Choć modyfikacje i tuning auta dziś nie stanowią tematu na topie, jak to było w czasach premiery pierwszej części „Szybkich i wściekłych”, wiele osób przez cały czas jest zainteresowanych tym, jak można swój samochód poprawić.
Kierowcy dzielą się na dwie grupy. Pierwsza grupa uważa, iż jeżeli chce się mieć pojazd dopasowany do oczekiwań, mocny, ładny i o dobrych własnościach jezdnych, to po prostu trzeba zapłacić odpowiednią, zwykle sporą sumę – czy to za auto nowe, czy używane.
Druga grupa jest zdania, iż choćby najlepszy samochód nigdy nie będzie tak dopasowany do wymagań kierowcy, jak ten, który właściciel sobie zmodyfikuje – czy to samodzielnie, czy z pomocą jakiegoś warsztatu. Jest w tym sporo racji, dlatego dziś przyjrzymy się, co można sobie w samochodzie pozmieniać, by nie tylko dawał dużo satysfakcji, ale też by nie było ryzyka tzw. przypału podczas badania technicznego na SKP czy np. podczas kontroli drogowej.
Co można zrobić?
Tuning i wszelkie inne modyfikacje mogą oczywiście dotyczyć niemal każdego elementu samochodu. Z tego względu dalszą część tekstu podzielę na bloki, dla większej czytelności.
Tuning auta – karoseria. Od tego często się zaczyna, czasem też na tym kończy
Tutaj możliwości jest całe mnóstwo, tym bardziej iż wiele osób korzysta nie z dostępnych na rynku nowych zderzaków, nakładek na progi itd., ale też dopasowuje elementy z innych modeli aut, co nierzadko potrafi wyglądać bardzo dobrze.
O czym trzeba pamiętać? Przede wszystkim o braku ostrych krawędzi, które mogłyby być potencjalnie niebezpieczne np. dla pieszych w razie potrącenia. Najprościej celować w elementy aftermarketowe z homologacją lub z tego samego modelu auta, ale w innej wersji wyposażeniowej. jeżeli będziemy kombinować z dorabianiem od podstaw albo dopasowywaniem części z innych aut, to można oczekiwać, iż jeżeli będzie miało miejsce jakieś zdarzenie drogowe zawinione przez użytkownika pojazdu po tuningu, to ubezpieczyciel czy rzeczoznawca mogą nad wyraz dokładnie sprawdzać pojazd i dochodzić do dziwnych wniosków. Zwykle nie jest to nic z czego by się nie dało wybrnąć, ale warto o tym pamiętać.
Szczególnej uwagi przy doborze mogą wymagać takie elementy jak spoilery – zwłaszcza te pod postacią charakterystycznych „skrzydeł” przypominających elementy z aut wyścigowych. Także i tu chodzi przede wszystkim o ewentualne odstające ostre krawędzie.
Przyciemnianie szyb
Bardzo popularna modyfikacja, szczególnie jeżeli samochód nie miał szyb przyciemnionych już fabrycznie. Podobać może się wygląd, dochodzą tu też względy praktyczne: przyciemnienie szyb ogranicza nagrzewanie się wnętrza, co może być istotne w lecie.
Szyby tylne (w tym i tylne boczne, np. z drzwi) można przyciemnić adekwatnie w dowolnym stopniu. Schody zaczynają się przy szybie czołowej i przednich szybach bocznych – przepuszczalność światła musi wynosić co najmniej 70 proc. Ale uwaga: wcale nie musi to oznaczać – i zwykle nie oznacza – iż możemy sobie przyciemnić szybę o 30 proc. Rzecz w tym, iż często już fabrycznie szyby są lekko przyciemnione, choćby jeżeli na pierwszy rzut oka tego nie widać.
Przyciemnianie można zrealizować dwiema metodami: droższą piecową lub przy pomocy folii. Te ostatnie muszą mieć atest Instytutu Szkła i Ceramiki. Zakazane jest stosowane folii z efektem lustrzanym, ze względu na oślepianie innych uczestników ruchu.
