnym egzemplarze 911 z manualnymi skrzyniami biegów są z reguły dużo więcej warte od tych z PDK.
  7. Felgi we (względnie) małych rozmiarach – powiedzmy sobie szczerze, przerośnięte felgi z „namalowanymi” cieniutkimi oponami są wybierane głównie ze względu na walory estetyczne. Tak skonfigurowane koła są gorsze dla komfortu od mniejszych felg z grubymi oponami oraz łatwiej je zarysować. Poza tym duże felgi są drogie i zakłada się na nie drogie opony. Wszystko fajnie, dopóki taka felga się nie porysuje, a opona nie utraci szczelności. Wtedy chciałoby się wrócić do „zwykłych rozmiarów”, bo nie dość, iż tańsze, to łatwiejsze w użytkowaniu i bardziej komfortowe – szczególnie na dziurawych drogach.

    Cadillac escalade stalowe felgi front

  8. Lusterka boczne – trend za zamienianie lusterek bocznych kamerami dopiero raczkuje, ale obawiam się, iż będziemy na nie skazani. jeżeli tak się stanie, to wiele osób zacznie z nostalgią wspominać czasy, kiedy lusterka boczne były szklane. Wiedzą o tym doskonale kierowcy ciężarowych R̶o̶b̶u̶r̶ó̶w̶ Mercedesów Actros. Wiele nowych egzemplarzy ma cyfrowe lusterka, a ich kierowcy używają ich, bo mają wyboru. Spytajcie ich, co o nich myślą.
  9. Kluczyk do samochodu – adekwatnie to nie mam na myśli kluczyka z metalowym grotem, a pilota. Producenci powoli zaczynają przenosić się do aplikacji w telefonach i obawiam się, iż to prowadzi do jednego: do samochodów przestaną być wydawane kluczyki. Dlaczego mielibyśmy za nimi zatęsknić? Dowiecie się, jak będziecie chcieli gwałtownie pożyczyć komuś auto, albo gdy rozładuje się telefon.

Czy wyliczając te top 9 elementów wyposażenia sugeruję, iż technologicznie powinniśmy się cofnąć w czasie?

Oczywiście, iż nie. Są genialne wynalazki jak np. poduszki powietrzne, ekran centralny (dziś łączony z telefonem), nawigacja i cała masa innych. Niektóre nowości po prostu idą w złym kierunku lub czasem zwyczajnie nic nie wnoszą. Niestety tego nie da się uniknąć. O ile tylko producenci będą sami testować swoje pomysły, a nie przeniosą tego na klientów, to ja chętnie zobaczę, co przyniesie przyszłość. Tyle tylko, iż wolałbym wjechać w nią na grubych oponach i z kluczykiem w kieszeni. I przy dźwięku V8, ale to akurat elementarne.

Czytaj również:

Po co komu napęd 4×4, skoro nie ma już zim? Nissan e-4ORCEuje pogląd, iż jest potrzebny. Popieram

Idź do oryginalnego materiału