Tuning auta – modyfikacje oświetlenia
Tutaj sprawa jest prosta: albo elementy oświetlenia zewnętrznego są homologowane albo nie, przy czym trzeba tu brać pod uwagę, iż mówimy o homologacji jako całości: lampa/reflektor ORAZ źródło światła. jeżeli np. reflektor wyjechał z fabryki jako element przeznaczony do montażu żarówki halogenowej, to nie można w nim zamontować żarnika ksenonowego ani diody. jeżeli już ktoś koniecznie chce mieć lepiej świecące światła, to zostaje albo zakup lepszych żarówek, albo wymiana kompletnego oświetlenia na skuteczniejsze. Ta druga opcja może być jednak dość problematyczna: przykładowo samochody z 35-watowym oświetleniem ksenonowym muszą być wyposażone w układ samopoziomowania reflektorów, a także w układ oczyszczania lamp (tj. spryskiwacze lub wycieraczki świateł). Wszystkie te graty trzeba by było przełożyć do auta, które chcemy wyposażyć w takie ksenony. W przypadku ksenonów 25W i diod może być prościej, ale nie jest powiedziane, iż nie trzeba będzie np. mocno modyfikować wiązek elektrycznych.
Odpada też stosowanie większości lamp z samochodów z rynku amerykańskiego, z kilku powodów. Przykładowo, reflektory główne świecą tam symetrycznie (w Europie strumień świetlny musi być asymetryczny), a kierunkowskazy tylnych lamp zwykle mają barwę czerwoną. Czasem da się przeprowadzić odpowiednie modyfikacje, dzięki czemu lampa świeci w sposób wymagany u nas, ale wyróżnia się wyglądem na tle oświetlenia stosowanego na Starym Kontynencie.
Dochodzi tu też kwestia przyciemniania oświetlenia bocznego (kierunkowskazów, świateł obrysowych) czy tylnego – da się to zrobić zgodnie z prawem, ale wiele osób stosuje byle jakie, zbyt ciemne i grube folie, przez co ledwo widać, czy taka lampa w ogóle świeci.
Niektórzy pamiętają pewnie jeszcze oświetlenie Hella Magic Colours, stosowane niegdyś głównie w Volkswagenach. Wyróżniało się nietypowymi kolorami kloszy – np. zielonym czy niebieskim. Choć zdarzały się przypadki, iż diagności nie chcieli zaliczyć badania technicznego pojazdowi z takim oświetleniem, to było to niesłuszne – te lampy miały bowiem homologację i świeciły prawidłowymi kolorami.
WINCYJ MOCY, czyli modyfikacje silnika i układu napędowego
Tutaj sprawa też jest raczej prosta: o ile samochód nie przekracza norm hałasu i adekwatnych dla danego modelu norm emisji spalin, to pod maską możemy zrobić naprawdę wiele, choćby moc silnika miała wzrosnąć ze 150 do 650 koni – w końcu niezawodność i trwałość to problem właściciela auta. Niepewna jest natomiast instalacja nitro – choć polskie przepisy są skonstruowane tak, iż trudno w tej kwestii wyczytać coś przydatnego, to diagności zwykle niezbyt przychylnie patrzą na taki dodatek. Swoją drogą, pamiętam jak kiedyś w jednym z pism motoryzacyjnych testowano Fiata Punto II 1.2 z instalacją nitro – interesujące czy jeszcze gdzieś jeździ…
Tuning auta – zawieszenie, hamulce, układ kierowniczy
I znowu: tutaj pole manewru jest spore. Jedynym ograniczeniem, które przychodzi mi na myśl, to brak możliwości legalnego zastosowania hydraulicznego hamulca manualnego, takiego jak w samochodach rajdowych. Problemem jest tu brak możliwości zaciągnięcia takiego hamulca na dłuższy czas, np. przed opuszczeniem samochodu.
Należy mieć na uwadze, iż zmiana typu zawieszenia, np. na gwintowane lub pneumatyczne, powinno zostać odnotowane w dowodzie rejestracyjnym, ponieważ stanowi zmianę konstrukcyjną pojazdu. Mocne pochylenie kół i ustawienie ich w tzw. negatywie może natomiast poskutkować niezaliczeniem badania technicznego.
Tuning auta – kwestia felg i opon
O ile przepisy dotyczące samochodów terenowych i specjalistycznych są nieco łagodniejsze, to w przypadku zwykłego auta osobowego trzeba pamiętać, iż zewnętrzna krawędź błotnika nie może być węższa niż szerokość opony. W praktyce jest to napisane niewystarczająco precyzyjnie i przez to wiele osób stwierdza, iż chodzi o bieżnik – prawdopodobnie m.in. to jest powodem popularności naciągania opon na stosunkowo wąskie felgi, przez co zewnętrzna część bieżnika owszem, jest pod błotnikiem, ale zewnętrzna część całego koła i felgi – już nie. Raczej nie rzuciło mi się w oczy ani w uszy, by ktoś robił problemy właścicielom tak zmodyfikowanych aut, ale lepiej zachować ostrożność i przemyśleć temat.
Trzeba też pamiętać, iż opony do jazdy po drogach publicznych muszą być do tego przystosowane i dopuszczone przepisami. Odpadają np. opony typu slick – choćby biorąc pod uwagę, iż na suchym, czystym asfalcie po prostu nie istnieje nic o lepszej przyczepności niż rozgrzany slick; policjant w razie ewentualnej kontroli nie będzie wysłuchiwać tłumaczeń. Minimalna wymagana przepisami głębokość bieżnika to 1,6 mm – w praktyce zbyt mała do bezpiecznej jazdy w razie pogorszenia warunków drogowych, ale slick nie ma choćby tyle – bieżnik jest gładki. Warto pamiętać, iż założenie niehomologowanego w danym aucie rozmiaru felg i opon też w razie zdarzenia drogowego może wzbudzić nadmiar zainteresowania ze strony ubezpieczyciela.
Jeśli już ktoś koniecznie chce zastosować rozmiar inny niż dopuszczony przez producenta auta, to najlepiej pilnować chociaż, żeby średnica zewnętrzna całego koła była możliwie zbliżona do koła seryjnego – pomogą w tym odpowiednie kalkulatory. Poza tym zbyt szerokie koła (opony) także mogą stanowić problem, przykładowo zwiększa się ryzyko ocierania opony o nadkole przy mocnym skręcie. By nie było takiego ryzyka, można zastosować odpowiednie ograniczniki skrętu – wiele samochodów miało je choćby fabrycznie, w mocniejszych wersjach z szerszymi oponami.
Wnętrze? Zakres modyfikacji jest duży
Prawie, bo np. jeżeli chciałbyś wymienić kierownicę na sportową, to musi mieć ona homologację drogową. Nikt jednak nie każe trzymać poduszki powietrznej – choć oczywiście usuwanie airbagów to ryzyko leżące po stronie właściciela auta. Skoro kierownica, to trzeba też wspomnieć o klaksonie – musi generować on ciągły i nieprzeraźliwy (tak napisano w rozporządzeniu…) sygnał – odpadają więc m.in. syreny okrętowe czy melodyjki.
Chciałbyś wymienić fotele? Wyrzucić standardowe boczki drzwiowe? Wymienić wskaźniki? Możesz to wszystko zrobić – tylko pamiętaj, iż prędkościomierz musi być obecny. Gorzej wygląda sprawa z klatką bezpieczeństwa – w tej chwili nie da się legalnie przejść badania na SKP, jeżeli jest ona zamontowana. W przypadku kontroli drogowej może pomóc tzw. książka samochodu sportowego (o ile mówimy o pojeździe, który startuje w różnych zawodach), ale nie musi. Problem stanowi tutaj nie tylko fakt, iż podczas jazdy bez kasku klatka może w razie wypadku wręcz pogorszyć stan pasażerów, ale też to, iż większość aut na rynku to konstrukcje 4- i 5-osobowe – montaż klatki zwykle wymusza usunięcie kanapy, a tym samym zmniejszenie w papierach liczby pasażerów, których pojazd może zabrać. A nie każdemu się chce doprowadzić dokumentację samochodu do porządku.
Tuning: radykalnej wyścigówki legalnie z auta nie zrobisz, ale możliwości i tak są spore
Wystarczy robić to z głową i pamiętać o lekturze Dziennika Ustaw i o zgłaszaniu większych zmian na SKP i do ubezpieczyciela.
Zdjęcie główne: Tommykaira Ebbrezza-R na bazie Nissana GT-R (R35)